W dniu 2011-05-19 00:07, Kris pisze:

> A ja mam już gotowy dom, a mój projekt składał się z kilkunastu kartek
> aby spełnić formalności pod pozwolenie na budowę. A dom budowałem tak
> aby mi odpowiadał. I tak jest

Widzisz, są ludzie którzy na wszystko muszą mieć tonę papierów podbitych
setkami pieczątek i jak to mają to wydaje im się, że wszystko będzie OK.
Przekazuje wtedy taki inwestor grubą księgę z projektem firmie, która ma
wykonać dom i za jakiś czas pojawi się aby pokręcić głową na znak
aprobaty lub dezaprobaty.
Wydaje mu się, że skoro slęczał nad projektem cały rok a później jeszcze
10tyś zł dał polecanemu architektowi, do tego dorzucił kolejne tysiące
dał projektantowi oświetlenia, kuchni, ogrodu, feng-shuji to jak już
otworzy drzwi swojej posiadłości to będzie w 100% zadowolony (no i
będzie, bo przecież wstyd być niezadowolonym skoro tacy fachowcy robili).

Być może taka koncepcja pracy się sprawdza jeśli masz conajwyżej słabo
ograniczone fundusze - wtedy budujesz wszystko z zapasem, rozmachem,
bezkompromisowo.

Są też tacy jak Ty (ja również), którzy mają projekt ale i tak są
codzień na budowie aby sprawdzać lub na niej pracować. Wtedy co etap
ustala się kolejne prace i wizję ich wykonania. Pytanie tylko czy mimo
wszystko po wybudowaniu będziemy w 100% zadowoleni.

--
M.