eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 188

  • 61. Data: 2012-10-26 01:13:00
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Ergie" <e...@s...pl>

    Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:k6cbv6$9sb$...@u...news.interia.pl...

    >>> Nic nie pominalem, po prostu nie zakladam, ze splacasz kredyt. Wogole
    >>> nie wiem, skad to zalozenie?
    >
    >> Z życia :-) Kończę szkołę, zaczynam pracę i nie mam nic, więc albo buduję
    >> na kredyt albo nie buduję wcale tylko odkładam na przyszłość, ale wtedy
    >> problem inwestycji mnie nie dotyczy bo skoro nie mam kasy na budowę to
    >> tym bardziej na dodatkowe inwestycje w przyszłe oszczędności.

    > Chyba nie rozumiem o co chodzi z tymi inwestycjami. Oszczednosci mozna
    > gromadzic na poczet przyszlej budowy i nie ma to nic wspolnego z kredytem.

    No dobra nie zrozumieliśmy się. Założyłem, że decyzję o budowie domu
    podejmuję w momencie gdy mnie na niego stać łącznie z kredytem. Czyli np.
    jak ktoś zarabia łącznie 3000 na rękę a na utrzymanie wydaje 2000 więc na
    ratę może wydać 1000, czyli dostanie ok. 200tys kredytu. Jeśli dom z działką
    kosztuje 300tys. to najpierw przez 8 lat oszczędza i gdy ma dołożone 100tys
    bierze z banku 200tys kredytu i buduje dom. Więc w momencie końca budowy nie
    ma żadnych oszczędności i perspektywę spłaty stałych rat. Więc jeśli w
    pewnym momencie zaczyna wydawać więcej niż wcześniej to znaczy, że mu się
    lepiej powodzi.

    > Pierwsze zalozenie budowa domu. No nie kazdy po szkole musi miec dom. To
    > wydatek jakby nie patrzyl wiekszy jak zakup malego mieszkania. Mysle, ze
    > wiekszosc budujacych to jednak ludzie z jakims dorobkiem zawodowym i
    > finansowym. Wiec brak kasy na budowe to nie brak oszczednosci, czy
    > mozliwosci kredytowych. To w skrocie brak zarobkow na odpowiednim poziomie
    > w danym czasie.

    No właśnie znowu mamy inne doświadczenie :-) w/g mnie większość budujących
    to ludzie młodzi bez żadnego lub prawie żadnego dorobku finansowego i
    zawodowego. Ja byłem wyjątkiem bo po ślubie mieszkałem kilka lat z
    rodzicami, ale większość mojej rodziny i wszyscy znajomi w momencie ślubu
    kupowali mieszkanie na kredyt lub zaczynali budowę. Znam tylko jeden
    przypadek osoby budującej się po 40-tce.

    > Sam jakis czas mieszkalem z rodzicami po slubie majac w planach budowe.
    > Moze to nie zbyt popularny przypadek, ale to tez przyklad z zycia.

    Też tak zrobiłem

    > Wiec nie wydawalem na pierdoly gromadzac kapital na budowe. Da sie i po
    > szkole i da sie bez kredytu jak widac.

    Da się ale gdybym tak chciał to bym musiał czekać 10 lat dłużej, a nie
    chciałem te najlepsze lata spędzić z dziećmi w domu.

    > Inni owszem brali kredyty ale kilka razy mniejsze na zakup mieszkania,
    > kawalerki czy jak komu pasowalo, a w tej chwili mieszkaja we wlasnych
    > domach. Budowa domu to jednak wyzwanie. Ale czy zarabiaja dzis relatywnie
    > wiecej jak kiedys? Czesto jednak nie.

    Ja też relatywnie zarabiam coraz mniej, ale faktycznie coraz więcej :-)

    [ciach]

    >> Owszem mógłbym tę kwotę pozostałą z budowy oddać wcześniej by zmniejszyć
    >> przyszłe raty, albo zainwestować w coś co przyniesie mi kiedyś
    >> oszczędność. Ale wolałem mieć meble i samochód _teraz_ niż je sukcesywnie
    >> kupować z przyszłych oszczędności.

    > O wlasnie, slowo "wolalem" jest tu kluczowe.

    Dlatego tak często powtarzam, ze każdy sam musi oceniać co się dla _niego_
    bardziej w danej chwili opłaca.

    > Dzis wszyscy chca miec wszystko juz. Nawet jak pisales dom po szkole. Ja
    > widze tu pewna prawidlowosc. Mianowicie jest pewien szereg do ktorego
    > wszyscy daza. Wszyscy chca miec wszystko, ale nie wszystkich stac. Biorac
    > kredyt wydales pieniadze ktorych nie masz, ktore byc moze dopiero zarobisz
    > za jakis czas. Kredytobiorca ma dzis wszystko, wszystko to na co go nie
    > stac. Nie mowie, ze to zle, ale dla mnie to zadna norma, czy przyklad jak
    > ludzie powinni zyc.

    Ale to _mnie_ nie obchodzi czy ludzie tak powinni czy nie powinni. Ja
    _chciałem_ by moje dzieci spędzały dzieciństwo wraz z nami w rodzinnym domu
    z ogrodem i tak mam. Mam świadomości tego, ze w ogólnym rozrachunku wyjdzie
    to drożej niż np. Kupno tymczasowego mieszkania i odłożenie budowy o 10 lat.
    Ale dla mnie te pierwsze dziesięć lat było cenniejsze.

    >> Wśród fotografów jest takie powiedzenie: Jak potrzebujesz zrobić zdjęcie
    >> teraz to lepsze zrobisz tanim aparatem który masz niż drogim który
    >> dopiero zamierzasz kupić.

    > Majac dom na kredyt jaki masz aparat?

    Taki którym mogę robić zdjęcia tu i teraz i tej jego funkcjonalności nie
    zmienia to że ktoś inny jest wpisany w jego hipotekę.

    W odwiecznym dylemacie więcej mieć czy bardziej być. Dla mnie posiadanie
    domu to "być". Nie potrzebuję domu by go mieć jako własność. Potrzebuję go
    by w nim być razem z rodziną. IMO żadne mieszkanie nie zastąpi domu
    rodzinnego.

    >> Cos w stylu czy chcesz placic mniej czy wiecej.... :-)
    >
    > Ale za cenę płacenia mniej w _przyszłości_ muszę z czegoś zrezygnować
    > _teraz_. To tak jak mieć 2zł i przechodzić obok cukierni. Mogę sobie kupić
    > ciastko teraz, albo zainwestować i za 5 lat kupić dwa - pytanie brzmi czy
    > chcę teraz rezygnować z tego ciastka.

    > A no ja tego niewiem kto chce rezygnowac z ciastka.
    > Dwa lata temu moj sasiad kupil plazme. W tym samym czasie ja kupilem dwa
    > kolektory za podobna kwote. On wtedy narzekal, ze za wode latem placi iles
    > tam, a ja siedzialem na dachu i podlaczalem wszystko. On ogladal, ja
    > siedzialem na dachu. Od tamtego czasu gaz zdrozal i on placi wiecej, a ja
    > mam kolektory, latem nie place prawie nic i mam plazme tej samej wielkosci
    > tylko troche pozniej. Myslisz, ze kiedys trend sie odwroci?

    Nie ale on zawsze będzie o te dwa lata do przodu. Ty czasu nie cofniesz. Nie
    zrozum mnie źle nie uważam że kupno plazmy jest sensowniejsze, ale już np.
    wybór pomiędzy kolektorami a wakacjami z rodziną trzy lata z rzędu nie jest
    tak oczywisty. Bo po raz drugi nie będzie okazji by pojechać z 10 letnią
    córeczką nad morze tylko już będzie miała lat 14.

    > Prowadzac firme sporo sie nauczylem. Dzis latwo jest dostac cos z
    > odroczonym terminem. To jak kredyt na dom. I wszystko jest dobrze jak
    > idzie, ale jak to powiedzial Warren Bufet: kiedy jest morze wszyscy
    > plywaja, ale kiedy przyjdzie odplyw zobaczymy kto jest bez majtek. Roznica
    > mniej wiecej taka, ze ja musze miec na oplaty, kredytobiorcy to samo plus
    > rata, z ta roznica, ze moze bede mial starszy samochod i duza plazme
    > troche pozniej. Dla mnie to wartosc dodana i ciagle tylko moja. Ot pewnie
    > kwestia podejscia do zycia. Po prostu mam to na co mnie stac.

    Ale dla mnie najważniejszy jest czas. Chciałem by moje dzieci mogły się
    wychowywać w domu z ogrodem bo sam miałem taką możliwość i wiem jaka to
    różnica. Dlatego wolałem wybudować dom jak najszybciej nawet ze
    świadomością, że w ogólnym rozrachunku wyjdzie to drożej. A ryzyko? Przy
    samodzielnej budowie coś takiego nie istnieje. Zbudowany do już na starcie
    jest warto prawie dwukrotnie więcej niż kredyt na materiały. Nawet przy
    pękaniu największych baniek jak ta w Grecji czy Hiszpanii zwykłe
    nieruchomości nie taniały bardziej niż o 25-30% Jedynie luksusowe wille i
    apartamentowce taniały ponad 50%.

    Pozdrawiam
    Ergie


  • 62. Data: 2012-10-26 20:22:46
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "dziadek40+" <p...@p...pl>

    witajcie,

    mam pomiar po miesiacu eksploatacji 3 paneli 100W nominalnej mocy
    podlaczonych do tie grid inwertera pompujacego prad do sieci.

    25 wrzesien-25 pazdziernika

    11,3 KWh wyprodukowanej energii.

    maksymalna moc w poludnie to okolo 130-140W
    zamontowane na szerokosci geograficznej Warszawy.



  • 63. Data: 2012-10-26 21:52:00
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Budyń" <b...@r...pl>

    Użytkownik "dziadek40+" <p...@p...pl> napisał w wiadomości
    news:508ad502$0$1228$65785112@news.neostrada.pl...
    > witajcie,
    >
    > mam pomiar po miesiacu eksploatacji 3 paneli 100W nominalnej mocy
    > podlaczonych do tie grid inwertera pompujacego prad do sieci.
    >
    > 25 wrzesien-25 pazdziernika
    >
    > 11,3 KWh wyprodukowanej energii.
    >
    > maksymalna moc w poludnie to okolo 130-140W
    > zamontowane na szerokosci geograficznej Warszawy.


    a panele i instalacja to kosztowały ile? A kwh to juz po przetwornikach?



    b.



    --- news://freenews.netfront.net/ - complaints: n...@n...net ---


  • 64. Data: 2012-10-26 22:11:22
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "dziadek40+" <p...@p...pl>

    Za panele zapłaciłem 1100 zł
    ale na ebay byly tansze troche. dalo sie kupic 280 zł sztuka.

    inverter tez z ebay ponad 350 zł

    do tego konstrukcja i montaz samodzielny z akcesoriami za jakies 200-300 zł.
    czyli jak widac w sumie1700zł.


    Moc mierzona na mierniku sieciowym wiec juz na 230V po przetworniku.



  • 65. Data: 2012-10-26 22:42:29
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k6cetm$7jv$1@node2.news.atman.pl...

    > Zastanawiałeś się kiedyś w USA w ciągu 100 lat dokonał się taki ogromny
    > postęp i wzrost bogactwa? Bo ludzie byli mobilni. Poczynając od gorączki
    > złota aż do czasów obecnych. Jak gdzieś odkryto złoto to już tam były
    > tłumy . Jak gdzieś znaleziono ropę to już tam były tłumy, jak w Detroit
    > powstawały fabryki samochodów to już tam były tłumy pracowników. Jak
    > fabryki zamknięto to 75% mieszkańców wyjechała gdzie indziej. Ludzie mają
    > pracę a pracodawcy pracowników.

    Miedzy zlotem a zmiana pracy jest taka roznica jak miedzy bogactwem i bieda.
    To nic dziwnego, ze szukali zlota skoro mogli byc bogaci po godzinie pracy.
    Zreszta to byly inne czasy, ale generalnie wiem o co Ci chodzi. Nie odmowie
    Ci racji, tyle ze nie zawsze oplaca sie przenosci w nieznane bo sytuacje ma
    sie niezla. Nie pisze o ludziach nie majacych pracy wogole. Nie ma jej
    powiedzmy jedna osoba, a druga moze utrzymac rodzine. Kiedy sie przeniosa
    ten utrzymujacy rodzine moze zarabiac mniej, w sumie oboje moga zarabiac
    tyle samo co ten jeden po przenosinach. Czy warto ryzykowac?

    > A w Polsce jak Drzymała (ten od produkcji tapicerki i klubu Groclin)
    > stawiał kolejną fabrykę w gminie gdzie bezrobocie wynosiło 25% to musiał
    > ludzi do pracy dowozić z odległości ponad 50 kilometrów, bo nie było
    > chętnych. Jak spotyka się dwóch prezesów to nie narzekają na kryzys czy
    > podatki ale brak rąk do pracy. Pisałem już jakie są absurdalne ceny za
    > robociznę na śląsku: fundamenty 12 tysięcy (wykop, zbrojenie, szalunki i
    > zalanie - bez izolacji, sama robocizna bez materiału) ale przysłowiowy pan
    > Kazio woli pracować u siebie w Małopolsce za połowę tej stawki. Gdyby
    > tylko kilku takich Kaziów się przeniosło to u nas ceny by trochę spadły a
    > ich zarobki wzrosły - obopólna korzyść.

    Ode mnie blisko jest Warszawa. Kupe ludzi pracuje tam w uslugach. Wiem o
    czym mowisz, ale nie potwierdze Twojego zdania, ze nie jezdza tam gdzie
    zarobic da sie lepiej. Jezdza czasem co dzien, czasem na tydzien. Taki
    kierowca tira, wyjezdza na tydzien, dwa. Na dobra sprawe nie ma znaczenia
    gdzie sie mieszka. Zreszta Stany to jednak inne odleglosci. Jezdzic z
    Florydy do NY raczej nikomu by sie nie oplacalo. U nas to zadna sprawa. Nie
    trzeba sie od razu przeprowadzac.

    > Podobno jesteśmy najmniej mobilnym narodem w Europie zarówno jeśli chodzi
    > o zmianę pracy jak i miejsca zamieszkania. Ale to samo widać przy
    > zakupach. Nam się po prostu nie chce chcieć. Wiesz jak działa tzw.
    > głosowanie nogami i portfelem? Idę tam gdzie jest lepsza obsługa, lepsze
    > ceny itd. Dzięki temu sklepy z tańszymi towarami i lepszą obsługą mają
    > więcej klientów i po jakimś czasie ich właściciele się bogacą a gorsze
    > sklepy plajtują. Dzięki temu po 10 latach ogólny poziom cen spada a jakość
    > rośnie. Ale nam się nie chce. Chodzimy do sklepu bo blisko i nie ważne, że
    > drogo i że opryskliwa ekspedientka pyta "czego" tak się przyzwyczailiśmy i
    > tak nam dobrze. Godzimy się na znacznie wyższe koszty prowadzenia
    > rachunków bo nam się nie chce zmieniać banku czy operatora
    > telefonii/telewizji czy internetu. To samo w pracy.

    Sie nie zgodze.
    Fenomen sieci to min. innymi mozliwosc wyboru, dotkniecia i takich tam. Nie
    potrzebujesz nikogo do obslugi, a baba w kasie przejmujesz sie najmniej, bo
    widzisz ja chwile.

    > Piszesz o braku stabilizacji ale coś takiego to mit stworzony za komuny by
    > dać ludziom namiastkę szczęścia: Wprawdzie półki w sklepach są puste, nie
    > możecie podróżować za granicę, w każdej chwili możecie zostać aresztowani,
    > ale nikt Was nie zwolni z pracy ani nie wyrzuci z mieszkania. W wolnym
    > społeczeństwie nie ma czegoś takiego jak "stabilizacja". Bo w każdej
    > chwili ktoś Cię może zwolnić, albo wypowiedzieć umowę najmu, ale różnica
    > polega na tym, że na jego miejsce są dziesiątki którzy Cię zatrudnią lub
    > wynajmą Ci inne mieszkanie i to na lepszych warunkach.

    Stabilizacja to cos takiego wlasnie, ze jak ktos Cie zwolni to zatrudnisz
    sie nastepnego dnia gdzie indziej. O tym pisze a nie o pracy od szkoly do
    emerytury w jednej firmie. O sytuacji kiedy masz kilkoro dzieci to nikt nie
    da Ci umrzec z glodu, bo to przyszli pracownicy. Wyjedz do GB na rok a
    bedziesz wiedzial o czym pisze.
    U nas jak jest kryzys to ludzie nie maja pracy, tam jak jest kryzys to nie
    chodzisz na codzienne piwko w pubie i nie jezdzisz na Grenlandie co rok.
    Ludzie narzekaja bo musza rezygnowac z pewnych rzeczy, ale nie zagraza to
    ich egzystencji. O takiej stabilizacji pisze, stabilizacji rozwinietych
    krajow, anie o amplitudach zero jedynkowych.

    Pozdro.. TK



  • 66. Data: 2012-10-26 22:49:47
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: ToMasz <n...@n...neostrada.pl>

    W dniu 26.10.2012 20:22, dziadek40+ pisze:
    > witajcie,
    >
    > mam pomiar po miesiacu eksploatacji 3 paneli 100W nominalnej mocy
    > podlaczonych do tie grid inwertera pompujacego prad do sieci.
    >
    > 25 wrzesien-25 pazdziernika
    >
    > 11,3 KWh wyprodukowanej energii.
    >
    > maksymalna moc w poludnie to okolo 130-140W
    > zamontowane na szerokosci geograficznej Warszawy.
    >
    >
    z 3 paneli po 100 W każdy w południe otrzymujesz 140W? to jest 40% tego
    co na tabliczce znamionowej! Zwróci Ci się to po 30 latach?!

    ToMasz


  • 67. Data: 2012-10-26 23:24:44
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k6ch1v$9ki$1@node2.news.atman.pl...

    > No dobra nie zrozumieliśmy się. Założyłem, że decyzję o budowie domu
    > podejmuję w momencie gdy mnie na niego stać łącznie z kredytem. Czyli np.
    > jak ktoś zarabia łącznie 3000 na rękę a na utrzymanie wydaje 2000 więc na
    > ratę może wydać 1000, czyli dostanie ok. 200tys kredytu. Jeśli dom z
    > działką kosztuje 300tys. to najpierw przez 8 lat oszczędza i gdy ma
    > dołożone 100tys bierze z banku 200tys kredytu i buduje dom. Więc w
    > momencie końca budowy nie ma żadnych oszczędności i perspektywę spłaty
    > stałych rat. Więc jeśli w pewnym momencie zaczyna wydawać więcej niż
    > wcześniej to znaczy, że mu się lepiej powodzi.

    OK
    Dla takiego zalozenia bedzie jak piszesz. Ja moze nie do konca rozumiem jak
    mozna to co zostaje po oplaceniu kosztow przeznaczyc na rate w perspektywie
    dziesiatek lat, ale niech to bezie moj problem.

    >> Pierwsze zalozenie budowa domu. No nie kazdy po szkole musi miec dom. To
    >> wydatek jakby nie patrzyl wiekszy jak zakup malego mieszkania. Mysle, ze
    >> wiekszosc budujacych to jednak ludzie z jakims dorobkiem zawodowym i
    >> finansowym. Wiec brak kasy na budowe to nie brak oszczednosci, czy
    >> mozliwosci kredytowych. To w skrocie brak zarobkow na odpowiednim
    >> poziomie w danym czasie.
    >
    > No właśnie znowu mamy inne doświadczenie :-) w/g mnie większość budujących
    > to ludzie młodzi bez żadnego lub prawie żadnego dorobku finansowego i
    > zawodowego. Ja byłem wyjątkiem bo po ślubie mieszkałem kilka lat z
    > rodzicami, ale większość mojej rodziny i wszyscy znajomi w momencie ślubu
    > kupowali mieszkanie na kredyt lub zaczynali budowę. Znam tylko jeden
    > przypadek osoby budującej się po 40-tce.

    Moje i Twoje doswiadczenie swiadczy najwiecej o tym, ze przypadkow moze byc
    tyle ilu ludzi na swiecie. :-)

    >> Sam jakis czas mieszkalem z rodzicami po slubie majac w planach budowe.
    >> Moze to nie zbyt popularny przypadek, ale to tez przyklad z zycia.
    >
    > Też tak zrobiłem

    Witaj w klubie. :-)

    >> Wiec nie wydawalem na pierdoly gromadzac kapital na budowe. Da sie i po
    >> szkole i da sie bez kredytu jak widac.
    >
    > Da się ale gdybym tak chciał to bym musiał czekać 10 lat dłużej, a nie
    > chciałem te najlepsze lata spędzić z dziećmi w domu.

    To prawda, ale nie jest tak zle. Konczysz dol i mieszkasz na budowie, ale
    szczesliwy z rodzina.

    >> Inni owszem brali kredyty ale kilka razy mniejsze na zakup mieszkania,
    >> kawalerki czy jak komu pasowalo, a w tej chwili mieszkaja we wlasnych
    >> domach. Budowa domu to jednak wyzwanie. Ale czy zarabiaja dzis relatywnie
    >> wiecej jak kiedys? Czesto jednak nie.
    >
    > Ja też relatywnie zarabiam coraz mniej, ale faktycznie coraz więcej :-)
    >
    > [ciach]
    >
    >>> Owszem mógłbym tę kwotę pozostałą z budowy oddać wcześniej by zmniejszyć
    >>> przyszłe raty, albo zainwestować w coś co przyniesie mi kiedyś
    >>> oszczędność. Ale wolałem mieć meble i samochód _teraz_ niż je
    >>> sukcesywnie kupować z przyszłych oszczędności.
    >
    >> O wlasnie, slowo "wolalem" jest tu kluczowe.
    >
    > Dlatego tak często powtarzam, ze każdy sam musi oceniać co się dla _niego_
    > bardziej w danej chwili opłaca.

    Nigdy nie mowilem inaczej. Nie wzialem kredytu bo mialem takie mozliwosci.
    Gdybym ich nie mial to pewnie byl bym szczesliwym posiadaczem kredytu. Po
    prostu tak mialem jak mialem. Z jednej strony suma wyrzeczen, a z drugiej
    strony tylko koszty utrzymania na dzis. Raz mozliwosci, dwa taki wybor.
    Mysle, ze wielu tez tak moze tylko nie bardzo sie chce. :-)

    >> Dzis wszyscy chca miec wszystko juz. Nawet jak pisales dom po szkole. Ja
    >> widze tu pewna prawidlowosc. Mianowicie jest pewien szereg do ktorego
    >> wszyscy daza. Wszyscy chca miec wszystko, ale nie wszystkich stac. Biorac
    >> kredyt wydales pieniadze ktorych nie masz, ktore byc moze dopiero
    >> zarobisz za jakis czas. Kredytobiorca ma dzis wszystko, wszystko to na co
    >> go nie stac. Nie mowie, ze to zle, ale dla mnie to zadna norma, czy
    >> przyklad jak ludzie powinni zyc.
    >
    > Ale to _mnie_ nie obchodzi czy ludzie tak powinni czy nie powinni. Ja
    > _chciałem_ by moje dzieci spędzały dzieciństwo wraz z nami w rodzinnym
    > domu z ogrodem i tak mam. Mam świadomości tego, ze w ogólnym rozrachunku
    > wyjdzie to drożej niż np. Kupno tymczasowego mieszkania i odłożenie budowy
    > o 10 lat. Ale dla mnie te pierwsze dziesięć lat było cenniejsze.

    Dokonales wyboru i nikomu nic do tego. Mieszkales z rodzicami, masz dzieci,
    wiec jestes doswiadczony. Nie mam zamiaru krytykowac czyichs wyborow.

    >>> Wśród fotografów jest takie powiedzenie: Jak potrzebujesz zrobić zdjęcie
    >>> teraz to lepsze zrobisz tanim aparatem który masz niż drogim który
    >>> dopiero zamierzasz kupić.
    >
    >> Majac dom na kredyt jaki masz aparat?
    >
    > Taki którym mogę robić zdjęcia tu i teraz i tej jego funkcjonalności nie
    > zmienia to że ktoś inny jest wpisany w jego hipotekę.

    Wiec fotograf nie bardzo tu pasuje, bo Ty masz aparat na kredyt, a fotograf
    mial na niego zbierac. :-)
    Mogl przeciez kupic na raty. :-)
    Tak sie tylko czepiam. Nie bede racjonalizowal wlasnych wyborow w korelacji
    z reszta swiata.

    >> A no ja tego niewiem kto chce rezygnowac z ciastka.
    >> Dwa lata temu moj sasiad kupil plazme. W tym samym czasie ja kupilem dwa
    >> kolektory za podobna kwote. On wtedy narzekal, ze za wode latem placi
    >> iles tam, a ja siedzialem na dachu i podlaczalem wszystko. On ogladal, ja
    >> siedzialem na dachu. Od tamtego czasu gaz zdrozal i on placi wiecej, a ja
    >> mam kolektory, latem nie place prawie nic i mam plazme tej samej
    >> wielkosci tylko troche pozniej. Myslisz, ze kiedys trend sie odwroci?
    >
    > Nie ale on zawsze będzie o te dwa lata do przodu. Ty czasu nie cofniesz.
    > Nie zrozum mnie źle nie uważam że kupno plazmy jest sensowniejsze, ale już
    > np. wybór pomiędzy kolektorami a wakacjami z rodziną trzy lata z rzędu nie
    > jest tak oczywisty. Bo po raz drugi nie będzie okazji by pojechać z 10
    > letnią córeczką nad morze tylko już będzie miała lat 14.

    Wiem o czym piszesz. Nie dopatruje sie zadnej zlosliwosci. Po prostu
    dokonuje sie wyboru tu i teraz.
    Nie wyjedziesz na dwa tygodnie kiedy ma dziesiec lat by wyjechac za rok na
    miesiac. Oczywiscie wiem, ze okazja jest z tylu lysa. Kiedy nie zlapie sie
    za grzywe to z tylu nie ma za co. Nie wyjezdzajac na wakacje organizujesz
    czas inaczej po prostu, majac kontakt z dziecmi w innym miejscu bez szumu
    fal oceanu. To tylko miejsce, rodzina jest sie caly rok. Czlowiek
    przecietnie rozwiniety intelektualnie wie co moze odpuscic a co nie. Bycie
    sknera nie poplaca, zycie ponad stan tak samo. Niestety zycie jest pelne
    kompromisow.

    >> Prowadzac firme sporo sie nauczylem. Dzis latwo jest dostac cos z
    >> odroczonym terminem. To jak kredyt na dom. I wszystko jest dobrze jak
    >> idzie, ale jak to powiedzial Warren Bufet: kiedy jest morze wszyscy
    >> plywaja, ale kiedy przyjdzie odplyw zobaczymy kto jest bez majtek.
    >> Roznica mniej wiecej taka, ze ja musze miec na oplaty, kredytobiorcy to
    >> samo plus rata, z ta roznica, ze moze bede mial starszy samochod i duza
    >> plazme troche pozniej. Dla mnie to wartosc dodana i ciagle tylko moja. Ot
    >> pewnie kwestia podejscia do zycia. Po prostu mam to na co mnie stac.
    >
    > Ale dla mnie najważniejszy jest czas. Chciałem by moje dzieci mogły się
    > wychowywać w domu z ogrodem bo sam miałem taką możliwość i wiem jaka to
    > różnica. Dlatego wolałem wybudować dom jak najszybciej nawet ze
    > świadomością, że w ogólnym rozrachunku wyjdzie to drożej. A ryzyko? Przy
    > samodzielnej budowie coś takiego nie istnieje. Zbudowany do już na starcie
    > jest warto prawie dwukrotnie więcej niż kredyt na materiały. Nawet przy
    > pękaniu największych baniek jak ta w Grecji czy Hiszpanii zwykłe
    > nieruchomości nie taniały bardziej niż o 25-30% Jedynie luksusowe wille i
    > apartamentowce taniały ponad 50%.

    Slusznie.
    Ja moze mam nieco inne podejscie do wychowania dzieci. Wychowania luzno
    rozumianego rzecz jasna.
    Nie staram sie zapewnic im wszystkiego on-line. Zycie dopiero je czeka i
    urzadza je po swojemu. Ja mam je przygotowac rowniez na te trudne chwile.
    Nie ma na lody to nie jemy lodow bo takie jest zycie. Nie mowie, ze Ty to
    robisz. Po prostu chce by zrozumialy, ze kiedys wszystko zalezy od nich. Nie
    od rodzicow. Kiedy da sie zbyt wiele to nie naucza sie nic, a rodzicow kopna
    w d..pe bez wdziecznosci. Co dzien widza o ktorej ojciec wraca zeby co
    kolwiek rodzina mogla miec. Biore ich czasem ze soba, niech sie nudza i
    obserwuja, wyciagaja wnioski, ze wszystko nie jest z niczego, ze trzeba
    poswiecic czas ktory moznaby spedzic gdzie kolwiek znacznie przyjemniej. A
    jak wyjdzie to kto to wie? :-)

    Pozdro.. TK



  • 68. Data: 2012-10-27 00:56:25
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "dziadek40+" <p...@p...pl>



    "ToMasz" <n...@n...neostrada.pl> wrote in message
    news:508af76b$0$26686$65785112@news.neostrada.pl...
    >W dniu 26.10.2012 20:22, dziadek40+ pisze:
    >> witajcie,
    >>
    >> mam pomiar po miesiacu eksploatacji 3 paneli 100W nominalnej mocy
    >> podlaczonych do tie grid inwertera pompujacego prad do sieci.
    >>
    >> 25 wrzesien-25 pazdziernika
    >>
    >> 11,3 KWh wyprodukowanej energii.
    >>
    >> maksymalna moc w poludnie to okolo 130-140W
    >> zamontowane na szerokosci geograficznej Warszawy.
    >>
    >>
    > z 3 paneli po 100 W każdy w południe otrzymujesz 140W? to jest 40% tego co
    > na tabliczce znamionowej! Zwróci Ci się to po 30 latach?!
    >
    > ToMasz

    no na racie wychodzi ze po 16 :) latach

    ale jak bedzie naprawde powiem za rok ;)

    Nie kupilem tego zeby na tym zarabiac, raczej taki wygłup no i daszek nad
    balkonem zeby skarpetki na sznurku nie mokły :)



  • 69. Data: 2012-10-27 09:41:51
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: Kris <k...@g...com>

    W dniu piątek, 26 października 2012 00:36:38 UTC+2 użytkownik Ergie napisał:
    > Zastanawiałeś się kiedyś w USA w ciągu 100 lat dokonał się taki ogromny

    > A w Polsce jak Drzymała (ten od produkcji tapicerki i klubu Groclin) stawiał
    >
    > kolejną fabrykę w gminie gdzie bezrobocie wynosiło 25% to musiał ludzi do
    >
    > pracy dowozić z odległości ponad 50 kilometrów, bo nie było chętnych.

    Może ten Drzymała płacił tak jak tu u mnie niektóre firmy.
    Gdzieś tam piszesz że ogłoszenia że szukają pracowników ciągle widzisz i wnioskujesz
    na podstawie tego że bezrobocia niema.
    W moim mieście ciągle są ogłoszenia że szukają pracowników ochrony(kilka różnych firm
    ochroniarskich. Najlepiej z grupą inwalidzka ale to inny temat.
    I ciągle szukaja chetnych niewielu to znaczy że bezrobocia nie ma?
    Wiesz ile płaca?- 5zł za godzine jakas umowa o dzieło czy inne zlecenie.
    Mój teściu pracował pół roku w takiej firmie. Dojeżdzał do pracy 30km w jedną strone-
    bus kosztował go 2*8zł- czyli ponad 3 godziny pracy z "dniówki" musiał odłożyc na
    bilety. Jakąś bułke z czymś tam w środku wypada tez wziąć jak 12 godzin w pracy to
    kolejne 2 godziny kosztuje.
    kolejny przykłąd- Maniek chyba wspomniał o marketach. Mam tu Biedronki, Lidl,
    kaufland, jakies Netto i pewnie coś jeszcze. I oni akurat do pracy nie szukaja.
    Chetnych mają sporo bo płaca co prawda niewiele więcej jak najniższa krajowa ale
    płacą w terminie, ubezpieczenie, urlopy jakis socjal.
    W centrum miasta jest spore targowisko- kilkadziesiąt sklepików+ spory dom handlowy.
    Lokalni nasi kupcy. Na sklepach mnóstwo ogłoszeń"szukam pracownika" Czyli niby
    bezrobocie. Tylko że ci lokalni handlowcu płaca podobnie jak wyzej opisane agencje
    ochrony- jakies grosze, umowy jeśli juz to śmieciowe, brak poszanowania prawa pracy
    itp. Rotacje pracowników mają ogreomna, ciągle szukaja. A to okres próbny i możnea
    nie zapłacic a to jakis stażysta z urzedu pracy itp.

    Druga sprawa mobilność o której tak piszesz:
    Teściowa: 594zł, 703zł, 691zł, 735zł, 660zł, 691zł,
    Teściu: 1050zł, 1111zł, 1169zł, 1140zł
    To dochody moich tesciów z ostatniego pół roku. Mieszkanie mają komunalne, komornik
    ich nie nachodzi, prąd i gaz nie odłaczony jakoś tam sobie radzą(cuda w tej Polsce
    się dzieją) ale nie takie życie chyba chodzi.
    Powiedz mi jak oni(55lat i 60lat) maja być teraz "mobilni" i jechać na ten Twój Śląsk
    chociażby. Na bilet na pociag to jeszcze większy probloem by nie był ale tam
    mieszkanie wynająć trzeba( pewnie z 1000zł) jedzenie darmowe na Śląsku też nie jest a
    prace nawet jak od razu by znależli)(zawsze byłem optymistą) to pierwsza wypłata
    dopiero po miesiącu.
    Nie wspomne o tym że tu mieszkają ich córka która pracuje więc wnuczke oni pilnuje.
    Więc jak oni mobilni się stana to kłopot ma córka i tak to jest w życiu niestety.


  • 70. Data: 2012-10-27 11:30:06
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Kris" <k...@g...com> napisał w wiadomości
    news:139db6c1-6a1b-4e08-b956-

    >W centrum miasta jest spore targowisko- kilkadziesiąt sklepików+ spory dom
    >handlowy. Lokalni nasi kupcy. Na sklepach mnóstwo >ogłoszeń"szukam
    >pracownika" Czyli niby bezrobocie. Tylko że ci lokalni handlowcu płaca
    >podobnie jak wyzej opisane agencje >ochrony- jakies grosze, umowy jeśli juz
    >to śmieciowe, brak poszanowania prawa pracy itp. Rotacje pracowników mają
    >ogreomna, >ciągle szukaja. A to okres próbny i możnea nie zapłacic a to
    >jakis stażysta z urzedu pracy itp.

    To jest dokladnie to co u mnie.
    Zony kolezanka zatrudnila sie w sklepie spozywczym, piekarnianym. W sklepie
    trzeba byc o czwartej rano. No i byla przez dwa tygodnie. Od czwartej. O
    umowie zero rozmowy, a zeby bylo lepiej ten sku..el za czas pracy jej nie
    zaplacil, bo powiedzial, ze to bylo szkolenie. To jest dopiero jazda bez
    trzymanki. I co? Nastepnego dnia ogloszenie przyjme do pracy.

    Pozdro.. TK


strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1