W dniu 2015-03-03 o 20:44, Kris pisze:
> W dniu wtorek, 3 marca 2015 20:14:29 UTC+1 użytkownik wolim napisał:
>
>> Hehe... Prędzej, czy klientowi się będzie chciało szarpać o 300 zł.
>
> Mnie by się chciało. Reklamuje nawt drobne, tanie przedmioty. Dla mnie to nie
problem
>> Z mojego doświadczenia wiem, że paragony lądują gdzieś w dziwnych
>> miejscach, a nawet jak się uda do nich dokopać,
> Ja skanuje i mam. Taki odruch
>> to się nie chce szarpać
>> z serwisami, tylko kupuje się nowe.
> W tym roku "kopałem" się z kilkoma producentami, ogólnie większych problemów nie
było, Z Lenovem najdłuzej ale nowego lptopa dali. Generalnie jk towar kupiony w małym
lokalnym sklepie to zreklamacją do producenta uderzam bo prościej, jak w duzej
sieciówce markecie to tam z reguły roblemów nie ma. Decathlon np ma super podejscie
do klienta.
>> Pomyśl, że reklamujesz zlewozmywak. Przyjeżdża firma i mówi, że zabiera
>> do naprawy na 30 dni. Co robisz? :)
> A co tam zabierać. Ale nawet gdyby to niech biorą. 30dni to ekstremalny zas ale dla
zasady dałbym rade. Pewnie jakiś tani zamiennik bym wstawił w dziurę w blacie.
>

Podziwiam takich ludzi (bez ironii). Ja z reguły nie mam siły na walkę z
wiatrakami. Zresztą, razem z żoną, jesteśmy zbyt roztrzepani w tym
kierunku, żeby w ogóle przechowywać paragony. Zwykle gdzieś nam giną
albo zwyczajnie zostają wyrzucone. Poza tym, często nie mamy czasu na
czekanie na rozpatrzenie reklamacji. Ostatnio zepsuła nam się zmywarka -
wolałem kupić drugą niż czekać, aż przyjedzie serwis i naprawi na
gwarancji. Tym bardziej, że potrzebowali paragon, jakieś dane z
tabliczki znamionowej, datę zakupu, itp. No pełna papierologia :)

Pozdrawiam,
MW