eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 188

  • 51. Data: 2012-10-23 22:38:10
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k632j4$dod$1@node2.news.atman.pl...
    > Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:k5scm5$qbq$...@u...news.interia.pl...
    >
    >> Zaczynasz od zera. Zarabiasz. Budujesz dom w sensie ponosisz koszty jego
    >> budowy. Twoje zarobki nie zmieniaja sie. Takie zalozenie. Dom wyposazony
    >> stoi, a zarabiasz tyle samo, moze nawet mniej, a moze i wiecej. Kazdy
    >> wariant jest mozliwy.
    >
    > I tu pojawia się drobny fakt, który pominąłeś - przez następnych 25 lat
    > spłacam kredyt ze stała ratą, więc na życie zostaje mi mniej więcej tyle
    > samo. Jeśli najpierw jeżdżę autem 15 letnim, później 10, 5, a w końcu
    > kupuję nowy z salonu to znaczy, że zarabiam więcej i mnie stać.

    Nic nie pominalem, po prostu nie zakladam, ze splacasz kredyt. Wogole nie
    wiem, skad to zalozenie?
    Druga sprawa, nie znam nikogo korzystajacego z kredytu, ktorego budowa domu
    nie obciazala dodatkowo poza kwota kredytu.

    > No właśnie o tę sensowność chodzi :-) Prosty przykład z życia. Młode
    > małżeństwo powiedzmy 30lat 2+2 dom w budowie _na kredyt_ na następnych 25
    > lat. I teraz pojawia się opcja zamontowania jakiegoś usprawnienia, które
    > kosztuje 10tys, a daje oszczędność 1500/rok i jego czas życia wynosi 15
    > lat. Prosty okres zwrotu wynosi niecałe 7 lat więc każdy mareketingowiec
    > przekona ich że warto. Tymczasem w _ich_ przypadku te 10 tys wydane teraz
    > oznacza 20 tys oddane do banku - bo muszą wziąć o te 10 tysięcy większy
    > kredyt. A to już oznacza, że okres zwrotu wynosi 15 lat. Uwzględnienie
    > kosztów finansowania diametralnie zmienia ocenę opłacalności.

    Nie zakladam wogole kredytu. Nie mam takiego i nie rozumiem takiego
    zalozenia.
    Sprawa druga. Kredyt sie skonczy, a reszta zostaje. Sprawa trzecia, mozna
    wylozyc wlasna kase na usprawnienie bez kredytu, mimo kredytu na dom, wiec
    zalozenie odsetek jest na wyrost.

    > Jeśli ktoś nie bierze kredytu to należy przeprowadzić podobną analizę ale
    > z uwzględnieniem _jego_ sytuacji. Czyli np. mam 10 tys. Czy warto je wydać
    > teraz by za 7 lat mieś oszczędności, czy może lepiej zmienić auto na
    > większe? wykończyć drugą łazienkę itp.

    Cos w stylu czy chcesz placic mniej czy wiecej.... :-)

    >>> Nie wiem, gdzie widzisz bezrobocie.
    >
    >> Nie wiem gdzie nie widzisz bezrobocia, moze za jakims biurkiem.
    >
    > Wręcz przeciwnie wychodzę czasem z domu i jak idę ulicą to na co 10
    > sklepie karteczka zatrudnię ekspedientkę.

    I nie dziwi Cie fakt, ze ciagle te same kartki w tych samych sklepach?
    Jest tu pewna polityka o ktorej nie chce mi sie pisac. Generalnie powodow
    jest kilka. A to tanszy pracownik na miesiac ktoremu mozna nie zaplacic, bo
    sie przyucza. Mozna zaplacic mniej. Straszak na zaloge, ze na ich miejsce
    moze przyjsc ktos inny, wiec o podwyzce nie ma mowy. Sa tez inne. W kazdym
    razie z brakiem chetnych ma to niewiele wspolnego. Bo naprawde uwazasz, ze
    ludzie wola siedziec w domu niz zarabiac godziwe pieniadze? Moze te
    pieniadze wcale nie sa godziwe, a moze wcale ich tam nie ma?

    > Idę do centrum handlowego a tam kilka butików zatrudni sprzedawców. Jadę
    > na budowę a tam kolejne opóźnienie bo brak chętnych do pracy. Jadę do
    > mechanika, a on mi mówi, że na lakierowanie błotnika musze czekać dwa
    > tygodnie bo brak chętnych do pracy. Jadę na pocztę a tam wielkie
    > ogłoszenie że od zaraz zatrudnią 10 listonoszy. Jak po sąsiedzku w
    > Gliwicach Tesco otwierało biuro i magazyn to pół roku zajęło im
    > znalezienie ludzi do pracy w biurze (wymagane średnie wykształcenie) )i na
    > hali (brak jakichkolwiek wymagań - sami oferowali kurs na wózek widłowy).

    Moze tam na slasku jest jakies Eldorado. Uwierz mi, ze gdzie indziej jest
    inaczej. Jak znam te przypadki, to jest tu drugie dno, bo np. mechanik szuka
    lakiernika za 1000zl brutto czego Tobie nie powiedzial. Takie przypadki znam
    osobiscie. Czy np. szukaja do pracy w ubezpieczeniach gwarantujac nie
    wiadomo co, bo musisz miec samochod, wlasna dzialalnosc, krecic sie samemu
    za klientami i w koncu nie wiadomo po co Ci taka praca skoro mozesz robic ja
    sam bez tego niby zatrudnienia.

    >>> Przypominam, że bezrobotny to osoba która chce i może pracować od zaraz.
    >>> Skoro na śląsku jest problem ze znalezieniem ludzi nawet do najprostszej
    >>> roboty, o specjalistach nawet nie wspominając.
    >
    >> Ja wiem, ze tak sie mowi. Nie ma ludzi do roboty. To tez prawda, nie ma
    >> dobrych ludzi do roboty

    > O tym już kiedyś rozmawialiśmy i nie przekonałeś mnie :-) Może jak kiedyś
    > to mnie spotka, albo kogoś z moich znajomych lub rodziny to zmienię
    > zdanie, ale na razie twierdzę, że od kilku lat bezrobocia nie ma.

    Po prostu widze i slysze. Moze w Twojej okolicy z praca jest lepiej.

    > W Nowym Jorku też są slumsy, a nikt nie przeczy, że jednak poziom życia
    > tam jest wyższy niż w przykładowych Kielcach :-) Więc to o niczym nie
    > świadczy. Owszem na śląsku są lepsze i gorsze miejsca, ale pracy nie
    > brakuje.

    Mialem tzw. szwagra w zabrzu. Z braku laku zostal przedstawicielem
    Providenta na strasznie dziwnych zasadach i jeszcze dziwniejsza pensja. W
    kazdym razie pieniadze z tego byly jakies no powiedzmy dziwne. Mieszkal w
    Zabrzu, wiec to gdzies tam. Moze nie jest obrotny, moze to, moze tamto jak
    to zwykle sie mowi. W kazdym razie szukal pracy dlugi czas, a ogloszeniami
    nie zawracaj sobie glowy.

    Pozdro.. TK



  • 52. Data: 2012-10-23 22:40:00
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "4CX250" <t...@p...ornet.pl> napisał w wiadomości
    news:50853b59$0$1295$65785112@news.neostrada.pl...
    > Użytkownik <k...@v...pl> napisał w wiadomości
    > news:6c2586eb-a0a8-4ea6-b2d3-a993a68dc1ce@googlegrou
    ps.com...
    >
    >>A ja twierdzę ze niektórym praca za 7 zł/h na dłuższą metę się nie opłaca.
    >
    > Np. tobie i pierdzisz w stołek na bezrobotnym.

    Wcale nie. Moze ma alternatywe w szarej strefie. Z definicji to moze nie
    praca, ale sa po prostu inne alternatywy.

    Pozdro.. TK



  • 53. Data: 2012-10-23 22:49:06
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k63f9j$2du$1@node1.news.atman.pl...
    > Użytkownik napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:6c2586eb-a0a8-4ea6-b2d3-a993a68dc1ce@go
    oglegroups.com...
    >
    >> Za prace które wymieniłeś wynagrodzenie oscyluje od 7 zł na godzinę do
    >> najniższej krajowej. Sprzedawcy może nie przysługuje posiadanie własnego
    >> nowego domu. Ale > nie chciał by żyć poniżej granicy ubóstwa. Starasz się
    >> napisać ze ludzie nie chcą pracować. A ja twierdzę ze niektórym praca za
    >> 7 zł/h na dłuższą metę się nie opłaca.
    >
    > Tesco w biurze płaci niecałą średnią krajową + 10% zniżki na zakupy i bony
    > dwa razy do roku. Do tego dodatki za nocki i weekendy. W sumie wychodzi
    > średnia. Operatorzy wózków dostają trochę mniej, ale i tak znacznie
    > powyżej minimalnej. Oczywiście wszystko na umowę o pracę, żadne tam
    > zlecenia.

    To Ci powiem ciekawostke, u nas jak to sie mowi kasjerki sa na jakichs
    dziwnych umowach ajencyjnych. Jest praca to pracujesz, nie ma to czekasz na
    telefon. Stawki daj spokoj, szkoda gadac. Wiecej na telemarketingu sie
    zarabia jak w tym Tesco. Jak widac co kraj to obyczaj.

    > W budowlance stawki oscylują wokół 20-30 zł za godzinę na rękę. W butikach
    > zależy od marki od najniższej krajowej dla studentów na umowę zlecenie do
    > półtora średniej w firmowych, ale trzeba mieć doświadczenie.
    >
    > Tyle wiem z pierwszej ręki od osób które w ostatnim czasie zmieniały
    > pracę. Nie wiem ile dostaje listonosz, blacharz, czy ekspedientka w
    > spożywczaku ale to nie zmienia faktu, że praca jest i chętnych brak.
    >
    > Obecnie trwa nabór do nowego centrum handlowego na skrzyżowaniu A1 i A4 z
    > pobieżnych szacunków dziennikarzy potrzeba do 1500 osób (największe
    > centrum handlowe w regionie).

    No to fajnie tam macie. Uwierz mi, ze sa regiony gdzie nie jest tak wesolo.
    Tu gdzie mieszkam ludzie szukaja pracy znacznie dluzej jak kilka miesiecy
    niestety i to wcale nie jest smieszne.

    Pozdro.. TK



  • 54. Data: 2012-10-24 15:32:28
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Ergie" <e...@s...pl>

    Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:k66vs5$m34$...@u...news.interia.pl...

    >> Tesco w biurze płaci niecałą średnią krajową + 10% zniżki na zakupy i
    >> bony dwa razy do roku. Do tego dodatki za nocki i weekendy. W sumie
    >> wychodzi średnia. Operatorzy wózków dostają trochę mniej, ale i tak
    >> znacznie powyżej minimalnej. Oczywiście wszystko na umowę o pracę, żadne
    >> tam zlecenia.

    > To Ci powiem ciekawostke, u nas jak to sie mowi kasjerki sa na jakichs
    > dziwnych umowach ajencyjnych. Jest praca to pracujesz, nie ma to czekasz
    > na telefon. Stawki daj spokoj, szkoda gadac. Wiecej na telemarketingu sie
    > zarabia jak w tym Tesco. Jak widac co kraj to obyczaj.

    Pisałem o pracy w biurze Tesco i na magazynie - nie w supermarkecie. Jakie
    są pensje w supermarkecie to nie wiem, ale wiem, że tam mało kto ma umowę o
    pracę, a większość ma zlecenie, albo czasówki.

    >> Obecnie trwa nabór do nowego centrum handlowego na skrzyżowaniu A1 i A4 z
    >> pobieżnych szacunków dziennikarzy potrzeba do 1500 osób (największe
    >> centrum handlowe w regionie).

    > No to fajnie tam macie.

    Ano fajnie :-)
    http://www.europacentralna.eu/?page_id=37

    > Uwierz mi, ze sa regiony gdzie nie jest tak wesolo. Tu gdzie mieszkam
    > ludzie szukaja pracy znacznie dluzej jak kilka miesiecy niestety i to
    > wcale nie jest smieszne.

    Jest na to rozwiązanie: "mobilność". Kupujesz bilet w jedną stronę i
    jedziesz. Ja wiem, że zaraz mi napiszesz o wielu przypadkach gdy z tych lub
    innych przyczyn jest to niemożliwe albo utrudnione, ale praktyka pokazuje,
    że największym problemem jest porzucenie tzw. ojcowizny. Owszem większość
    osób najpierw szuka pracy na odległość a dopiero później się przeprowadza,
    ale znam kilka osób które po prostu wsiadły w pociąg z biletem w jedną
    stronę i torbą z całym dobytkiem i przyjechali tu. 1 z Bieszczad, 1 z
    Podkarpacia i 1 z Kielc.

    Pozdrawiam
    Ergie


  • 55. Data: 2012-10-24 16:10:41
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Ergie" <e...@s...pl>

    Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:k66v7o$l3r$...@u...news.interia.pl...

    > Nic nie pominalem, po prostu nie zakladam, ze splacasz kredyt. Wogole nie
    > wiem, skad to zalozenie?

    Z życia :-) Kończę szkołę, zaczynam pracę i nie mam nic, więc albo buduję na
    kredyt albo nie buduję wcale tylko odkładam na przyszłość, ale wtedy problem
    inwestycji mnie nie dotyczy bo skoro nie mam kasy na budowę to tym bardziej
    na dodatkowe inwestycje w przyszłe oszczędności.

    > Druga sprawa, nie znam nikogo korzystajacego z kredytu, ktorego budowa
    > domu nie obciazala dodatkowo poza kwota kredytu.

    A ja odwrotnie :-)
    To co dostałem od banku na budowę starczyło na budowę, wyposażenie kuchni i
    łazienek, zakup części mebli i jeszcze zostało na kilkuletni samochód. Bank
    mniej nie chciał dać bo uważał, ze taniej się nie da wybudować, a nie chce
    rozgrzebanej i nie dokończonej budowy jako zabezpieczenia kredytu tylko
    skończone dzieło.

    Owszem mógłbym tę kwotę pozostałą z budowy oddać wcześniej by zmniejszyć
    przyszłe raty, albo zainwestować w coś co przyniesie mi kiedyś oszczędność.
    Ale wolałem mieć meble i samochód _teraz_ niż je sukcesywnie kupować z
    przyszłych oszczędności.

    Wśród fotografów jest takie powiedzenie: Jak potrzebujesz zrobić zdjęcie
    teraz to lepsze zrobisz tanim aparatem który masz niż drogim który dopiero
    zamierzasz kupić.

    > Nie zakladam wogole kredytu. Nie mam takiego i nie rozumiem takiego
    > zalozenia.

    A no to ok. Jeśli ktoś nie potrzebuje kredytu by budować dom to w jego
    przypadku każda inwestycja w przyszłe oszczędności zwróci się szybciej.

    Ale dalej pozostaje kwestia poruszona niżej:

    [ciach]

    >> Jeśli ktoś nie bierze kredytu to należy przeprowadzić podobną analizę ale
    >> z uwzględnieniem _jego_ sytuacji. Czyli np. mam 10 tys. Czy warto je
    >> wydać teraz by za 7 lat mieś oszczędności, czy może lepiej zmienić auto
    >> na większe? wykończyć drugą łazienkę itp.

    > Cos w stylu czy chcesz placic mniej czy wiecej.... :-)

    Ale za cenę płacenia mniej w _przyszłości_ muszę z czegoś zrezygnować
    _teraz_. To tak jak mieć 2zł i przechodzić obok cukierni. Mogę sobie kupić
    ciastko teraz, albo zainwestować i za 5 lat kupić dwa - pytanie brzmi czy
    chcę teraz rezygnować z tego ciastka.

    >> O tym już kiedyś rozmawialiśmy i nie przekonałeś mnie :-) Może jak kiedyś
    >> to mnie spotka, albo kogoś z moich znajomych lub rodziny to zmienię
    >> zdanie, ale na razie twierdzę, że od kilku lat bezrobocia nie ma.

    > Po prostu widze i slysze. Moze w Twojej okolicy z praca jest lepiej.

    Jest lepiej.

    >> W Nowym Jorku też są slumsy, a nikt nie przeczy, że jednak poziom życia
    >> tam jest wyższy niż w przykładowych Kielcach :-) Więc to o niczym nie
    >> świadczy. Owszem na śląsku są lepsze i gorsze miejsca, ale pracy nie
    >> brakuje.

    > Mialem tzw. szwagra w zabrzu. Z braku laku zostal przedstawicielem
    > Providenta na strasznie dziwnych zasadach i jeszcze dziwniejsza pensja. W
    > kazdym razie pieniadze z tego byly jakies no powiedzmy dziwne. Mieszkal w
    > Zabrzu, wiec to gdzies tam. Moze nie jest obrotny, moze to, moze tamto jak
    > to zwykle sie mowi. W kazdym razie szukal pracy dlugi czas, a ogloszeniami
    > nie zawracaj sobie glowy.

    Mieszkam tu, mam tu liczną rodzinę i sporo znajomych i od 7 albo 8 lat nie
    spotkałem przypadku by ktoś szukał pracy dłużej niż miesiąc. Niezależnie od
    tego czy to ktoś zaraz po szkole bez doświadczenia czy też 50 latek przed
    emeryturą. Owszem są przypadki, że ludzie chcą zmienić pracę na lepszą i
    szukają tej lepszej ale w tym czasie pracują. Piszę oczywiście o pracy na
    umowę o pracę. Owszem było kiedyś ciężko na Śląsku gdy w latach 90'tych
    zlikwidowano albo wiele dużych zakładów w których ludzie pracowali "od
    zawsze". Problem bezrobocia istniał i dotknął także moją rodzinę i znajomych
    ale to było gdzieś tak do 2004/05 później pojawiło się tyle nowych
    inwestycji.

    Pozdrawiam
    Ergie


  • 56. Data: 2012-10-25 08:51:03
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: ToMasz <n...@n...neostrada.pl>

    W dniu 22.10.2012 22:49, kiki pisze:
    >
    > "Kris" <k...@g...com> wrote in message
    > news:c103b875-6654-4393-80ef-7b80829aa38c@googlegrou
    ps.com...
    > W dniu poniedziałek, 22 października 2012 22:09:46 UTC+2 użytkownik kiki
    > napisał:
    >
    >> To też nie wiadomo czy to prawda. To może być spam technoliczny.
    >
    >> Tym bardziej ze juz strona tytułowa to fotomontaż;)
    >
    > To nic nie wiadomo w jakim celu jest ta strona. Sądzę, że handlowym.
    > Czemu nie dali fotek z natury?
    > Jak nie kupisz paneli na licytacji komorniczej za 1/10 ich ceny to się
    > nie opłaca nijak.
    >
    ale nie wiadomo ile klient zapłacił, więc nie wiadomo ile to jest 1/10
    ceny. Czy możesz pi razy oko napisać ile złotych powinien kosztować 1
    wat baterii słonecznej żeby - Twoim zdaniem - miało to sens?

    ToMasz


  • 57. Data: 2012-10-25 09:41:04
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Budyń" <b...@r...pl>

    Użytkownik "ToMasz" <n...@n...neostrada.pl> napisał w
    wiadomości news:5088e157$0$26697$65785112@news.neostrada.pl...
    > ale nie wiadomo ile klient zapłacił, więc nie wiadomo ile to jest 1/10
    > ceny. Czy możesz pi razy oko napisać ile złotych powinien kosztować 1 wat
    > baterii słonecznej żeby - Twoim zdaniem - miało to sens?


    zwrot inwestycji powinien nastąpić po jakis 5 latach zeby mozna było mówic o
    opłacalnosci. Wszystko powyżej to ekoterrorystyczne i marketingowe
    oszołomstwo liczące na głupotę klienta. Przeliczyć te 5 lat na złotówki to
    chyba umiesz :-)


    b.



    --- news://freenews.netfront.net/ - complaints: n...@n...net ---


  • 58. Data: 2012-10-25 23:00:25
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k68qlg$bdh$1@node2.news.atman.pl...

    >> Uwierz mi, ze sa regiony gdzie nie jest tak wesolo. Tu gdzie mieszkam
    >> ludzie szukaja pracy znacznie dluzej jak kilka miesiecy niestety i to
    >> wcale nie jest smieszne.
    >
    > Jest na to rozwiązanie: "mobilność". Kupujesz bilet w jedną stronę i
    > jedziesz. Ja wiem, że zaraz mi napiszesz o wielu przypadkach gdy z tych
    > lub innych przyczyn jest to niemożliwe albo utrudnione, ale praktyka
    > pokazuje, że największym problemem jest porzucenie tzw. ojcowizny. Owszem
    > większość osób najpierw szuka pracy na odległość a dopiero później się
    > przeprowadza, ale znam kilka osób które po prostu wsiadły w pociąg z
    > biletem w jedną stronę i torbą z całym dobytkiem i przyjechali tu. 1 z
    > Bieszczad, 1 z Podkarpacia i 1 z Kielc.

    Nie napisze o ojcowiznie, ale rozwaz taki przypadek np.: rodzina, dzieci,
    jedna osoba ma niezla prace, dzieci w szkolach, znajomi, przyjaciele i cala
    reszta w ktora sie wrasta od poczatku zycia, a czasem ma sie jakis biznes
    rozkrecany latami. Teraz jedna osoba nie ma pracy, druga ma stabilna i
    niezle platna. Maja sie przeprowadzic dla mozliwosci zatrudnienia sie gdzies
    tam? Wiesz, jak ludzie sa po slubie, bez zobowiazan, albo i jeszcze
    wczesniej, wtedy jest duzo latwiej. Nie ma pracy to szukamy gdzie indziej. A
    tak? Sprzedaj dom, przeprowadz sie, przeprowadz dzieci by pracowac w Tesco?
    Przeprowadzka to moze i nie jest zle wyjscie, ale z drugiej strony kto Ci
    zagwarantuje, ze tam praca bedzie zawsze i ze sytuacja sie nie odwroci? W
    krajach lepiej rozwinietych jest duzo latwiej. Wieksza stabilizacja, poziom
    zycia znacznie wiekszy, socjal rodzinny rowniez. Najwiekszym problemem z
    mojej perspektywy jest ciagly brak stabilizacji. Zwroc uwage, ze po
    emigracji np. do GB zony nagle zaczynaja rodzic dzieci. U nas ogranicza sie
    to do jednego dziecka, dwojki jak cos nie wyjdzie, ze tak powiem. Przeciez
    nie dla tego, ze nie chca wiecej dzieci. Sam prowadzam trojke do szkoly i
    cos wiem o bezplatnym szkolnictwie, kiedy jedna ksiazka do angielskiego
    kosztuje stowke. Teraz porzuc niezla prace jednej osoby i szukaj gdzie
    indziej, kiedy tak dajesz sobie rade z ta roznica, ze druga osoba nie moze
    znalezc pracy. Nie zawsze chodzi o aspekt finansowy utrzymania rodziny, ale
    czlowiek w duzej mierze realizuje sie poprzez prace, wiec nie jest dobrze
    kiedy dwie osoby nie moga pracowac. Z perspektywy rodziny jak emigrowac to
    zdecydowanie dalej jak kilka wojewodztw.

    Pozdro.. TK



  • 59. Data: 2012-10-25 23:46:12
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl>


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k68st2$djd$1@node2.news.atman.pl...
    > Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:k66v7o$l3r$...@u...news.interia.pl...
    >
    >> Nic nie pominalem, po prostu nie zakladam, ze splacasz kredyt. Wogole nie
    >> wiem, skad to zalozenie?
    >
    > Z życia :-) Kończę szkołę, zaczynam pracę i nie mam nic, więc albo buduję
    > na kredyt albo nie buduję wcale tylko odkładam na przyszłość, ale wtedy
    > problem inwestycji mnie nie dotyczy bo skoro nie mam kasy na budowę to tym
    > bardziej na dodatkowe inwestycje w przyszłe oszczędności.

    Chyba nie rozumiem o co chodzi z tymi inwestycjami. Oszczednosci mozna
    gromadzic na poczet przyszlej budowy i nie ma to nic wspolnego z kredytem.
    Pierwsze zalozenie budowa domu. No nie kazdy po szkole musi miec dom. To
    wydatek jakby nie patrzyl wiekszy jak zakup malego mieszkania. Mysle, ze
    wiekszosc budujacych to jednak ludzie z jakims dorobkiem zawodowym i
    finansowym. Wiec brak kasy na budowe to nie brak oszczednosci, czy
    mozliwosci kredytowych. To w skrocie brak zarobkow na odpowiednim poziomie w
    danym czasie. Sam jakis czas mieszkalem z rodzicami po slubie majac w
    planach budowe. Moze to nie zbyt popularny przypadek, ale to tez przyklad z
    zycia. Wiec nie wydawalem na pierdoly gromadzac kapital na budowe. Da sie i
    po szkole i da sie bez kredytu jak widac. Inni owszem brali kredyty ale
    kilka razy mniejsze na zakup mieszkania, kawalerki czy jak komu pasowalo, a
    w tej chwili mieszkaja we wlasnych domach. Budowa domu to jednak wyzwanie.
    Ale czy zarabiaja dzis relatywnie wiecej jak kiedys? Czesto jednak nie.
    Sprzedaje sie mieszkanie i doklada zgromadzony kapital. Niektorzy wspomagaja
    sie kredytami, ale zawsze do kwoty zgromadzonej wczesniej. W ich przypadku
    to wartosc dodana, a nie lepsze zarobki w stylu ile telewizorow mozna miec w
    mieszkaniu.

    >> Druga sprawa, nie znam nikogo korzystajacego z kredytu, ktorego budowa
    >> domu nie obciazala dodatkowo poza kwota kredytu.
    >
    > A ja odwrotnie :-)
    > To co dostałem od banku na budowę starczyło na budowę, wyposażenie kuchni
    > i łazienek, zakup części mebli i jeszcze zostało na kilkuletni samochód.
    > Bank mniej nie chciał dać bo uważał, ze taniej się nie da wybudować, a nie
    > chce rozgrzebanej i nie dokończonej budowy jako zabezpieczenia kredytu
    > tylko skończone dzieło.
    >
    > Owszem mógłbym tę kwotę pozostałą z budowy oddać wcześniej by zmniejszyć
    > przyszłe raty, albo zainwestować w coś co przyniesie mi kiedyś
    > oszczędność. Ale wolałem mieć meble i samochód _teraz_ niż je sukcesywnie
    > kupować z przyszłych oszczędności.

    O wlasnie, slowo "wolalem" jest tu kluczowe.
    Dzis wszyscy chca miec wszystko juz. Nawet jak pisales dom po szkole. Ja
    widze tu pewna prawidlowosc. Mianowicie jest pewien szereg do ktorego
    wszyscy daza. Wszyscy chca miec wszystko, ale nie wszystkich stac. Biorac
    kredyt wydales pieniadze ktorych nie masz, ktore byc moze dopiero zarobisz
    za jakis czas. Kredytobiorca ma dzis wszystko, wszystko to na co go nie
    stac. Nie mowie, ze to zle, ale dla mnie to zadna norma, czy przyklad jak
    ludzie powinni zyc.

    > Wśród fotografów jest takie powiedzenie: Jak potrzebujesz zrobić zdjęcie
    > teraz to lepsze zrobisz tanim aparatem który masz niż drogim który dopiero
    > zamierzasz kupić.

    Majac dom na kredyt jaki masz aparat?

    >> Nie zakladam wogole kredytu. Nie mam takiego i nie rozumiem takiego
    >> zalozenia.
    >
    > A no to ok. Jeśli ktoś nie potrzebuje kredytu by budować dom to w jego
    > przypadku każda inwestycja w przyszłe oszczędności zwróci się szybciej.
    >
    > Ale dalej pozostaje kwestia poruszona niżej:
    >
    > [ciach]
    >
    >>> Jeśli ktoś nie bierze kredytu to należy przeprowadzić podobną analizę
    >>> ale z uwzględnieniem _jego_ sytuacji. Czyli np. mam 10 tys. Czy warto je
    >>> wydać teraz by za 7 lat mieś oszczędności, czy może lepiej zmienić auto
    >>> na większe? wykończyć drugą łazienkę itp.
    >
    >> Cos w stylu czy chcesz placic mniej czy wiecej.... :-)
    >
    > Ale za cenę płacenia mniej w _przyszłości_ muszę z czegoś zrezygnować
    > _teraz_. To tak jak mieć 2zł i przechodzić obok cukierni. Mogę sobie kupić
    > ciastko teraz, albo zainwestować i za 5 lat kupić dwa - pytanie brzmi czy
    > chcę teraz rezygnować z tego ciastka.

    A no ja tego niewiem kto chce rezygnowac z ciastka.
    Dwa lata temu moj sasiad kupil plazme. W tym samym czasie ja kupilem dwa
    kolektory za podobna kwote. On wtedy narzekal, ze za wode latem placi iles
    tam, a ja siedzialem na dachu i podlaczalem wszystko. On ogladal, ja
    siedzialem na dachu. Od tamtego czasu gaz zdrozal i on placi wiecej, a ja
    mam kolektory, latem nie place prawie nic i mam plazme tej samej wielkosci
    tylko troche pozniej. Myslisz, ze kiedys trend sie odwroci?
    Prowadzac firme sporo sie nauczylem. Dzis latwo jest dostac cos z odroczonym
    terminem. To jak kredyt na dom. I wszystko jest dobrze jak idzie, ale jak to
    powiedzial Warren Bufet: kiedy jest morze wszyscy plywaja, ale kiedy
    przyjdzie odplyw zobaczymy kto jest bez majtek. Roznica mniej wiecej taka,
    ze ja musze miec na oplaty, kredytobiorcy to samo plus rata, z ta roznica,
    ze moze bede mial starszy samochod i duza plazme troche pozniej. Dla mnie to
    wartosc dodana i ciagle tylko moja. Ot pewnie kwestia podejscia do zycia. Po
    prostu mam to na co mnie stac.

    > Mieszkam tu, mam tu liczną rodzinę i sporo znajomych i od 7 albo 8 lat nie
    > spotkałem przypadku by ktoś szukał pracy dłużej niż miesiąc. Niezależnie
    > od tego czy to ktoś zaraz po szkole bez doświadczenia czy też 50 latek
    > przed emeryturą. Owszem są przypadki, że ludzie chcą zmienić pracę na
    > lepszą i szukają tej lepszej ale w tym czasie pracują. Piszę oczywiście o
    > pracy na umowę o pracę. Owszem było kiedyś ciężko na Śląsku gdy w latach
    > 90'tych zlikwidowano albo wiele dużych zakładów w których ludzie pracowali
    > "od zawsze". Problem bezrobocia istniał i dotknął także moją rodzinę i
    > znajomych ale to było gdzieś tak do 2004/05 później pojawiło się tyle
    > nowych inwestycji.

    I OK, niech tak dalej. Moze w koncu od tamtej geograficznej strony bedzie
    lepiej wszedzie. Choc ja osobiscie o sieciach mysle jak najgorzej.

    Pozdro.. TK



  • 60. Data: 2012-10-26 00:36:35
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Ergie" <e...@s...pl>



    Użytkownik "Maniek4" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:k6c99c$5hh$...@u...news.interia.pl...


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k68qlg$bdh$1@node2.news.atman.pl...

    >> Uwierz mi, ze sa regiony gdzie nie jest tak wesolo. Tu gdzie mieszkam
    >> ludzie szukaja pracy znacznie dluzej jak kilka miesiecy niestety i to
    >> wcale nie jest smieszne.
    >
    > Jest na to rozwiązanie: "mobilność". Kupujesz bilet w jedną stronę i
    > jedziesz. Ja wiem, że zaraz mi napiszesz o wielu przypadkach gdy z tych
    > lub innych przyczyn jest to niemożliwe albo utrudnione, ale praktyka
    > pokazuje, że największym problemem jest porzucenie tzw. ojcowizny. Owszem
    > większość osób najpierw szuka pracy na odległość a dopiero później się
    > przeprowadza, ale znam kilka osób które po prostu wsiadły w pociąg z
    > biletem w jedną stronę i torbą z całym dobytkiem i przyjechali tu. 1 z
    > Bieszczad, 1 z Podkarpacia i 1 z Kielc.

    > Nie napisze o ojcowiznie, ale rozwaz taki przypadek np.: rodzina, dzieci,
    > jedna osoba ma niezla prace, dzieci w szkolach, znajomi, przyjaciele i
    > cala reszta w ktora sie wrasta od poczatku zycia, a czasem ma sie jakis
    > biznes rozkrecany latami. Teraz jedna osoba nie ma pracy, druga ma
    > stabilna i niezle platna. Maja sie przeprowadzic dla mozliwosci
    > zatrudnienia sie gdzies tam? Wiesz, jak ludzie sa po slubie, bez
    > zobowiazan, albo i jeszcze wczesniej, wtedy jest duzo latwiej. Nie ma
    > pracy to szukamy gdzie indziej. A tak? Sprzedaj dom, przeprowadz sie,
    > przeprowadz dzieci by pracowac w Tesco? Przeprowadzka to moze i nie jest
    > zle wyjscie, ale z drugiej strony kto Ci zagwarantuje, ze tam praca bedzie
    > zawsze i ze sytuacja sie nie odwroci? W krajach lepiej rozwinietych jest
    > duzo latwiej. Wieksza stabilizacja, poziom zycia znacznie wiekszy, socjal
    > rodzinny rowniez. Najwiekszym problemem z mojej perspektywy jest ciagly
    > brak stabilizacji. Zwroc uwage, ze po emigracji np. do GB zony nagle
    > zaczynaja rodzic dzieci. U nas ogranicza sie to do jednego dziecka, dwojki
    > jak cos nie wyjdzie, ze tak powiem. Przeciez nie dla tego, ze nie chca
    > wiecej dzieci. Sam prowadzam trojke do szkoly i cos wiem o bezplatnym
    > szkolnictwie, kiedy jedna ksiazka do angielskiego kosztuje stowke. Teraz
    > porzuc niezla prace jednej osoby i szukaj gdzie indziej, kiedy tak dajesz
    > sobie rade z ta roznica, ze druga osoba nie moze znalezc pracy. Nie zawsze
    > chodzi o aspekt finansowy utrzymania rodziny, ale czlowiek w duzej mierze
    > realizuje sie poprzez prace, wiec nie jest dobrze kiedy dwie osoby nie
    > moga pracowac. Z perspektywy rodziny jak emigrowac to zdecydowanie dalej
    > jak kilka wojewodztw.

    Zastanawiałeś się kiedyś w USA w ciągu 100 lat dokonał się taki ogromny
    postęp i wzrost bogactwa? Bo ludzie byli mobilni. Poczynając od gorączki
    złota aż do czasów obecnych. Jak gdzieś odkryto złoto to już tam były tłumy
    . Jak gdzieś znaleziono ropę to już tam były tłumy, jak w Detroit powstawały
    fabryki samochodów to już tam były tłumy pracowników. Jak fabryki zamknięto
    to 75% mieszkańców wyjechała gdzie indziej. Ludzie mają pracę a pracodawcy
    pracowników.

    A w Polsce jak Drzymała (ten od produkcji tapicerki i klubu Groclin) stawiał
    kolejną fabrykę w gminie gdzie bezrobocie wynosiło 25% to musiał ludzi do
    pracy dowozić z odległości ponad 50 kilometrów, bo nie było chętnych. Jak
    spotyka się dwóch prezesów to nie narzekają na kryzys czy podatki ale brak
    rąk do pracy. Pisałem już jakie są absurdalne ceny za robociznę na śląsku:
    fundamenty 12 tysięcy (wykop, zbrojenie, szalunki i zalanie - bez izolacji,
    sama robocizna bez materiału) ale przysłowiowy pan Kazio woli pracować u
    siebie w Małopolsce za połowę tej stawki. Gdyby tylko kilku takich Kaziów
    się przeniosło to u nas ceny by trochę spadły a ich zarobki wzrosły -
    obopólna korzyść.

    Podobno jesteśmy najmniej mobilnym narodem w Europie zarówno jeśli chodzi o
    zmianę pracy jak i miejsca zamieszkania. Ale to samo widać przy zakupach.
    Nam się po prostu nie chce chcieć. Wiesz jak działa tzw. głosowanie nogami i
    portfelem? Idę tam gdzie jest lepsza obsługa, lepsze ceny itd. Dzięki temu
    sklepy z tańszymi towarami i lepszą obsługą mają więcej klientów i po jakimś
    czasie ich właściciele się bogacą a gorsze sklepy plajtują. Dzięki temu po
    10 latach ogólny poziom cen spada a jakość rośnie. Ale nam się nie chce.
    Chodzimy do sklepu bo blisko i nie ważne, że drogo i że opryskliwa
    ekspedientka pyta "czego" tak się przyzwyczailiśmy i tak nam dobrze. Godzimy
    się na znacznie wyższe koszty prowadzenia rachunków bo nam się nie chce
    zmieniać banku czy operatora telefonii/telewizji czy internetu. To samo w
    pracy. Tolerujemy złego szefa lub niskie zarobki bo nie chce nam się szukać
    nowej pracy. Mam kolegę świetnego informatyka który przez 15 lat zarabiał
    minimalną pensję i do tego każdego miesiąca musiał się wykłócać o kilka stów
    premii co mu dawało w sumie 3/4 średniej a z jego doświadczeniem mógł
    zarabiać 1,5 do 2 średnich, ale jemu się nie chciało nawet wysłać CV.

    Piszesz o braku stabilizacji ale coś takiego to mit stworzony za komuny by
    dać ludziom namiastkę szczęścia: Wprawdzie półki w sklepach są puste, nie
    możecie podróżować za granicę, w każdej chwili możecie zostać aresztowani,
    ale nikt Was nie zwolni z pracy ani nie wyrzuci z mieszkania. W wolnym
    społeczeństwie nie ma czegoś takiego jak "stabilizacja". Bo w każdej chwili
    ktoś Cię może zwolnić, albo wypowiedzieć umowę najmu, ale różnica polega na
    tym, że na jego miejsce są dziesiątki którzy Cię zatrudnią lub wynajmą Ci
    inne mieszkanie i to na lepszych warunkach.

    Pozdrawiam
    Ergie

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1