eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowaniePalenie płyt w piecu › Re: Palenie p?yt w piecu
  • Data: 2017-12-19 16:21:20
    Temat: Re: Palenie p?yt w piecu
    Od: Kżyho <k...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2017-12-11 o 08:50, Myjk pisze:
    > Sun, 10 Dec 2017 09:20:19 -0800 (PST), Lisciasty
    >
    >> Oczywiście że nie, ale jak mu nie pokażesz i nie pomęczysz chwilę
    >> tematu to nie załapie. Dlatego pomysł "posadzić dzieciaka na rok
    >> w kącie z gitarą" uważam za nieżyciowy ;)
    >
    > Jak dziecko SAMO wykazuje chęć do robienia czegoś, to trzeba to sprawdzić
    > na ukierunkowanych zajęciach a nie dać sprzęt, książkę i czekać aż
    > zaskoczy. Bo dziecko samo załapie raz na tysiąc, albo i na sto tys. W
    > innych przypadkach trzeba montywować i skrajnym głupcem trzeba być aby nie
    > poświęcić czasu na motywację i zajęcia.

    Ja może tu w tym jednym miejscu tylko napiszę, że w pełni Cię popieram,
    również we wcześniejszych wypowiedziach.
    Z dwoma jedynie zastrzeżeniami właśnie:
    1) te zajęcia muszą interesować dziecko i ono musi chcieć samo w nich
    uczestniczyć
    2) że zajęć jednak nie jest za dużo, żeby to dziecko miało czas jeszcze
    pobyć trochę zwykłym, bawiącym się dzieckiem.

    Ogólnie sam nie jestem zwolennikiem zbytniego zajmowania czasu dzieciom
    kolejnymi jakimiś zajęciami. Ale z drugiej strony popieram to co pisze
    Myjk - one rozwijają, pokazują w ogóle dziecku istnienie pewnych rzeczy
    i że to potrafi być fajne. Czasem są mocno obciążające, ale jeżeli
    dziecko to lubi i chce to robić, to ja nie wiem czemu miałoby tego nie
    robić. Na pewno lepiej, że będzie siedzieć ileś godzin nad takim
    wartościowym celem niż bezsensownie gapić się w bajki w tv czy na
    komórce, jak to u wielu obserwowanych przeze mnie rodziców wygląda.

    Sam byłem dzieckiem, które od 2. klasy podstawówki należało do jednego z
    bardzo znanych chórów. Aż do końca podstawówki poza szkołą był w
    zasadzie głównie chór. Kumple szli pograć w piłkę, a ja na próbę (3 razy
    w tygodniu). Chłopaki szli coś tam - a ja wtedy byłem na wyjeździe z
    koncertem. Do dziś pamiętam, jak w 7. klasie kiedyś przed świętami w 5
    dni pisałem 7 zaległych i bieżących sprawdzianów, bo musiałem nadrobić
    za moją nieobecność po tournee. Ale... pomimo cięższych momentów, ja to
    uwielbiałem, przeżyłem niesamowitą ilość fajnych przygód, zwiedziłem
    dzięki temu kupę świata, którego nigdy bym nie zobaczył, bo rodzice
    bardzo cienko przędli z finansami, a i czasy na wyjazdy były inne. I co?
    I ktoś z zewnątrz powiedziałby, że nie miałem dzieciństwa. A ja wiem, że
    nie dość, że je miałem, to jeszcze było super, miałem pasję (która
    zresztą jako jedna z kilku trwa do dzisiaj), doświadczyłem rzeczy,
    których wielu do dziś nie doświadczy, a do tego nieźle mnie i kolegów
    ukształtowało to na przyszłość i dorosłe życie. Swojemu dziecku bez
    wahania bym też taki scenariusz zaproponował, ale również na takich
    samych zasadach, jak było ze mną - to mnie mama wprost zapytała czy chcę
    spróbować z chórem, wyjaśniając różne za i przeciw widząc, że całe dnie
    chodzę i śpiewam, że to lubię i robię to całkiem nieźle.

    Pzdr
    --
    /__/_* /
    / ) /_(//)()
    /

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1