W dniu 2015-10-03 o 13:05, Zenek Kapelinder pisze:

> Za 20 lat z budują obok Twojego domu spalanie śmieci, chlewnej przemysłową, duże
zlomowisko, pakowalnie węgla. Na TVP info jest codziennie program z ludźmi. Jedzie
dziennikarz w teren I ludzie im się Zala. Skłamał bym jak bym napisał ze tylko ludzie
z domków maja problemy. W miastach problemem jest głośna knajpa. Za to w małych
miastach i na obrzeżach większych i dużych jest skarg na dużą uciążliwość nowych
inwestycji.


Pier....licie Hipolicie :)
Jak się wybudujesz na terenach objętych planem zagospodarowania pod domy
mieszkalne to choćbyś się posrał to nikt Ci nie pozwoli wybudować
spalarni śmieci czy innego obiektu przemysłowego. Tak więc Kogutek
przestań pier....ć te bzdury wyssane z palucha.
To o czym piszesz to są jednostkowe sytuacje, które równie dobrze mogą
się wydarzyć pod oknem czynszowego mieszkania, w którym mieszkasz, bo
ktoś kogoś przekupił lub ktoś się nie zorientował, że wynajmuje lub się
buduje na terenie przemysłowym.
Poza tym w mieście problemem nie jest tylko głośna knajpa, ale problemów
jest wiele. Od nieznośnego i głośnego sąsiada po rozboje i szczających
po klatkach meneli. Przy tym zbyt wysokie koszty czynszów i opłat. Dla
przykładu ja obecnie płacę za ogrzewanie dwóch budynków (łącznie 350m2)
tyle samo co płaciłem w bloku za ogrzewanie mieszkania o powierzchni
56m2 z tą różnicą, że obecnie grzeję, kiedy mi jest zimno, a w bloku
zaczynali grzać tydzień lub dwa po tym jak zbyt duża ilość lokatorów
zaczynała się upominać.
Jak myślisz kto mnie do tej pory rżnął na kasie? Acha...! Mieszkanie
było własnościowe, ale koszty ogrzewania narzucone odgórnie przez Urząd
Miasta, który był współwłaścicielem większościowym bloku.


> W środku miasta chlewni nikt nie postawi. Dom z działka przy zlomowisko według
Ciebie zyska na wartości czy straci?

Ale wystarczy mieć taką sąsiadkę jak ja, która znosiła makulaturę z
pobliskich sklepów i w każdy weekend klatka schodowa systematycznie była
zawalana makulaturą tak, że nie dawało się przejść. W tygodniu paczek
było mniej, bo były odstawiane do skupu z dnia na dzień, ale w weekendy
to była tragedia.
Pomijając fakt uciążliwości to jeszcze do tego dochodziła kwestia
zagrożenia pożarowego. Bywało, że na klatce pojawiali się menele albo
gnoje z petami. Niestety strach było gnojom zwrócić uwagę, bo można było
oberwać metalową pałką w łeb lub "kosą" pod żebra, a policja jak
interweniowała to na wszelki wypadek na cały głos się darli pod blokiem
"czy to pan Iksiński, bo mieliśmy zgłoszenie od pana, że na klatce są
huligani dewastujący klatkę schodową". To tak na wszelki wypadek, aby
zniechęcić do zawracania dupy "panom władzom" przy kolejnej dewastacji.
W sprawie makulatury to zarówno policja jak i straż miejska mieli
totalnie w dupie.