Żeby nie było NTG to zaczne tak:
WYBUDOWAŁEM garaż.
Maliny w tym roku strasznie obrodziły postanowiłem więc kupic używana zamrażarke,
postawić ją w tym garażu i mrozić w niej maliny.
Jak postanowiłem tak zrobiłem, drogą kupna jakieś dwa miesiące temu nabyłem używaną
zamrażarkę tzw skrzyniową.
Sprzet działał, mroził itp. Jedak wydawało mi się że troche za słabo mrozi.
Wsadziłem do zamrazarki termometr i patrzę zaledwie minus 10. Troche mało wg mnie
więc wezwałem fachowca.
Nie żadnego Mietka tylko własciciela jednego z dwóch lokalnych serwisów
"chłodniczych"
Gościu przyjechał, odkręcił kratke zasłaniająca dostęp do agregatu, poświecił
latarka, popatrzył i mówi: mało czynnika. Pytam czy można dopełnić, mówi że nie bo
ten czynnik(wymienił jakies oznaczenie)jest juz niedostepny i musi wymienić cały
czynnik na inny.
Pytam o koszt mówi ze musi wziąć zamrażare na warsztat na pół dnia zrobic co trzeba a
koszt to 250-300zł będzie.
Cena mi nie odpowiadała więc podziekowałem za diagnoze i rozstaliśmy się.
Ale cos mi nie grało w tej jego diagnozie bo kurcze za pomoca latarki trudno
stwierdzić że mało czynnika więc samemu odkręciłem kratkę zasłaniająca agregat i
patrzę a tam za kratką ładny termostat jest. Ustawiony w pozycji "2". Przestawiłem na
"5" i rano patrze a w zamrazarce minus 20stC.
Dupek chciał mnie ewidentnie oszukac na 250-300zł.
I weź tu zaufaj polskim fachofcom.