eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 18

  • 1. Data: 2009-02-27 13:14:25
    Temat: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Osadnik <o...@w...pl>

    Myślałem ze nigdy mnie to nie spotka. wszystko miało być pięknie żadnych
    zaszłości, miliona właścicieli i sporów o miedze, hipotek, sprawa miała
    być prosta.
    chcąc wreszcie przestać chodzić po wiecznie ubłoconej drodze złożyłem
    wniosek o przebudowę drogi gminnej wraz z jej poszerzeniem, i
    odsunięciem od ogrodzeń (miejsce jest) jak również wybudowanie chodnika
    i rowów melioracyjnych.
    wszystko było by pięknie gdyby nie to jak przychodzę do urzędu i
    następuje taki dialog:
    Ja: ...i jak tam mój wniosek w sprawie ulicy xyz?
    Urzędnik: To nie jest droga gminna i nie mozemy nic tam zrobić?
    Ja: Opad szczeki 50% jak to nie jest gminna?
    U: Zwyczajnie to nie jest droga gminna tylko prywatna a konkretnie wspólnoty
    Ja: opad szczeki do 75%, Jak to wspólnoty? ja nic o żadnej wspólnocie
    nie wiem,moja rodzina mieszka tam niemalże od 50 lat i nie przypomina
    ona sobie żeby tam była jakaś wspólnota. wszyscy są świecie przekonani
    że gminna
    U: Ale nie jest!
    Ja: to co mam teraz tym fantem zrobić i czym to grozi?
    U: ze jak sie znajdzie właściciel to zamknie drogę albo wprowadzi myto
    za przejazd
    Ja: Opad szczeki 100%, ŻE CO?
    U: Będzie pan przejeżdżał przez prywatny grunt wiec właściciel ma do
    tego prawo.
    Ja: Przecież my z tej drogi korzystamy już od niemal 50 lat, w drodze
    jest gminny wodociąg, gaz, linia NN i SN, kanalizacja, oświetlenie a od
    kilku lat jest utwardzana tłuczniem przez UG.
    U: no to teraz już nie bedzie.
    Ja: to co mogę teraz z tym zrobić?
    U: niech pan sie dowie kto jest ta wspólnota i uzgodni pan sprawę
    własności jak również udostępnienia jej pod inwestycje.
    Ja: A pan nie może?
    U: to nie jest grunt gminny wiec nic nam do tego.
    Ja: dowidzenia.

    Tak sie skończyła część pierwsza. Czyli wyszło coś dziwnego jakaś
    wspólnota jakieś kombinacje.

    Podreptałem go gminnego referatu geodezji Tam sie dowiedziałem tyle że
    rzeczywiście jest to wspólnota z roku 1962 lub 1963 ponieważ kiedyś były
    takie czasy jak komasacje gruntów i wydzielanie wspólnej działki dla
    wszystkich sąsiadów. Potem popytałem sąsiadów czy wiedza coś na ten
    temat - wszyscy robili oczy jak spodki.
    To podążyłem dalej sam.Pobiegłem do geodezji w starostwie, tam
    otrzymałem numer księgi wieczystej. okazało sie ze to księga hipoteczna
    czyli to bardzo stara i pobiegłem do archiwum ksiąg wieczystych. tam nie
    można było odnaleźć tej księgi,. dopiero jak dostałem ich cały rejestr i
    ręcznie przeszukałem wszystko, okazało się ze był błąd w numerze
    inwentarzowym (nieźle sie zaczyna) i teraz będę czekał 2 tygodnie na
    odpowiedź o wgląd do księgi wieczystej.

    to tyle co wiem na dzisiaj. Jednak drodzy grupowicze, co robić dalej?
    załóżmy ze w KW będę miał wypisanych współwłaścicieli z których na pewno
    znaczna część nie żyje a narobiło sie wciągu 50 lat mnóstwo
    spadkobierców. co z tym fantem zrobić? Droga niby wewnętrzna prywatna a
    jestem tym który nie ma do niej prawa i jeszcze maiłby płacić za
    przejazd. nikt nie chce mi tez ujawnić w jaki sposób zostały wykonane
    takie inwestycje jak kanalizacja, (3 lata temu) okresowe utwardzanie (od
    2 lat), linia telefoniczna (15 lat temu),linia SN (13 lat temu).

    Jest to dla mnie niejasne i pokręcone.
    Tak czy inaczej jakie są z tego wyjścia i jak można osiągnąć efekt by
    grunty przejęła we władanie gmina i zrobiła ta cholerna drogę? Bo z
    prawnego punktu widzenia nie mam prawa na własny koszt jej utwardzić. A
    po błocie chodzić nie chce.


  • 2. Data: 2009-02-27 13:45:46
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: "Kudlaty" <t...@n...onet.pl>



    Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:go8p1h$mq4$1@atlantis.news.neostrada.pl...

    > Jest to dla mnie niejasne i pokręcone.
    > Tak czy inaczej jakie są z tego wyjścia i jak można osiągnąć efekt by
    > grunty przejęła we władanie gmina i zrobiła ta cholerna drogę? Bo z
    > prawnego punktu widzenia nie mam prawa na własny koszt jej utwardzić. A po
    > błocie chodzić nie chce.

    nie mozesz nic zrobic, wlasnosc jest swieta, zaschnietego gowna sie nie
    rusza.



  • 3. Data: 2009-02-27 14:11:52
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Osadnik <o...@w...pl>

    Kudlaty pisze:
    >
    >
    > Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    > news:go8p1h$mq4$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    >
    >> Jest to dla mnie niejasne i pokręcone.
    >> Tak czy inaczej jakie są z tego wyjścia i jak można osiągnąć efekt by
    >> grunty przejęła we władanie gmina i zrobiła ta cholerna drogę? Bo z
    >> prawnego punktu widzenia nie mam prawa na własny koszt jej utwardzić.
    >> A po błocie chodzić nie chce.
    >
    > nie mozesz nic zrobic, wlasnosc jest swieta, zaschnietego gowna sie nie
    > rusza.

    W tym wypadku to rozwolnienie jest, po drodze nie da sie przejść w ogóle
    nie zatapiając sie 10cm błoto (chyba że po ogrodzeniu) a samochody
    grzęzną w błocie.
    nadal jednak mnie zastanawia w jaki sposób powstały inne inwestycje na
    tym samym terenie organizowane przez zupełnie różne instytucje (TPSA,
    kanalizacja gmina, energetyka). Postawiły te rzeczy bezprawnie?


  • 4. Data: 2009-02-27 15:13:20
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: "Kudlaty" <t...@n...onet.pl>



    Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:go8sck$1dj$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    > Kudlaty pisze:
    >>
    >>
    >> Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    >> news:go8p1h$mq4$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    >>
    >>> Jest to dla mnie niejasne i pokręcone.
    >>> Tak czy inaczej jakie są z tego wyjścia i jak można osiągnąć efekt by
    >>> grunty przejęła we władanie gmina i zrobiła ta cholerna drogę? Bo z
    >>> prawnego punktu widzenia nie mam prawa na własny koszt jej utwardzić. A
    >>> po błocie chodzić nie chce.
    >>
    >> nie mozesz nic zrobic, wlasnosc jest swieta, zaschnietego gowna sie nie
    >> rusza.
    >
    > W tym wypadku to rozwolnienie jest, po drodze nie da sie przejść w ogóle
    > nie zatapiając sie 10cm błoto (chyba że po ogrodzeniu) a samochody grzęzną
    > w błocie.
    > nadal jednak mnie zastanawia w jaki sposób powstały inne inwestycje na tym
    > samym terenie organizowane przez zupełnie różne instytucje (TPSA,
    > kanalizacja gmina, energetyka). Postawiły te rzeczy bezprawnie?

    Mozliwe ze tak, ktos wyslal zawiadomienie nikt nie odebral lub nie
    zrozumial, powtorzylo sie kilka razy i na podstawie braku sprzeciwu
    inwestycja ruszyla.
    Jedna jak chcesz wymuc na gminie aby zrobila droge ona mwa rece. Mozesz
    droge zrobic wspolnie z sasiadami (utworzyc komitet osiedlowy, zebrac
    podpisy, zebrac skladke) i ruszyc z inwestycja. Musisz jednak powiadomic
    wlascieli nawet tych niezyjacych o rozpoczeciu inwestycji. bedziesz mial
    wtedy dupochron przed urzedem. Jednakze musisz zbierac fakury za wykonane
    prace drogowe aby pozniej roscic sobie prawa do nawierzchni. Wlasciciel
    jesli sie takowy znajdzie i bedzie chcial czerpac kase z drogi musi koszty
    zwrocic do komitetu osiedlowego lub ustanowic stosowne zapisy w hipotece.
    Niestety nie wiem jak prawnie taki komitet osiedlowy utworzyc na poczet
    inwestycji, musisz wygooglac lb zapytac sie prawnika.
    Powodzenia



  • 5. Data: 2009-02-27 15:15:42
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: "Boombastic" <b...@p...onet.pl>


    Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:go8p1h$mq4$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    > Myślałem ze nigdy mnie to nie spotka. wszystko miało być pięknie żadnych
    > zaszłości, miliona właścicieli i sporów o miedze, hipotek, sprawa miała
    > być prosta.
    [cut]

    A może próbować przez zasiedzenie? A potem przekazać drogę gminie.
    Albo męczyć gminę o zrobienie nowej drogi (chodzi o prawne wyznaczenie
    drogi) i wtedy na mocy nowelizacji przepisów dotyczących dróg działki
    automatycznie przejdą na własność gminy, a odszkodoanie będzie przysługiwało
    byłym współwłaścicielom.


  • 6. Data: 2009-02-27 15:59:26
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>

    Można wystąpić do sądu z powództwem o ustalenie właściciela - skoro to był
    podmiot zbiorowy, to ewentualnie osób dziedziczących po członkach
    wspólnoty, a potem zapytać prawnika, co dalej

    T.


  • 7. Data: 2009-02-27 17:19:22
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Osadnik <o...@w...pl>

    Boombastic pisze:
    >
    > Użytkownik "Osadnik" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
    > news:go8p1h$mq4$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    >> Myślałem ze nigdy mnie to nie spotka. wszystko miało być pięknie
    >> żadnych zaszłości, miliona właścicieli i sporów o miedze, hipotek,
    >> sprawa miała być prosta.
    > [cut]
    >
    > A może próbować przez zasiedzenie?

    To jedno z podsuwanych rozwiązań ze po tylu latach oto będzie zasiedzenie.

    A potem przekazać drogę gminie.
    > Albo męczyć gminę o zrobienie nowej drogi (chodzi o prawne wyznaczenie
    > drogi)

    w MPZP cały obszar jest przeznaczony pod drogę dwukierunkową (pas 3,5m
    szerokości) wraz chodnikiem i ścieżką rowerową. wiec nie wiem w tym
    momencie czemu gmina tak sie czai.

    i wtedy na mocy nowelizacji przepisów dotyczących dróg działki
    > automatycznie przejdą na własność gminy, a odszkodoanie będzie
    > przysługiwało byłym współwłaścicielom.

    Tez bym tak chciał ale urzędnicy z którymi rozmawiałem jakoś dziwnie sie
    przed tym bronią. w Najbliższych dniach umówię sie z wójtem w tej sprawie.

    dziś wziąłem dokładniej swoja babcie na spytki i dowiedziałem sie tego i
    owego że: mój pradziadek jest prawdopodobnie z jednym ze
    współwłaścicieli - czyli cała moja rodzina posiada już na wstępnie
    niezły % udziału.

    Czyli moja działka na której jest mój dom istnieje od 1962 roku. Jednak
    było kilka działek mniejszych i sąsiednich. Przed wojna tereny te
    należały do jednego człowieka który miał gigantyczne (jak na ówczesne
    czasy) gospodarstwo rolne. I właśnie po wojnie grunty te zostały
    upaństwowione i podzielone miedzy tych ludzi co byli rolnikami. w
    efekcie mój pradziadek dostał ten kawałek ziemi i tak historia sie
    potoczyła dalej.


  • 8. Data: 2009-02-27 17:40:21
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>

    "Boombastic" <b...@p...onet.pl> writes:

    > A może próbować przez zasiedzenie? A potem przekazać drogę gminie.

    To chyba gmina by musiala zasiedziec, skoro wszyscy zgodnie uwazali,
    ze dzialka jest gminy i gmina sie zachowywala jak posiadacz.

    MJ


  • 9. Data: 2009-02-27 18:40:41
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: "Boombastic" <b...@p...onet.pl>


    Użytkownik "Michal Jankowski" <m...@f...edu.pl> napisał w wiadomości
    news:kjzmyc76anu.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl...
    > "Boombastic" <b...@p...onet.pl> writes:
    >
    >> A może próbować przez zasiedzenie? A potem przekazać drogę gminie.
    >
    > To chyba gmina by musiala zasiedziec, skoro wszyscy zgodnie uwazali,
    > ze dzialka jest gminy i gmina sie zachowywala jak posiadacz.

    A czy gmina ma w ogóle prawo zasiedzieć? Akurat tego nie wiem.
    Ale skoro w planie jest todroga to idealnie by było gdyby gmina po prostu
    podjęła uchwałę o wytyczeniu drogi (czy jak to się nazywa) i przejęła grunt.


  • 10. Data: 2009-02-27 18:44:42
    Temat: Re: w poszukiwaniu zaginionej wspólnoty
    Od: Osadnik <o...@w...pl>

    Michal Jankowski pisze:
    > "Boombastic" <b...@p...onet.pl> writes:
    >
    >> A może próbować przez zasiedzenie? A potem przekazać drogę gminie.
    >
    > To chyba gmina by musiala zasiedziec, skoro wszyscy zgodnie uwazali,
    > ze dzialka jest gminy i gmina sie zachowywala jak posiadacz.
    >
    Tylko czy to możliwe?

    Bo teren w okolicy nie różni sie niczym od innych przyległych.
    Tylko jak wmówić gminie że się zasiedziała i dochodziła swoich praw żeby
    teraz mogła to przejąc i zrobić nowa drogę?

    Inaczej drogi poprowadzić sie fizycznie nie da.

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1