eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieDomofon z interkomem wewnętrznym, a czytnik kart przy bramce › Re: Domofon z interkomem wewnętrznym, a czytnik kart przy bramce
  • Data: 2015-06-03 22:15:29
    Temat: Re: Domofon z interkomem wewnętrznym, a czytnik kart przy bramce
    Od: ikka <i...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2015-06-03 o 21:47, Budyń pisze:
    > W dniu środa, 3 czerwca 2015 21:20:10 UTC+2 użytkownik ikka napisał:
    >> W dniu 2015-06-03 o 20:42, Budyń pisze:
    >>>> W dniu 2015-06-02 o 20:48, ikka pisze: i decyzja o jego
    >>>>> przyszłości.
    >>> a tu nie zgoda - to przyjęte, niczym nie uzasadnione, założenie.
    >>> To osobny czlowiek i ma takie samo prawo do zycia jak jego
    >>> matka. A ze
    >> Nie takie samo.
    >
    > tu dotykamy sedna - uważasz ze ludzie nie maja takiego samego prawa
    > do zycia? Zatem kto ma decydowac kto przezyje?
    >
    > Wyjątki można mnożyć, tylko po co? Przerobimy wyliczankę
    >> o zgwałconych dziewczynkach, jedenastoletnich matkach, matkach
    >> umierających przy porodzie, chazanie, fanatykach i tak dalej?
    >> Wszyscy o tym chyba już słyszeli.
    >
    > Do ludzkich nieszczesc chcesz dorzucic jeszcze jedno - morderstwo.
    > Całkiem powaznie teraz pytam - co sadzisz o takim pomysle: jesli
    > kobieta chce zabic dziecko (bo gwalt, cokolwiek) panstwo zawiera z

    W przypadku gwałtu, o którym kobieta wie (czyli nie po żadnym
    otumanieniu) sprawa jest dość prosta i mówienie o zabijaniu można
    pominąć. Pigułka po załatwia sprawę przed jakimkolwiek dzieckiem.
    I nie mów mi proszę, że to aborcja, bo równie dobrze możesz powiedzieć,
    że wyrzucenie podpaski to profanacja zwłok.


    > nia kontrakt - wyplaca jej jakies odszkodowanie za trudnosci ciąży i
    > dziecko po narodzinach zabiera.
    >

    Sądzę, że decyzja powinna należeć w tym wypadku tylko i wyłącznie do
    kobiety. To jest jej ciało i jej prawo, żeby zdecydować co zrobić.
    Żadne odszkodowanie tego nie zmieni. Tu nie chodzi o kasę. Chodzi o
    autonomię, którą już ktoś naruszył.


    >
    >> Teoria jest fajna, ale nie wiem, który z panów potrafiłby kochać
    >> nie swoje dziecko, dziecko zgwałconej żony, jak swoje własne.
    >> Ciekawe, ilu panów bez zaproponowałoby swojej żonie, aby takie
    >> dziecko oddała.
    >
    > Postaw sie w sytuacji dziecka poczetego w gwałcie - chcesz zyc czy
    > nie? Dlaczego wygoda małżonków ma byc wiekszym prawem niz zycie
    > dziecka. Ono nic nie zawiniło aby zasłuzyc na kare smierci.


    Postaw się w sytuacji zgwałconej kobiety. Nie potrafisz, bo to jest tak,
    jakbyś hipotetycznemu człowiekowi żyjącemu w dwóch wymiarach kazał sobie
    wyobrazić trzeci. Niemożliwe. A jednak ferujesz wyroki.


    >
    >> I to jest różnica między teorią a praktyką, jak powiedział
    >> Komorowski. I miał rację jak cholera.
    >
    > Ano taki katolik z niego - a reszta patrzac na takich wyrabia sobie


    Nie interesuje mnie, czy jest katolikiem, dopóki jest nim prywatnie.
    Faktycznie, nie zawsze był nim prywatnie, ale to niczego nie wnosi do
    tej dyskusji.


    > zdanie o religii - no i rzeczywiscie patrzac na takich to musi
    > potworna religia byc...


    Nie sądzę, żeby patrząc na Komorowskiego ktoś coś szczególnego myślał o
    religii.

    >
    >>> jest zależny od rodzica? A gdy stary człowiek przykuty do łóżka
    >>> jest zależny od dziecka czy nabiera ono prawa do zabicia go?
    >>>
    >>> Człowiek,
    >>>>> osoba ludzka, nie może być nigdy środkiem, by uratować kogoś
    >>>>> innego."
    >>>
    >>> Tym sie konczą jezykowe odwrocenie znaczen: uratowac=nie zabic.
    >>> Tak to nie dziala.
    >>>
    >>
    >> Cóż, uważasz, że zapłodniona kobieta traci wolność osobistą (można
    >> ją zmusić aby oddała swoje ciało dziecku bez względu na
    >> okoliczności).
    >
    > Nic nie traci bowiem nigdy nie miała prawa do zabicia kogokolwiek,
    > dziadka , stryja, ani przed zapłodnieniem ani po. To co jest w niej
    > nie jest nią - ot taka fizjologia...


    Czyli jednostka jest zdeterminowana przez swoją fizjologię, i ta
    fizjologia ogranicza moją wolną wolę?
    Tym bardziej, że nie mogę legalnie pozbawić się płodności. Nie mogę
    również nie urodzić.
    Sorki, to się nie może podobać.

    >
    >> Równocześnie (domyślam się) zgadzasz się z twierdzeniem, że
    >> mężczyzna tej wolności nie traci (nie można go zmusić, aby nie
    >> zabił swojego syna nie oddając mu kawałka swojego ciała).
    >
    > A mezczyzna i kobieta jest wolna w obdarowaniu kogos np nerką. Takie

    I są wolni w nieobdarowaniu. Nerką. A kobieta nie jest wolna w
    nieobdarowywaniu swoją macicą? Ja uważam, że jest.

    > prawo ma. Ale dziecko nie jest nerką - jest osobną osobą ze
    > wszystkimi swoimi prawami -łącznie z prawem do zycia.
    >

    Osobną osobą będzie, jak się urodzi. Dopóki się nie urodzi nie jest osobne.
    I teraz zobacz - ty, bazując na jakimś zestawie swoich przekonań i
    prawdopodobnie wierze twierdzisz, że każda ciąża powinna być donoszona
    bez względu na okoliczności.

    A teraz wyobraź sobie, że świadkowie Jehowy zaczynają być dominujący w
    Polsce. I zakazują transfuzji. Bezwzględnie. Takie są bowiem ich
    przekonania i wiara.

    Dlatego właśnie prawo nie powinno być stanowione tylko na podstawie
    przekonań jednej grupy społecznej.


    >
    >> Jesteś (przypuszczam) mężczyzną i możesz sobie teoretyzować do
    >> woli, ty nigdy w ciąży nie będziesz. Jakie to bezpieczne mieć swoje
    >> zdanie na temat, który ciebie nigdy osobiście dotyczyć nie będzie,
    >> jakie wygodne i jak bardzo podbudowuje ego. :)
    >
    > dlaczego ma mnie nie dotyczyc - zdaje sie ze ja rowniez bralem udzial
    > w poczeciu moich dzieci, i ja rowniez podejmowalbym wspolnie z zoną
    > decyzje o ich morderstwie. Tylko mi nie mów ze kasa na zabicie nie
    > pochodzi w duzej czesci przypadków od panów...
    >


    Tak, w tym zakresie cię dotyczy. W końcu to wasza wspólna decyzja. A co
    jeśli poczęcie nie jest wspólną decyzją?

    Nie zawsze jest dobre wyjście z sytuacji i ci którzy twierdzą, że zawsze
    wiedzą jakie jest właściwe rozwiązanie to ludzie niepoważni lub po
    prostu - głupi.


    --
    "widzę ją jako decyzję nierozłączną z wolnością osobistą
    matki. Dopóki płód nie może przeżyć poza jej ciałem, to do
    niej należy odpowiedzialność moralna i decyzja o jego
    przyszłości. Ilustruję to przykładem ojca, którego syn
    potrzebuje przeszczepu nerki. Ojciec może być dawcą i to
    jest moralnie słuszne. A co, jeśli nie chce? Zmusimy go?
    Kościół mówi: nie. Moje pytanie brzmi: dlaczego w tym
    wypadku szanujemy jego wolę i decyzję dotyczącą własnego
    ciała, a w przypadku kobiety w ciąży - nie? Człowiek,
    osoba ludzka, nie może być nigdy środkiem, by uratować
    kogoś innego."
    Teresa Forcades

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1