Cześć!

Wiem, że pewnie nikt z Was nie jest wróżką Semirą i nie potrafi wróżyć z fusów, ale
mam orientacyjne pytanie o średni koszt zakupu materiałów budowlanych do remontu
mieszkania. Sprowadza się to do nurtującej kwestii: czy budowlaniec oszukuje mnie na
cenach materiałów? Niedługo zbliża się rozliczenie..

W mojej gestii był zakup: kafli, fug, gniazdek i włączników światła, dwóch szpuli
przewodu elektrycznego (1,5 i 2,5), puszki elektryczne.

Wziął ode mnie 7 tysięcy złotych zaliczki na materiały. Na co konkretnie?

Z najbardziej kosztownych rzeczy:
- Tynki (około 98,1 metra). Podobno goldband, chociaz więcej worków było po mp75l..
- Wylewka (sam100 oraz sam200 z atlasu w nieznanych mi proporcjach) na ok. 18m2.
- Gładź na sufity i do wykończeń wokół okien (Megaron)
- Klej do płytek ceresit cm11 plus. 18 metrów podłogi+ok 6-7 metrów ścian
- zaprawa cementowa do łatania ubytków w posadzce
- do instalacji elektrycznej: jedna szpula 100m kabla 2,5mm, bezpieczniki, skrzynke
na bezpieczniki.
- około 20 płyt g/k (powiedzmy - pół na pół zielone z białymi)

Do tego rozumiem, że pieniądze poszły na całą resztę materiałów eksploatacyjnych,
typu wkręty, kleje poliuretanowe w piance, pianki montażowe, styropian, kątowniki,
profile do płyt i tak dalej.

Jestem w trakcie szacowania kosztów, i mam przeczucie, że jak dobiję w szacunkach do
5 tysięcy to będzie dobrze.. Czy ktoś z Was, z doświadczeniem w remontach może
potwierdzić lub rozwiać moje przypuszczenia? Bo budowlaniec mówił, że możliwa będzie
nawet dopłata za materiały, a mi jest trudno uwierzyć, ze w ogóle aż tyle wydał na to
wszystko.