eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieTorx a krzyzakRe: Torx a krzyzak
  • Data: 2020-01-25 15:11:18
    Temat: Re: Torx a krzyzak
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Pan Mateusz Viste napisał:

    >>> Czy różnica jest znacząca? Z mojego doświadczenia wynika, że
    >>> nie - na walkę z niesfornymi krzyżakami traciłem dużo więcej
    >>> czasu niż na wpasowaniu torxa.
    >> Gdy patrzę choćby na tych gości od kartongipsów, to nie widzę,
    >> by z tym walczyli.
    > No nie, ale oni też nie działają gołym krzyżakiem. Mają takie
    > fikuśne końcówki, jak ta: https://bit.ly/2GlGvOb

    Miewają. Częć z nich pomyka na goło. Kwestia wprawy. Albo wydania
    paru złotych na fikuśny sprzęt.

    >> Jak ktoś wkręca śrubki tylko od święta (ja na przykład)
    > Śrubek z torxem akurat nigdy nie widziałem, ale jeśli to o wkręty
    > chodzi, no to zupełnie tak jak ja. Zdarza mi się latem zużyć
    > paczkę albo dwie torxów wokół zagrody, więc (bardzo) daleko mi
    > do specjalisty.

    Czy się różnią śrubki od wkrętów? Widziałem wiele zaciekłych dyskusji
    na tem temat, ale żadna nie prowadziła do konkretnych ustaleń.
    Jedni obstają, że różnica tkwi w gwincie, inni, że we łbie. I chyba
    jeszcze jakieś kryteria próbowano wyróżnić. Dla mnie jeden czort.
    Ostatecznie mogę przyjąć, że to zależy od użytego narzędzia -- jeśli
    coś da się wkręcić wkrętakiem, jest wkrętem. A jeśli śrubokrętem --
    to śrubą.

    >> Tak zwani zawodowcy, do pewnej klasy zadań, biorą krzyżaki.
    >> Tym bardziej, że te kilka groszy pomnożone przez...
    > Te kilka groszy nie tłumaczy sprawy - jeśli robota miałaby iść
    > sprawniej, to każdy rzemieślnik skorzysta z łatwiejszego narzędzia.
    > Skoro jednak wybierają te krzyżaki, to w czymś muszą być mimo wszystko
    > lepsze... Co zresztą potwierdza kolega PiteR - zdaje się wybitny
    > praktyk w tej materii.

    No więc właśnie, wybór podyktowany jest sprawnością działania.

    >>> Do tej tolerancji należy podchodzić z dużą... tolerancją. W praktyce
    >>> gniazdo wkrętu po kilku sekundach się wyślizga i robota do zrobienia
    >>> od nowa. Nie wspominając o tym, że wyciągnąć takiego dziada potem to
    >>> udręka.
    >> Cała operacja wkręcenia wkrętu może zająć mniej niż sekundę.
    >
    > Jak szczęście dopisze, drewno miękkie, dostęp wygodny... to zaiste.

    Wzmiankowani kartongipsiarze wkręcają przeważnie w blachę.

    >> Realizowaną jakąś wajchą czy innym pokrętłem. Tu jest regulacja
    >> momentu "od ręki", z natychmiastową zmianą wartości.
    >
    > Przy czym ta wartość mało dokładna jest - często kończy się to tym,
    > że człowiek naciska na całość jak jaki osioł, aby tylko ten cholerny
    > wkręt pod zlewem chciał się w końcu dociągnąć.

    Dociąganie najlepiej realizować kluczem z rączką. To implikuje użycie
    łba z innym nacięciem niż krzyżowe. W ogóle trzeba mieć łeb, żeby
    ogarnąć wszystkie niuanse połączeń gwintowanych.

    --
    Jarek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1