W dniu 2021-09-13 o 15:28, Marek pisze:
> On Mon, 13 Sep 2021 15:00:39 +0200, Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:
>> Kiedyś samemu się do mnie dopierdoliłeś i napisałeś: "Żeby
>> merytorycznie pomóc, trzeba wpierw  określić stan faktyczny. Nie
>> zrobiłeś tego, face it.",
>
> Zapameętaleś nauczkę, czyli warto było. Będziesz teraz pamiętał, że to
> ważne.
> Co do meritum ta cała twoja wypowiedź nic nie wnosi ale tylko
> potwierdza paranoję wyłączania bo ktoś prąd ukradnie.
>
Tylko, żebyś choć ty jeszcze pamiętał moje nauki. Póki co powtarzasz
cały czas te same błędy i włazisz w d.... nie tym co trzeba.

Co do twoich wyobrażeń wyłączanie gniazd zewnętrznych nie jest żadną
paranoją. Po pierwsze gniazda zewnętrzne narażone są na zwarcia i
doziemienia na skutek opadów deszczu i śniegu. Ale pomijając fakt, że
mogą niepotrzebnie wyłączać zasilanie w domu to są świetnym narzędziem w
rękach złodziei. Złodziej zanim okradnie dom to go obserwuje i sprawdza
reakcję domowników na przeróżne sytuacje. Jedna z nich jest wyłączanie
zasilania i obserwowanie co się będzie działo. Oczywiście teraz przed
domami są montowane skrzynki liczników elektrycznych. Ale jak przyłącze
jest napowietrzne, a licznik w domu to robi się zwarcie w takim
gnieździe i zazwyczaj wywalone zostają wszystkie zabezpieczenia,
włącznie z tymi głównymi, bo o ile na obwodzie oświetlenia da się zrobić
selektywność o tyle na obwodach gniazd jest już bardzo trudno. Wręcz
prawie, że niemożliwe. Jak nie ma reakcji przez 2-3 dni to śmiało można
wchodzić do takiego domu, bo oznacza, że domowników nie ma, a akumulator
systemu alarmowego jest już rozładowany.

Nie jest to żadna paranoja, tylko przypadek z życia wzięty.