-
Data: 2016-08-06 13:25:31
Temat: Odgrzeję kotleta - kredyty w CHF
Od: "Tomasz Gorbaczuk" <g...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora
[ pokaż wszystkie nagłówki ]Na grupie "polityka" pojawił się ciekawy post, który oddaje w 100% moje
zdanie o kredytach w CHF, pisałem wielokrotnie o tym, że miano "instytucji
zaufania publicznego" do czegoś obliguje:
"
Prezydent Duda, który przedstawił właśnie propozycję mocno
niesatysfakcjonującą posiadaczy kredytów indeksowanych w CHF, ma grono
obrońców. Od momentu, gdy sprawa kredytów tego typu po raz pierwszy
znalazła się w centrum uwagi, powtarza się ten sam argument: dorośli,
świadomi ludzie, wiedzieli, co podpisywali. Jest to klasyczna demagogia
post factum.
Wszyscy znają mechanizm przekrętów telekomunikacyjnych. Do klienta Orange
(niegdyś Telekomunikacji Polskiej) dzwoni konsultant, przedstawiając się
na przykład ,,Dzień dobry, telekomunikacja", przy czym potem okaże się, że
,,Dzień Dobry Telekomunikacja" to nazwa firmy. Ale tego nagabywana osoba
oczywiście nie wie. Wstawia bajeczkę o zmianie umowy i korzystniejszych
warunkach, przy czym robi to w taki sposób, żeby w żadnym momencie nie
powiedzieć wprost nieprawdy. Jest do tego specjalnie przeszkolony.
Następnie w mieszkaniu ofiary zjawia się kurier z umową, gdzie
najważniejsze rzeczy są na 12. stronie, napisane małym druczkiem. Kurier
pospiesza i pogania, umowa zostaje więc szybko podpisana. A po miesiącu
zaczynają przychodzić rachunki dwukrotnie wyższe niż dotychczas.
Jak rozumiem, zdaniem tych, którzy uważają, że frankowicze sami są sobie
winni, w tych przypadkach także wszystko jest w porządku. Przecież w
umowie było zapisane, że to inna firma i że stawki za połączenia będą
wyższe. Trzeba było czytać. A w obu przypadkach mechanizm jest ten sam.
Dziś ludzie, którzy pytają ,,czy frankowicze byli idiotami?" uprawiają coś,
co po angielsku nazywa się hindsight i nie ma dobrego odpowiednika w
języku polskim, a oznacza ocenianie wcześniejszej sytuacji z obecnego
punktu widzenia i z obecną wiedzą. W roku 2016 bardzo łatwo jest wytykać
łatwowierność kredytobiorcom z lat 2005-2008, gdy wszyscy już wszystko
przeczytali i świetnie rozumieją mechanizm ryzyka kursowego. W tamtym
czasie mało kto - poza osobami głęboko siedzącymi w problematyce - zdawał
sobie z niego sprawę, a banki lub instytucje doradcze, pracujące na ich
zlecenie robiły wszystko, aby ten czynnik ukryć, pomniejszyć jego
znaczenie, zamaskować. I tak jak oszuści z firm telekomunikacyjnych, tak i
oni byli w tym celu specjalnie przeszkoleni.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Do doradcy finansowego w roku 2006
przychodzi małżeństwo, które chce wziąć kredyt na mieszkanie. Potencjalni
kredytobiorcy mają wyższe wykształcenie humanistyczne, on jest - powiedzmy
- polonistą, a ona - politologiem. Na finansach się nie znają, nie mieli z
nimi wcześniej do czynienia poza lokatami na koncie. Uważają - całkiem
słusznie - że znać się nie muszą, bo przecież po to jest instytucja, do
której przyszli, żeby im wytłumaczyć i doradzić.
No i doradca tłumaczy. Że w złotówkach mogą dostać najwyżej 200 tys. - za
mało na mieszkanie, które chcą kupić - ale ,,we frankach" dostaną 400 tys.
- w sam raz. Tu pojawia się kolejny element krytyki wobec kredytobiorców
ze strony dzisiejszych mędrków: ,,Cwaniaki, chcieli więcej, taniej, na
większe mieszkanie, w lepszym miejscu". Czy cwaniakiem jest ten, kto
korzysta z promocji w sklepie? Czy cwaniakiem jest ten, kto szuka lepszej
okazji, niższej ceny, lepszego stosunku ceny do jakości? Oczywiście - nie.
To działanie ze wszech miar racjonalne. Podobnie jak słuszne jest
oczekiwanie, że towar, kupiony w promocji, będzie równie pełnowartościowy
co kupiony poza promocją. Gdyby miał ukryte wady, sprzedawca powinien o
nich wyraźnie poinformować.
Para zostaje przez doradcę zbombardowana informacjami o tym, jak korzystny
jest ,,kredyt w CHF". Wiemy dzisiaj, jak to wyglądało. Niektórzy pracownicy
banków i firm doradczych zdecydowali się mówić. Swego czasu obszerny
reportaż o metodach naganiania klientów opublikował w ,,Gazecie Wyborczej"
Grzegorz Sroczyński. Niemal wszyscy mieli za zadanie jak najlepiej ukrywać
informacje o ryzyku kursowym. Jeśli o niej wspominali, to mimochodem i
lekceważąc jej zasadnicze znaczenie. Po rekomendacji Komisji Nadzoru
Bankowego dopiero w 2008 roku wprowadzono oświadczenie o świadomości
ryzyka kursowego, które jednak było zwykle podsuwane do podpisu bez
wyjaśnień, wśród kilkudziesięciu innych dokumentów do podpisania. Gdyby
klienci mieli analizować każdy podsuwany im papier od pierwszej do
ostatniej strony, formalności musiałyby zająć tydzień. I znów:
kredytobiorca miał prawo oczekiwać, że doradca zwróci im uwagę na to, co
przeczytać uważnie należy. Oczywiście na oświadczenie o ryzyku kursowym
uwagi nie zwracano nigdy. Czy w takiej sytuacji nasi hipotetyczni klienci
mieli jakąkolwiek szansę zorientować się, w co się pakują? Absolutnie nie.
Do wyjątków liczonych w promilach należały sytuacje, gdy doradca w banku
(bo raczej nie w firmie doradczej) mówił wprost: ,,Nie wiadomo, co stanie
się w przyszłości z kursem franka. Może się okazać, że wpadną państwo w
spiralę zadłużenia, a po 10 latach spłacania będą państwo mieli do
spłacenia więcej niż na początku. Radzę się nad tym bardzo poważnie
zastanowić". Gdyby taki komunikat usłyszał każdy potencjalny kredytobiorca
przed podpisaniem umowy, dziś liczba kredytów indeksowanych w CHF byłaby
zapewne przynajmniej o połowę mniejsza. Ale takiego komunikatu nie było.
Klient instytucji finansowej, objętej kontrolą państwa - a takimi są banki
- ma prawo oczekiwać, że uzyska tam rzetelną, jednoznaczną, jasną i
przejrzystą informację. Nikt nie jest zobowiązany oczekiwać, że bank -
instytucja zaufania publicznego - będzie chciał go naciągnąć, nabrać,
oszukać. Po sytuacji z kredytami indeksowanymi w CHF to się oczywiście
zmieniło. Banki straciły zaufanie wielu klientów i dzisiaj znacznie więcej
osób czyta drobny druk oraz dopytuje uparcie o szczegóły. Ale to dzisiaj,
nie dziesięć czy osiem lat temu.
Nasi hipotetyczni klienci jako humaniści nie musieli się też znać na
pojęciach z dziedziny finansów i bankowości. Nie musieli wiedzieć, co to
jest ryzyko kursowe, tak samo jak nie musieli rozumieć tysiąca innych
pojęć. To wiedza specjalistyczna, tak samo jak wiedza o budowie organów, o
fuzji jądrowej czy działaniu silnika samochodowego. Mieli pełne prawo
oczekiwać, że wszystko, co ważne, należycie wytłumaczy im bank lub doradca.
I sprawa ostatnia: trzeba rozróżnić dziedziny, nad którymi państwo nie
sprawuje kontroli (należy do nich np. rynek krótkoterminowych pożyczek
pozabankowych), a tymi, gdzie taką kontrolę ma. W dziedzinie bankowości -
a więc i bankowych kredytów - taka kontrola jest i była w czasie, gdy na
potęgę udzielano kredytów indeksowanych w CHF. Sprawowała ją Komisja
Nadzoru Bankowego, potem KNF. Stąd zasadne oczekiwanie klientów banków, że
państwo dba o standardy i nie pozwoli wystrychnąć ich na dudka. Niestety -
pozwoliło i dlatego dzisiaj powinno się zaangażować w rozwiązanie
problemu. Poważne rozwiązanie, a nie ersatz, jaki zaproponował prezydent."
TG
Następne wpisy z tego wątku
- 06.08.16 14:19 s...@g...com
- 06.08.16 14:55 Adam Sz.
- 06.08.16 14:57 Bolko
- 06.08.16 15:49 Tomasz Gorbaczuk
- 06.08.16 16:19 Ghost
- 06.08.16 16:26 Ghost
- 06.08.16 17:11 Zenek Kapelinder
- 06.08.16 17:53 Tomasz Gorbaczuk
- 06.08.16 21:20 gobo
- 06.08.16 23:31 Zenek Kapelinder
- 06.08.16 23:38 nadir
- 07.08.16 00:12 Adam Sz.
- 07.08.16 01:50 s...@g...com
- 07.08.16 01:53 s...@g...com
- 07.08.16 20:32 PiteR
Najnowsze wątki z tej grupy
- Re: Pożar w Ząbkach a polscy dyletanci
- Re: Ząbki się spaliły jak wiejskie, drewniane stodoły sprzed 50 lat
- Kup szybko nową ładowarkę do smartfona
- Architektura IIIRP: Wyjątkowa, a prymitywniejsza niż stodoła pod zaborami
- Inwentaryzacja budynku
- Traktorek do trawy na prund
- Listwa przypodłogowa pod kominek
- Czy ołowiane perowsiki, drukowane na folii to był fake ?
- Zakaz używania Kreta
- Tajemnica estakady w Chorzowie ujawniona
- Chorzów chce wyburzyć estakadę, ale ma tylko 1.ekspertyzę
- Domy w Japonii za 3000 zł
- Miliony tanich, opuszczonych domów w Japonii
- Reczne ubijanie pod chodnik
- Dom, mieszkanie w którym ktoś zmarł to dom toksyczny, nieczysty i nie wolno w nim zamieszkać
Najnowsze wątki
- 2025-07-08 Re: Pożar w Ząbkach a polscy dyletanci
- 2025-07-07 Re: Ząbki się spaliły jak wiejskie, drewniane stodoły sprzed 50 lat
- 2025-07-06 Kup szybko nową ładowarkę do smartfona
- 2025-07-04 Architektura IIIRP: Wyjątkowa, a prymitywniejsza niż stodoła pod zaborami
- 2025-06-26 Inwentaryzacja budynku
- 2025-06-26 Traktorek do trawy na prund
- 2025-06-21 Listwa przypodłogowa pod kominek
- 2025-06-19 Czy ołowiane perowsiki, drukowane na folii to był fake ?
- 2025-06-18 Zakaz używania Kreta
- 2025-06-04 Tajemnica estakady w Chorzowie ujawniona
- 2025-06-03 Chorzów chce wyburzyć estakadę, ale ma tylko 1.ekspertyzę
- 2025-06-03 Domy w Japonii za 3000 zł
- 2025-05-24 Miliony tanich, opuszczonych domów w Japonii
- 2025-05-24 Reczne ubijanie pod chodnik
- 2025-05-24 Dom, mieszkanie w którym ktoś zmarł to dom toksyczny, nieczysty i nie wolno w nim zamieszkać