Pan Sebastian Rusek napisał:

>> Drogie jak wszystko co ma status hipsterskiej zabawki. Ale ktoś
>> mi donosił o takim kogeneratorze zrobionym metodą Adama Słodowego.
>> Może nie ze szpulki od nici i szprychy rowerowej (która znajdzie
>> się w każdym domu), ale z silnika od wołgi czy innego prostego
>> pojazdu. To co normalnie w chłodnicę, szło do centralnego ogrzewania,
>> rura wydechowa z tłumikiem też coś grzała, a całe ustrojstwo dogrzewało
>> swym jestestwem jakiś garaż czy inne pomieszczenie techniczne. Do tego
>> rzecz jasna generator prundu na wale. Pyrka sobie na luziku, nic się
>> w zasadzie nie marnuje. Parę sezonów taki motur pociągnie, a kosztuje
>> grosze.
>
> Gdzieś widziałem na necie kiedyś opis czy filmik gościa, który właśnie
> coś w tym rodzaju zrobił. Gaz miał z butli. Może to ten sam?

Pomysł tak prosty i oczywisty, że nie sądzę, by tylko jeden się zdarzył,
co pokusił się o realizację. Silniki pracujące regularnie na wolnych
obrotach wytrzymują długo (jak amerykańskie V8 z lat 70, co robiły
milion kilometrów), można się spodziewać proporcji 2kW prądu i 8kW
ciepła z typowego silnika samochodowego kiladziesiąt koni. To akurat
tyle, co może się przydać w domu. W tych Vaismannach podają proporcje
około 1:3.

--
Jarek