eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 447

  • 371. Data: 2015-07-25 10:58:27
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: "Ghost" <g...@e...com>



    Użytkownik "Kris" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:c2a12ab7-e043-4ad8-9cbb-103593019ac5@go
    oglegroups.com...

    W dniu piątek, 24 lipca 2015 20:19:38 UTC+2 użytkownik Adam Sz. napisał:

    >> Pozostalych ubezpieczycieli - a juz szczegolnie tych z TV, co wiekszosc
    >> rzeczy zalatwiasz via telefon albo internet, bo oddzialu to swojego nie
    >> ma traktuje raczej z dystansem - tam biore tylko OC, bo tanio i wiadomo
    >> - nie moj problem bedzie w razie czego ;)

    >To fakt ale teraz takiego z BLS warto chyba wybrać

    O ile u tego z BLS nie jest drozej.


  • 372. Data: 2015-07-25 22:24:47
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Borys Pogoreło <b...@p...edu.leszno>

    Dnia Sat, 25 Jul 2015 09:43:19 +0200, Uzytkownik napisał(a):

    > Wady domu:
    > - jeżeli ma być tani w zakupie to zazwyczaj mamy problem z dojazdem
    >
    > Innych wad nie potrafię wskazać zakładając, że jest to dom nowy lub
    > wyremontowany tak samo jak i mieszkanie nowe lub wyremontowane.
    > Może któryś ze zwolenników mieszkań potrafi takie wady wskazać?

    Nie jestem zwolennikiem mieszkań, ale spróbuję:

    - więcej pracy bieżacej przy utrzymaniu (ale o tym już pisano)
    - niekiedy mniej bezpiecznie, bo domy bywają budowane na uboczach
    - w przypadku awarii mediów raczej jesteś w kolejce do naprawy przed
    większymi skupiskami ludności
    - to samo jeśli chodzi o nowopowstającą infrastrukturę (z kolei zakup
    działki "full opcja" odpowiednio kosztuje)
    - transport publiczny przede wszystkim prowadzony jest między gęsto
    zaludnionymi obszarami
    - ryzyko trafienia na "oszczędnych" sąsiadów, palących w piecu czym
    popadnie, dużo bardziej uciążliwe niż papierosy lub grill na balkonie

    --
    Borys Pogoreło
    borys(#)leszno,edu,pl


  • 373. Data: 2015-07-25 23:15:58
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2015-07-22 o 14:07, Zenek Kapelinder pisze:
    > Odszukaj prosze temat sprzed roku o tym jak ktoś pytał o koszt remontu domu z lat
    dziewięćdziesiatych. Chciał kupić taki dom i chciał znać przyblizony koszt tego co
    może być konieczne do wymiany lub naprawy. Ja zyjący w ponad stu letniej kamienicy
    uznałem że pomalować w środku, wymienić wannę żeby w swojej się kapał i deskę
    dedesową. Inni spece mieszkający w domkach ocenili koszt napraw po dwudziestu pięciu
    latach użytkowania na kwotę od stu do dwustu tysięcy. Tojak to z wami jest?

    Bo nie wszyscy chcą mieszkać tak jak Ty w brudnej z sypiącym się tynkiem
    ruderze i instalacją elektryczną sztukowaną przewodem antenowym czy
    przewodem z lampek choinkowych.


    > Prawdę powiecie przy okazji lub jak się pomylicie? Czy tendencyjnie skupiasz się
    tylko na wycinku kosztów?

    To Ty demonizujesz z tymi kosztami.

    > Prawie połowa domków jest ubezpieczona. Na pewno są to wszystkie budowane z
    kredytu. Koszt według googla od 400 złotych wzwyż. Typowe mieszkanie to w okolicach
    stówy. Często takie ubezpieczenie jest w bonusie OC samochodu.

    A to mieszkanie to samo z nieba spada?
    Cały czas uważasz "czubek własnego nosa" za wzór do naśladowania.
    Porównanie "mieszkanie kogutka" kontra nowy, duży dom z ogromną działką
    jest kompletnie z dupy wzięte.


    > Na ostatniej stronie tematów jest o kosiarkach. Ktoś zajechał cztery spalinowe.
    Czas nie podany ale pewno kilka a nie kilkadziesiąt lat na jedną mu zeszło. Zakup
    kosiarki przez mieszkającego w bloku jest zbędny.

    A kto kogo zmusza do koszenia trawy?
    Przecież można kupić małą działkę, całość zabetonować i kosiarka zbędna.
    Poza tym są środki chemiczne, którymi można się skutecznie pozbyć
    wszystkiego co zielone.


    > Ochrona w firmie ochroniarskiej to od czterech dych mieszięcznie. Trzydzieści
    dziewięć płacę jako osoba fizyczna za ochronę pomieszczeń do uprawiania hobby. Jak
    napisałem o tym na grupie to wyszło że to tanio. Opłata za ochronę mieszkania w bloku
    praktycznie nie istnieje.

    I o dziwo najczęściej złodzieje opierdalają mieszkania w blokach.

    > Bloki i kamienice są w miastach.

    Domy także.

    > Miejsca pracy z reguły też są w miastach.

    Na wsiach także.

    > Jak ktoś mieszka za miastem to musi wydać dużo więcej pieniędzy na dojazdy.

    Bzdura.


    > Do tego dochodzą atrakcje typu możliwość darmowej pracy przy odśnieżaniu,

    Ty płacisz w czynszu za odśnieżanie.
    Na wsiach znajdzie się wielu Zenków, którzy za kilka złociszy wezmą ten
    obowiązek na swoje barki.

    > koszenie trawy,

    Kosi tylko ten co chce.

    > użeranie się z sąsiadem o ujadającego psa. A na terenach położonych blisko pól
    aerozol o zapachu gnojowicy, opryski i kontakt z nawozami.

    I tak to Ty wpierdalasz te płody rolne, które były nawożone. Jak ktoś
    hoduje dla siebie to zazwyczaj ogranicza chemię.


  • 374. Data: 2015-07-26 00:01:54
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2015-07-22 o 14:30, Ergie pisze:

    >> koszenie trawy, użeranie się z sąsiadem o ujadającego psa.
    >
    > ROTFL To psa za zamkniętym oknem bardziej słychać niż za cienką ścianą?

    Czuję się wywołany do tablicy, bo to ja pisałem o ujadającym psie.
    Sąsiad jednak uciszył psa i już pies nie wyje całymi nocami.

    Jednak tam, gdzie mieszkałem poprzednio w bloku, miałem upierdliwą
    sąsiadkę, która była bezrobotną rencistką. Dorabiała sobie znoszeniem
    makulatury. Makulatura walała się po korytarzu i po schodach - całe
    paczki, a jak puścił sznurek to wszystko porozwalane. Nierzadko trudno
    było wejść do bloku lub z niego wyjść. Powiadamianie policji ani straży
    miejskiej nie przynosiło żadnego skutku - mieli wszystko w dupie i
    twierdzili, że to należy zgłosić do administracji. Niestety
    administracja nic nie mogła. Poza tym kobieta miała dwa psy, które od
    4.00 nad ranem wyprowadzała na spacer przez cały dzień, aż do późnego
    wieczora - w te i z powrotem się kręciła z tymi psami, a do tego miała
    manię trzaskania drzwiami. Psy w czasie wyprowadzania niemiłosiernie
    ujadały, a sąsiadka je uciszała próbując przekrzykiwać i wyzywając od
    skurwysynów i kurew. Psy także szczekały jak były w mieszkaniu, kiedy
    ktoś przechodził przez klatkę. Niestety mieszkanie tej sąsiadki było
    przyległe do mojego mieszkania.
    W nocy osiedlowe gnoje urządzali sobie chlanie na klatce schodowej, a
    przy tym niszczyli ściany i poręcze. Nierzadko tłukli po ścianach
    jakimiś pałkami czy rurkami, które nosili chyba aby robić zadymę. Strach
    było otworzyć drzwi i zwrócić uwagę. Nigdy dłużej jak tydzień czasu nie
    był sprawny zamek w drzwiach. Co ktoś naprawił to po kilku dniach drzwi
    były zdewastowane. Przeważnie kopniakami niszczono elektrozaczep, ab y
    gnoje mogli wchodzić na klatkę.
    Policja zaś miała to totalnie w dupie i żeby zniechęcić mieszkańców do
    dzwonienia w sprawie podjęcia interwencji to potrafili zadzwonić
    domofonem i na cały głos się drzeć "dobry wieczór czy to pan iksiński,
    bo zgłaszał pan, że na klatce chuligani zakłócają spokój i niszczą
    ściany". Oczywiście zjawiali się zazwyczaj po 2 godzinach od zgłoszenia,
    kiedy po gnojkach już nie było śladu, a darcie ryja i używanie nazwisk
    miało tylko i wyłącznie na celu zniechęcić lokatorów do powiadamiania.
    Nie było miesiąca, aby kogoś nie pobili na osiedlu. Kilkadziesiąt metrów
    od moich okien został zabity nożem młody chłopak. Podźgano nożem także
    kobietę, która nie chciała oddać torebki. Pod oknami były ławeczki,
    które w 99% były oblegane przez alkoholików na zmianę z pijaną
    młodzieżą. Język, którymi się posługiwała młodzież powodowała, że uszy
    więdły, a najbardziej przykrym widokiem były ochlane z papierosem w
    zębach nastoletnie dziewczęta, używające co dziesiątego słowa innego niż
    na "k" czy "ch".

    W porównaniu do tego wszystkiego ten ujadający pies sąsiada to mały pikuś.


  • 375. Data: 2015-07-26 21:07:40
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2015-07-21 o 18:39, Zenek Kapelinder pisze:
    > Stworzyłeś fajny temat i po iluś wpisach wiadomo tyle co na poczatku. czyli nic.
    Wiadomo że fajnie kąpać się we włąsnym basenie o średnicy 6m, raczej to bajooro z
    czystą wodą niż basen ale jak się w markecie nazywa basen to niech tak zostanie.
    Wiadomo że niemożliwa do identyfikacji osoba zarabia nieweryfikowalne 3 miliony
    rocznie. Wiadomo również że w domu co ma 150 metreów jest więceej miejsca niż w
    kawalerce i że podobno kosztuje to tyle samo. We wszystkich wpisach nie ma nic o
    kosztach posiadania domu. A koszty to koszty bardzo stałe w stylu podatki.

    Dokładnie tak samo naliczane jak podatek od mieszkania.
    Jako najemca mieszkania płacisz ten podatek w czynszu. Jako właściciel
    mieszkania sam płacisz raz do roku.


    > Na razie niewysokie ale to się zmieni jak wprowadzą podatek katastralny.

    Podatek katastralny jeżeli się pojawi to będzie dotyczył wszystkich,
    także właścicieli mieszkań i będzie naliczany od wirtualnej wartości, a
    ta będzie coraz wyższa dla mieszkań w centrum miast. Uderzy on
    najbardziej w lokatorów wynajmujących mieszkania, ponieważ jak podniosą
    podatek to właściciele podniosą czynsze o ten podatek + dodatkowy
    zarobek, bo będą musieli zarobić więcej, aby zapłacić podatek za tą
    nieruchomość w której sami mieszkają.

    Co do cen mieszkań. Moi znajomi kupili w Warszawie kawalerkę 32m2 za ok.
    300 tys. zł. Była tak tania, bo jest to kawalerka na obrzeżu miasta.
    Gdyby chcieli taką kupić w centrum to musieliby dysponować już kwotą
    ponad 1 mln zł.
    Mieszkanie na jednym z osiedli, które ja nazywam gettami - całe
    ogrodzone i pilnowane przez wartowników, gdzie każdy mieszkaniec może
    korzystać tylko i wyłącznie z miejsc parkingowych, które opłacił (ok.
    100zł za każde auto).
    Pomimo, że jest firma ochroniarska pilnuje osiedla to nie ma miesiąca,
    aby się nie włamano do któregoś z mieszkań na tym osiedlu.
    Byłem tam u nich i montowałem im instalację alarmową. Sam wjazd na
    osiedle to półgodzinna procedura, a autem wolno było mi zaparkować w
    ściśle określonym miejscu. Niestety musiałem zapierdzialać z walizkami
    przez pół osiedla, bo bliżej ich klatki wszystkie miejsca były zajęte, a
    do tego każde opłacone przez lokatorów.
    W życiu nie chciałbym tak mieszkać jak w więzieniu.

    > Akurat w przypadku tego podatku dyskusji podlega nie czy wprowadzą tylko kiedy
    wprowadzą. Czas przed wyborami raczej nie służy wprowadzaniu nowych podatków. Są
    koszty stałe takie jak planowane remonty. Dach trzeba co ileś lat zakonserwować

    W bloku co kilka lat trzeba smołować i raz na 10 lat wymienić papę i Ty
    za to płacisz w czynszu, nie zdając sobie sprawy.
    W domu jak położysz na dach dachówkę ceramiczną to nie kiwniesz palcem
    ani nie wydasz złotówki do końca życia.
    Jak położysz dobrą blachę czy gont bitumiczny to masz 20-30 lat spokoju.

    > , siatkę wymienić itp.

    Są ogrodzenia, z którymi nic się nie robi przez dziesiątki lat.

    > Są koszty ekstra typu spalił się silnik od hudroforu,

    Ja mam wodę z bezpośrednio z sieci wodociągowej. Natomiast ludzie w
    blokach skazani są na takie same hydrofory, które tak samo mogą się
    popsuć jak każdy inny.
    Tak, tak kogutku, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że w blokach są
    hydroforownie, których zadaniem jest utrzymanie stałego ciśnienia w
    instalacji w bloku.
    Różnica jest taka, że jak nawali hydrofor w domu jednorodzinnym to się
    wsiada w auto i jedzie do najbliższego marketu budowlanego i za kilka
    stów kupuje nowy. Jak się nie ma gotówki to w każdym z tych marketów
    kupisz ten hydrofor na raty, a wszelkie formalności załatwisz w 15 minut.
    W przypadku jak nawali hydroforownia w bloku to lokatorzy mogą nie mieć
    wody nawet przez kilka dni, bo są to urządzenia dość rozbudowane i
    sterowane automatyką. Bywa, że serwis tej automatyki musi przyjechać z
    drugiego końca Polski.
    Poza tym jak jest awaria sieci elektrycznej to wody i ciepła w blokach
    nie ma. Jak masz awarię w domu jednorodzinnym to jedziesz do
    najbliższego marketu budowlanego i kupujesz agregat. W bloku nie
    wstawisz takiego agregatu do sypialni czy łazienki.

    A propos awarii sieci elektrycznej. Kilka lat temu w pobliżu mojej
    miejscowości przeszły wichury i pozrywało linie napowietrzne WN. Kilka
    dzielnic nie miało elektryczności. W blokach nie było prądu ani wody.
    Gdyby to się stało w sezonie grzewczym to także nie byłoby ogrzewania,
    ponieważ każdy blok ma wymiennikownię z pompami, które potrzebują prądu.

    W domu jednorodzinnym jest o wiele łatwiej. Ludzie budują kominki,
    kupują agregaty prądotwórcze lub tak jak ja po zaniku zasilania mój
    kocioł z podajnikiem węgla staje się zwykłym kotłem zasypowym do którego
    wrzucam drewno i węgiel, a instalacja zaczyna pracować grawitacyjnie
    (tak jak się to odbywało 100 lat temu), choć mam dość rozbudowaną
    automatykę CO z możliwością sterowania przez internet. Mam w domu
    ciepło, ciepłą wodę do kąpieli i nie mam tych problemów, które miewałem
    mieszkając w bloku, a zdarzyło mi się już nie mieć prądu i ogrzewania
    przez 2 dni.


    > pękła rura.

    Ostatnią stalową rurę w ziemi już wymieniłem. Na wypadek pęknięcia rury
    plastikowej co jest nierealne i tak mam ułożone rury na zapas, bo to
    żaden koszt rur.


    > Są jeszcze koszty poboczne. Transport na przykład. Każdy kilometr dalej to dwa
    złote więce.

    Odnosząc się do tego mieszkania za ponad milion. Wolę postawić na wsi
    dom za pół miliona, a resztę kasy tj. drugie pół miliona przeznaczyć na
    transport. Kasy starczy na samochód i paliwo do końca życia.

    > Z innych kosztów to na przykład koniecznośc posiadania psa.

    Kto mnie zmusi?

    > Za kilka złotych dziennie zje, jakieś szczepienia, zachoruje. Na domkach często
    widuję tabliczki że chronione przez firmę. Miesięczna oplata to niewiele bo gdzieś od
    czterdziestu złotych wzwyż. Jak ją zsumować z trzydziestu lat to się okazuje że to
    całkiem łądny grosz. Nigdy nie twierdziłem o braku sensu i logiki w posiadaniu
    własnego domu. Ale to zabawa dla bogatych. Dla kogoś kto zarabia 10 tysięcy wydanie 2
    tysięcy miesięczniue na obsługę włąsnego domu to mniej niż dla kogoś kto zarabia 1500
    i płci za bilet na tramwaj 50 złotych miesięcznie.

    No to pisz, że jesteś biednym, sfrustrowanym emerytem, który przespał
    swoją szansę posiadania własnego domu, a teraz swoją niezaradność
    próbuje usprawiedliwiać. Tylko po co tak kłamiesz?
    Co do kosztów utrzymania to uwierz mi, że o wiele łatwiej jest przeżyć
    za kilkaset zł miesięcznie na wsi we własnym domu niż w mieście w blokach.
    Na wsi jedyne co musisz to zapłacić podatek, choć jak masz trudną
    sytuację to gmina może Cię zwolnić z tego podatku jak złożysz stosowne
    podanie. Poza tym podatki to groszowe sprawy. Od samego domu
    mieszkalnego to raptem jest to kilkadziesiąt złotych rocznie.
    W bloku musisz zapłacić co miesiąc kilkaset złotych. Jak jesteś tylko
    najemcą to jak będziesz miał zaległości to dostaniesz eksmisję. Jak
    będziesz właścicielem mieszkania to przyjdzie komornik i zlicytuje Twoje
    mieszkanie, sprzedając je za grosze, które starczą tylko do pokrycia
    zadłużenia i honorarium pana komornika. Tak, tak bywa, że takie
    mieszkania sprzedawane są za 1/4 jego wartości.


  • 376. Data: 2015-07-26 22:56:28
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>

    Widzę po ilości wpisów że musicie mieć straszny problem z koniecznością ciąglego
    udowadniania sobie że podjeliście właściwą decyzję. Załóżmy że moze mnie nie
    przekonałeś ale spowodowałeś że mój stosunek do własnej nieruchomości zmienił się z
    negatywny na neutralny. Zostaje jeszcze jeden szczegół do omówienia. To praca.
    Potrzebna jest żeby zarobić na nieruchomość i jeszcze żeby na jedzenie zostało. Co w
    sytuacji jak skończy sie praca. Nie jest to niemożliwe. Po wojnie pierwszy raz w
    łodzi zabrakło pracy po 1990. W mieście nie trzeba żeby zabrakło calej pracy.
    Wystarczy że jakiś dominujący dział gospodarki się wyłoży. Łodz miała pecha bo
    wyłożyło się praktycznie wszystko co dawało masowo pracę. Wtedy w Łodzi było chyba
    najwięcej prowadzących działalnoś na kilometr kwadratowy. Co prawda po
    demokratycznych, pies je jebał, przemianach została drobna produkcja w niezliczonej
    ilosci małych i dużych szwalni. Szwalnie ożywiły miasto ktore wygladało jak
    nieboszczyk. Uruchomił się handel z Rosją. Łodź wstała z kolan. W krtkim okresie
    czasu widać było że wszystkim się lepiej powodzi. Pod łodzia powstały targowiska
    wielkości małych miasteczek. Szwaczka stała się niezwykle poszukiwaną pracownicą i
    firmy podkupywały szwaczki.I nagle rząd wydał decyzję że Rosjanie mają mieć wizy. I
    to rozpierdoliło łódzki przemysł drugi raz. Ciekawe było uzasadnienie. Wizy
    wprowadzono dlatego że w Rosji mógł się zrobić kryzys i wizy miały chronić polskich
    producentów przed stratami. Oczywiście żadnego kryzysu w Rosji nie było a przed
    stratami dobrą ochroną były tylko i wyłącznie płatności gotówką w dolarach. Od
    tamtych czaqsów w łodzi ubyło ćwierć miliona ludzi i ubywa dalej. Dzisiaj podawali na
    onanecie ceny m2 w zależności od miast. W Łodzi są te ceny o polowę niższe niż w
    Warszawie czy Krakowie i dużo niższe niż np w Poznaniu. W Lodzi żeby zaczęla umierać
    trzeba było zlikwidować setki fabryk i dziesiątki tysięcy malych firm. W mierście co
    ma 50 tysięcy mieszkańców pracę daje jeden maksymalnie kilka większych zakładów. Co
    zrobić z domem albo mieszkaniem własnościowym jak zabraknie pracy? Można sprzedać
    dużo poniżej wartości bo kto kupi jak nikt nie ma pieniędzy. Wynająć też nie będzie
    komu, Czyli tzreba będzie go utrzymywać a samemu pojechać w rejon gdzie jest praca i
    spać w jednym pokoju z obcym facetem.


  • 377. Data: 2015-07-27 00:24:55
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2015-07-25 o 22:24, Borys Pogoreło pisze:
    > Dnia Sat, 25 Jul 2015 09:43:19 +0200, Uzytkownik napisał(a):
    >
    >> Wady domu:
    >> - jeżeli ma być tani w zakupie to zazwyczaj mamy problem z dojazdem
    >>
    >> Innych wad nie potrafię wskazać zakładając, że jest to dom nowy lub
    >> wyremontowany tak samo jak i mieszkanie nowe lub wyremontowane.
    >> Może któryś ze zwolenników mieszkań potrafi takie wady wskazać?
    > Nie jestem zwolennikiem mieszkań, ale spróbuję:
    >
    > - więcej pracy bieżacej przy utrzymaniu (ale o tym już pisano)

    Jak masz nowy dom, dobrze zrobiony to palcem nie kiwniesz przez 50-60 lat.
    Trawnika także nie musisz kosić, bo możesz całe podwórko wybetonować
    lub położyć agrowłókninę, wysypać korę czy też kamień i masz spokój
    przez przynajmniej naście lat.

    > - niekiedy mniej bezpiecznie, bo domy bywają budowane na uboczach

    Ja mieszkałem w mieście w bloku. Pisałem już w tym wątku jak u mnie było
    bezpiecznie.
    Zabójstwa, pobicia, awantury, demolka klatek schodowych i drzwi
    wejściowych przez oprychów, włamania, czasami bezdomni na klatce schodowej.
    Tylko w odległości 100m od mojego bloku: 3 zabójstwa, kilka pobić,
    mojego kolegę to pobili nawet w drzwiach na klatkę schodową, bo zwrócił
    gnojowi uwagę żeby przestał lać pod drzwiami. Mojego sąsiada zabili
    gnoje. Dla zabawy rzucali nim o kiosk ruchu.

    Mój kolega zbudował sobie dom na totalnym zadupiu w lesie. Wiocha zabita
    dechami w sumie może z kilkanaście domów. Większość mieszkańców to
    bezrobotni i kilku alkoholików trudniących się załatwianiem drewna u
    "gajowego wieczorka" :)
    Przez cały okres jak robiłem koledze instalacje elektryczną, wodną i CO,
    dom był otwarty bez drzwi i okien, a brama zamykana kawałkiem drutu i
    pomimo to nikt niczego nie ukradł.


    > - w przypadku awarii mediów raczej jesteś w kolejce do naprawy przed
    > większymi skupiskami ludności

    W razie awarii mediów łatwiej jest się zorganizować.
    W przypadku braku prądu, kupuje się agregat prądotwórczy, W bloku
    takiego agregatu nikt nie odpali w salonie czy łazience, a nawet na
    balkonie.
    W bloku ogrzewanie oraz woda są dzięki energii elektrycznej, ponieważ w
    blokach są wymiennikownie oraz hydroforownie zasilane energią elektryczną.
    W domu można mieć kominek lub własne ogrzewanie, które może pracować bez
    prądu. Wodę można mieć ze studni i w ostateczności czerpać wiadrem.
    Nawet w razie "W" można iść do lasu i przynieść chrustu, żeby mieć
    ciepło. W bloku jest się skazanym na dostawców oraz sieci przesyłowe.
    Pisałem już wcześniej, że kilka lat temu kilka dzielnic w moim mieście
    zostało pozbawione prądu na tydzień czasu, bo wichury pozrywały trakcje
    przesyłowe WN. Przez tydzień czasu ludzie nie mieli prądu, a w blokach
    dodatkowo nie mieli wody. Nie jeździły windy. Na szczęście było to w
    sezonie letnim, bo tak to jeszcze ludzie mieliby w b lokach zimno.

    > - to samo jeśli chodzi o nowopowstającą infrastrukturę (z kolei zakup
    > działki "full opcja" odpowiednio kosztuje)

    I tak i nie. To zależy jak się szuka i jak się trafi. Ja np. kupiłem dom
    używany, ale dość młody bo oddany do użytku w 2002r. Woda z wodociągów,
    gaz, w tym roku podłączyłem się do kanalizacji, internet radiowy oraz
    światłowód, linia telefoniczna też jest - czyli obecnie mam prawie full
    opcję bez CO i CWU z sieci miejskiej, ale szczerze mówiąc i tak bym nie
    chciał CO i CWU z sieci. Mam działkę prawie pół hektara idealną pod
    pompę ciepła, bo część działki to teren podmokły. Dla wielu
    potencjalnych klientów było to ogromną wadą, a dla mnie ogromną zaletą,
    ale była okazja wynegocjować dobrą cenę. :) Do granicy ok. 250 tys.
    miasta mam 1km. W 5-10 min. (zależnie od pory dnia i natężenia ruchu)
    dojeżdżam samochodem do centrum miasta, a w 15-20 min. docieram trasą
    szybkiego ruchu na drugą stronę miasta mijając zakorkowane centrum.
    Dojazd do każdej dzielnicy miasta zabiera mi nie więcej jak 20 min.
    Pomimo, że mieszkam na wsi to na mojej ulicy są sklepy spożywcze, skład
    budowlany i węgla, warsztaty samochodowe, wiele innych firm,
    przedszkole, a do przystanku autobusowego (PKS) mam ok. 30m. Autobusy
    kursują co pół godziny w godzinach szczytu i co 40-60 min poza szczytem.
    Do najbliższych kilku marketów spożywczych mam 1-1,5km. Do większych
    sieci m.in. Tesco, Kaufland, Auchan, Biedronka, nie więcej jak 10 min.
    samochodem. Do najbliższego sklepu spożywczego 20m. Kilka sklepów
    spożywczych całodobowych w obrębie 3-4 km.
    Do marketów budowlanych: Praktiker, Castorama, Obi maks. 10 min.
    samochodem. Do Leroy Merlin trochę dalej bo ok. 25 min. Większość
    składów i hurtowni budowlanych znajduje się po mojej stronie miasta,
    dlatego docieram w czasie nie dłuższym jak 10 min.

    > - transport publiczny przede wszystkim prowadzony jest między gęsto
    > zaludnionymi obszarami

    To fakt. Kiedyś pod moim domem był przystanek autobusów komunikacji
    miejskiej, ale kilka lat temu skrócili trasę, bo coraz więcej
    mieszkańców zaczęło jeździć własnymi samochodami i teraz do autobusu
    komunikacji miejskiej mam 2,5km. Zostały tylko PKS-y oraz prywatne busy.
    Ale coś ma się ruszyć w tej sprawie, bo jest petycja mieszkańców. Jeżeli
    tylko gmina wyasygnuje kasę, aby dołożyć przedsiębiorstwu
    komunikacyjnemu to zostanie przedłużona komunikacja autobusowa.


    > - ryzyko trafienia na "oszczędnych" sąsiadów, palących w piecu czym
    > popadnie, dużo bardziej uciążliwe niż papierosy lub grill na balkonie
    >

    Ale takich można też spotkać w centrum miast w prywatnych domach i
    kamienicach, gdzie wciąż opalają węglem, a przy okazji śmieciami. Tam,
    gdzie poprzednio mieszkałem w bloku, obok ok. 50m od naszych bloków
    były domy jednorodzinne i często całe osiedle było zasnute dymem z
    kominów i często było czuć smród plastików.


  • 378. Data: 2015-07-27 01:18:00
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2015-07-26 o 22:56, Zenek Kapelinder pisze:
    > Widzę po ilości wpisów że musicie mieć straszny problem z koniecznością ciąglego
    udowadniania sobie że podjeliście właściwą decyzję. Załóżmy że moze mnie nie
    przekonałeś ale spowodowałeś że mój stosunek do własnej nieruchomości zmienił się z
    negatywny na neutralny. Zostaje jeszcze jeden szczegół do omówienia. To praca.
    Potrzebna jest żeby zarobić na nieruchomość i jeszcze żeby na jedzenie zostało. Co w
    sytuacji jak skończy sie praca. Nie jest to niemożliwe. Po wojnie pierwszy raz w
    łodzi zabrakło pracy po 1990. W mieście nie trzeba żeby zabrakło calej pracy.
    Wystarczy że jakiś dominujący dział gospodarki się wyłoży. Łodz miała pecha bo
    wyłożyło się praktycznie wszystko co dawało masowo pracę. Wtedy w Łodzi było chyba
    najwięcej prowadzących działalnoś na kilometr kwadratowy. Co prawda po
    demokratycznych, pies je jebał, przemianach została drobna produkcja w niezliczonej
    ilosci małych i dużych szwalni. Szwalnie ożywiły miasto ktore wygladało jak
    nieboszczyk. Uruchomił się handel z Rosją. Łodź wstała z kolan. W krtkim okresie
    czasu widać było że wszystkim się lepiej powodzi. Pod łodzia powstały targowiska
    wielkości małych miasteczek. Szwaczka stała się niezwykle poszukiwaną pracownicą i
    firmy podkupywały szwaczki.I nagle rząd wydał decyzję że Rosjanie mają mieć wizy. I
    to rozpierdoliło łódzki przemysł drugi raz. Ciekawe było uzasadnienie. Wizy
    wprowadzono dlatego że w Rosji mógł się zrobić kryzys i wizy miały chronić polskich
    producentów przed stratami. Oczywiście żadnego kryzysu w Rosji nie było a przed
    stratami dobrą ochroną były tylko i wyłącznie płatności gotówką w dolarach. Od
    tamtych czaqsów w łodzi ubyło ćwierć miliona ludzi i ubywa dalej. Dzisiaj podawali na
    onanecie ceny m2 w zależności od miast. W Łodzi są te ceny o polowę niższe niż w
    Warszawie czy Krakowie i dużo niższe niż np w Poznaniu. W Lodzi żeby zaczęla umierać
    trzeba było zlikwidować setki fabryk i dziesiątki tysięcy malych firm. W mierście co
    ma 50 tysięcy mieszkańców pracę daje jeden maksymalnie kilka większych zakładów. Co
    zrobić z domem albo mieszkaniem własnościowym jak zabraknie pracy? Można sprzedać
    dużo poniżej wartości bo kto kupi jak nikt nie ma pieniędzy. Wynająć też nie będzie
    komu, Czyli tzreba będzie go utrzymywać a samemu pojechać w rejon gdzie jest praca i
    spać w jednym pokoju z obcym facetem.

    Dlatego ja kupiłem dom na wsi w odległości 1km od granicy ok. 250 tys.
    miasta. Do centrum, gdzie pracuję dojeżdżam w 5-7 min.
    W innej swojej wypowiedzi bardziej szczegółowo opisałem swoją
    nieruchomość, a dodam jeszcze, że składa się ona z domu mieszkalnego, z
    drugiego budynku pod działalność gospodarczą i dodatkowym, ładnym
    mieszkaniem na piętrze, dużego garażu i wiaty, gdzie zmieści się kilka
    samochodów osobowych, a działka ma prawie pół hektara. Kupiłem tą
    nieruchomość za cenę 90-metrowego mieszkania w centrum miasta. Dom dość
    nowy, bo oddany do użytku w 2002r.
    Tyle, że ja mam powierzchni mieszkalnej 150m2 + 70m2 możliwe do dalszego
    zaadaptowania jako poddasze użytkowe (z podciągniętymi już mediami:
    woda, kanalizacja, prąd, internet TV, CO) + w drugim budynku ponad 100m2
    pod działalność gospodarczą + ładne mieszkanie o powierzchni 80m2 na
    piętrze.
    W garażach pomieszczę 3 samochody osobowe, a pod wiatą kilka następnych.
    Na prawie półhektarowej działce chcę urządzić duży basen.
    Dwa lata szukałem, oglądałem domy i negocjowałem ceny. Obejrzałem ok.
    70-80 nieruchomości, zanim podjąłem decyzję, a później rok czasu
    negocjowałem.
    Najważniejsze to nie dać poznać, że bardzo zależy na danej nieruchomości
    :) Oczywiście fart też jest potrzebny.
    Podobnych nieruchomości znalazłem kilka. Były nawet tańsze i z jeszcze
    większymi działkami, ale albo dalej 15-20km od miasta, albo do remontu.
    W domu, gdzie mieszkam zrobiłem tylko kosmetykę: pomalowanie ścian,
    położenie płytek. Za 20-30 lat trzeba będzie wymienić blachę na dachu i
    raz na 5-10 lat pomalować.
    Jeżeli chodzi o pracę to ja raczej nie mam z tym problemów, bo posiadam
    wysokie kwalifikacje, a poza tym jestem dość elastyczny i mogę pracować
    w wielu dziedzinach technicznych jako specjalista.


  • 379. Data: 2015-07-27 01:42:03
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>

    To masz farta jak ja z czynszem 5zł/m2. Ale farta może mieć niewielu. Jak by było tak
    fajnie to w tv nie było by programów w których ludzie protestują bo jeżdzące
    ciężarówki nie dają im żyć. Przyklad z życia do sprawdzenia jak ktoś by miał kaprys.
    Brałem udzial w budowie jednej z sieci telefonicznej w łodzi. Moja praca polegała na
    pozyskiwaniu terenów i dachów pod stacje bazowe. W ramach tej pracy musialem wiedziec
    czy dla terenow są jakieś plany zagospodarowania. Na Radogoszczu jest w miarę nowe i
    ładne osiedle domków. Położenie idealne bo w mieście ale odgrodzone laskiem,
    ogródkami działkowymi. A w planie istniejącym od lat siedemdziesiątych jest tam
    dojazd do Autostrady. Czyli będą tam trzy pasy w każdą stronę, wielopoziomowy ślimak,
    dwa pierdyliony samochodów na godzinę. I to wszystko 30 metrów od osiedla. I pomimo
    że projekt jest bardzo stary to jak popatrzeć na mapę to jedyna droga jaką można
    połączyć Łodź z autostradą Warszawa Poznań. Jak zbudują to domki będą warte tyle co
    funt gówna pod podeszwą. Teraz mieszkańcy do cywilizacji typu sklepy, komunikacja
    miejska, szkoła mają z 200 metrów i jedną ulicę do pokonania. Jak zbudują to dalej
    będą mieli 200 ale z tego 50 kladką nad autostradą. To mieszkańcy tego osiedla
    zarobili na tych domach? Jak się zestarzeją to łatwiej im się będzie tam żyło? A jak
    by chcieli sprzedać to położenie za ekranem autostrady korzystnie czy niekorzystnie
    wpłynie na cenę? WŁodzi była już taka sytuacja. Ładne osiedle w cichej okolicy,
    jakieś małe bloki trochę domków. Wszystko budowaane niedawno I pewnego dnia pod ich
    domy zjechał ciężki sprzęt drogowy i im super drogę po dwa pasy w każdym kierunku
    zrobili. Nie byłem tam, nie widziałem ale słyszałem że ruch duży.


  • 380. Data: 2015-07-27 01:56:03
    Temat: Re: Do Kogutka/Zenka odnośnie kosztów posiadania domu
    Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>

    Super że jesteś specjalistą. Wiesz ilu specjalistów w Lodzi straciło pracę, bardzo
    dużo. Pozamykali biura konstrukcyjne, ośrodki badawczo rozwojowe. W takich miejscach
    dyletanci nie pracowali. Kapitalizm charakteryzuje się tym że jedynym elementem
    stałym jest niestałość dochodów. Co zrobisz jak się krach na rynku pracy w tym
    mieście co obok niego mieszkasz zrobi. A 300 kilometrów od Ciebie będa potrzebowali
    akurat Ciebie ale pensja nie będzie szalenie wysoka. Polski model mieszkaniowy jest
    błędny. Gdzieś czytałem że w Niemczech poza rolnictwem dziesięć czy pietnaście
    procent ludzi mieszka we własnych nieruchomościach, A w Rumuni prawie 100%. Gdzie
    jest lepiej w Niemczech czy w Rumuni?

strony : 1 ... 20 ... 30 ... 37 . [ 38 ] . 39 ... 45


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1