eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie › Jak to ogarnąć?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 127

  • 121. Data: 2020-06-19 14:35:54
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Mateusz Viste <m...@x...invalid>

    2020-06-19 o 14:14 +0200, Kżyho napisał:
    > No OK. Nie potrzebujesz - nie używasz. Tu jakby problemu nie ma.
    > Bardziej zabawne robi się dla mnie gdy ktoś ma te wszystkie konta
    > Google'owe itp., ale nie chce np. zainstalować WA tylko dlatego, że
    > się prywatnością jakichś danych zasłania. Bo wtedy to już naprawdę
    > jest zabawne :D

    Nie ma w tym nic zabawnego. Można ufać jednej organizacji bardziej, a
    drugiej mniej - w zależności od specjalizacji, historii czy
    jakichkolwiek kryteriów własnych. Dla przykładu: mam pewne zaufanie do
    mojego banku w kwestii przechowywania moich aktywów, a lokalnemu
    piekarzowi ufam, że mnie nie otruje. Nie powierzyłbym jednak piekarzowi
    moich akcji, a do wypieków bankowca miałbym bardzo mieszane uczucia.

    Mateusz


  • 122. Data: 2020-06-19 14:54:56
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Mateusz Viste napisał:

    >> No OK. Nie potrzebujesz - nie używasz. Tu jakby problemu nie ma.
    >> Bardziej zabawne robi się dla mnie gdy ktoś ma te wszystkie konta
    >> Google'owe itp., ale nie chce np. zainstalować WA tylko dlatego, że
    >> się prywatnością jakichś danych zasłania. Bo wtedy to już naprawdę
    >> jest zabawne :D
    >
    > Nie ma w tym nic zabawnego. Można ufać jednej organizacji bardziej,
    > a drugiej mniej - w zależności od specjalizacji, historii czy
    > jakichkolwiek kryteriów własnych. Dla przykładu: mam pewne zaufanie
    > do mojego banku w kwestii przechowywania moich aktywów, a lokalnemu
    > piekarzowi ufam, że mnie nie otruje. Nie powierzyłbym jednak piekarzowi
    > moich akcji, a do wypieków bankowca miałbym bardzo mieszane uczucia.

    Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem analogię. Google jest jak bank,
    ufać mu powinien posiadacz smartfona. Ale jeśli w ofercie tego banku
    (w Googleplay) pojawią się bułeczki marki WhatsApp wypieczone przez
    Facebook Bakery, to one już są podejrzane?

    --
    Jarek


  • 123. Data: 2020-06-19 15:01:39
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Mateusz Viste <m...@x...invalid>

    2020-06-19 o 14:54 +0200, Jarosław Sokołowski napisał:
    > Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem analogię. Google jest jak bank,
    > ufać mu powinien posiadacz smartfona.

    Przynajmniej ten posiadacz, co na tym smartfonie korzysta z systemy
    operacyjnego Google. I nie "powinien" tylko zasadniczo już zaufał.

    > Ale jeśli w ofercie tego banku (w Googleplay) pojawią się bułeczki
    > marki WhatsApp wypieczone przez Facebook Bakery, to one już są
    > podejrzane?

    Z tą drobną poprawką, że to nie jest żadna oferta banku, tylko wynajęte
    miejsce reklamowe w witrynie banku.

    Mateusz


  • 124. Data: 2020-06-19 15:14:54
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Mateusz Viste napisał:

    >> Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem analogię. Google jest jak bank,
    >> ufać mu powinien posiadacz smartfona.
    >
    > Przynajmniej ten posiadacz, co na tym smartfonie korzysta z systemy
    > operacyjnego Google. I nie "powinien" tylko zasadniczo już zaufał.

    Można też spojrzeć na to inaczej: używa, choć nie do końca ufa.

    >> Ale jeśli w ofercie tego banku (w Googleplay) pojawią się bułeczki
    >> marki WhatsApp wypieczone przez Facebook Bakery, to one już są
    >> podejrzane?
    >
    > Z tą drobną poprawką, że to nie jest żadna oferta banku, tylko wynajęte
    > miejsce reklamowe w witrynie banku.

    Z reklam wrzucanych do skrzynki pocztowej można zrobić choćby konfetti.
    Jeśli ktoś ma balowe usposobienie, to uzna, że takie reklamy są bardzo
    pożyteczne. Ja jakoś tak podobnie mam z WhatsAppem.

    --
    Jarek


  • 125. Data: 2020-06-20 00:16:12
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2020-06-19 o 11:58, Kżyho pisze:
    > Dobrze, przykład dosłownie z ostatnich dni.
    > Przymierzam się do remontu jednego dużego pokoju, żeby potem tam
    > przenieść moje córki, które co raz bardziej się nie mieszczą w swoim
    > małym pokoiku. Ale nie wiedzieć czemu poprzedni właściciel domu w tym
    > pokoju oraz sąsiadującej z nim sypialni nie zrobił tam normalnej
    > posadzki. Jest tylko jakaś prowizorka z wysypanego keramzytu, na to
    > płyty GK (!) i na to panele. Jak obecnie wygląda ta podłoga zapewne
    > nie muszę mówić.
    > I teraz przy okazji remontu chętnie zrobiłbym to jak należy, ale nie
    > mam zielonego pojęcia czy będzie mnie na to stać to po pierwsze, a po
    > drugie rozważam jeszcze czy w ramach robienia posadzki nie warto
    > byłoby tam zatopić pętli pod podłogówkę (podłogówka obecnie jest tylko
    > na parterze), bo kaloryfery średnio mi paszą.
    >
    > I tak, można wydzwaniać, spotykać się z 3 wykonawcami, żeby porównać
    > zaproponowane rozwiązania i ceny. Ale można też wysłać 3 maile, w
    > których opisałem o co chodzi, załączyłem skan rzutu piętra z projektu,
    > na którym zaznaczyłem o które pomieszczenie/a chodzi i poprosiłem o
    > określenie zgrubne poziomu kosztów takiej robocizny i czy są
    > ewentualnie zainteresowani.
    > To wszystko załatwione w dosłownie 5 czy 10 minut, bez ruszania się
    > zza biurka. Wydaje mi się również, że dostarczyłem wystarczająco dużo
    > informacji, żeby mniej więcej określić przedział kosztowy ile może to
    > kosztować. W takim mailu z góry podkreślam, że rozumiem, że ewentualna
    > bardzo dokładna kalkulacja może wymagać wizyty.

    Tu muszę Ci przyznać rację "wydaje Ci się".

    > No i teraz jedni nie odpiszą, inni będą wybrzydzać, a np. jeden gość,
    > mimo nawet ewidentnego zaproszenia z mojej strony, do odwiedzin na
    > miejscu, napisał, że spokojnie ogarnie wycenę w weekend. Można? Można...
    >
    > A tak to ja bym miał problem kiedy się poumawiać z każdym z tych
    > wykonawców, oni zmarnowaliby czas na przyjazd do mnie i znowu
    > oglądanie. A każdy też wie, że rozmawiam nie tylko z nim i że może być
    > tak, że jednak nie skorzystam potem z ich usług, czyli ten czas
    > zmarnują na próżno, bo dealu z tego nie będzie. To nie lepiej jednak
    > odpisać na maila?
    >
    > Pzdr

    Ale cały czas potwierdzasz dokładnie to co napisałem wcześniej, że
    fachowcy nie traktują poważnie e-maili i SMS-ów.

    Zauważ ile zmarnowałeś czasu swojego oraz wykonawców. Przygotowywałeś
    opis, skany, rysunki, zredagowałeś e-maile, porozsyłałeś i czekasz,
    czekasz, czekasz, może ktoś się odezwie. Nie wiesz czy nie ma terminu,
    nie czyta e-maili, a może ma spierdolony filtr antyspamowy na poczcie i
    Twój e-mail trafił do spamu, a może po prostu ma Cię w "głębokim
    poważaniu". Wkurwiasz się, że wykonawcy nie chcą się podporządkować
    Twoim, nietypowym w tym biznesie regułom gry i nie odpowiadają na
    e-maile. Zmarnowałeś już 2 tygodnie i nikt się nie odezwał. Cieszysz
    się, że w końcu ktoś raczył się odezwać, ale wielu Cię olało lub nie
    olało, a po prostu nie mają czasu, aby przejrzeć pocztę. Czy jesteś
    pewien, że akurat ten jeden jedyny, który odezwał się na e-maila jest
    tym najlepszym fachowcem czy to pod względem jakości wykonania czy też
    niskich kosztów? Może w końcu przygotuje dla Ciebie jakąś ofertę, ale
    możesz ją otrzymać za kolejny tydzień czy dwa z informacją, że
    najbliższy termin to połowa lutego 2021r.

    Gdybyś nie był tak uparty i zarozumiały to po prostu zadzwonił byś do
    każdego z tych wykonawców. Każda rozmowa trwałaby 2-5 min. Ale
    dowiedziałbyś się czy dany wykonawca jest w ogóle zainteresowany taką
    robotą, kiedy ma najbliższy termin, wstępnie dowiedziałbyś się o cenę
    robocizny od metra kwadratowego, dowiedziałbyś się ile mniej więcej
    pójdzie materiału na 1m2 przy danej grubości wylewki. Spośród wszystkich
    wykonawców zaprosiłbyś na oględziny tylko tego, którego ceny i terminy
    by Ci pasowały.

    Dowiedziałbyś się czy dany wykonawca wykona Ci podłogówkę, a może poleci
    jakiegoś hydraulika, który to zrobi, a ten tylko przyjedzie wykonać
    wylewkę. Bardzo często fachowcy współpracują ze sobą i są w stanie
    polecić jeden drugiego. Bywa, że jak ktoś nie ma terminu to poleca
    znajomego, który robi to samo.

    Teraz ja się posłużę przykładem:

    Szwagier budował dom. Ja mu pomagałem ogarnąć wszystkie instalacje tj.
    elektrykę, alarmy, wodę, centralne ogrzewanie. Dałem namiar na ludzi,
    którzy zajmowali się wylewkami i tynkami, ale okazało się, że jeden z
    nich zrezygnował z tych usług, a inni nie mieli terminów. Ale zaczęli
    polecać innych znajomych. W końcu skompletował ekipy w kilka dni, które
    między sobą się dogadały kto po kim wchodzi. W pewnym momencie to już
    nie on wydzwaniał za fachowcami tylko fachowcy zaczęli wydzwaniać do
    niego, bo jeden drugiemu przekazywał informacje. W efekcie tego w domu o
    powierzchni prawie 200m2 w przeciągu jednego miesiąca zostały wykonane
    wszystkie instalacje: elektryka, instalacja alarmowa, ogrzewanie
    podłogowe, zostały położone tynki, posadzki, ocieplenie dachu pianą,
    zamontowane rolety, zamontowane instalacje pod klimatyzatory. Wszystko
    dogadywane było przez telefon, bez użycia e-maili. Wszystko uzgadniane
    na gębę i ani jedna ekipa nie zawiodła. Roboty wykonane ekspresowo i w
    zadowalających kosztach. Przyjeżdżały ekipy jedna po drugiej dając nam
    po 2-3 dni czasu na ułożenie poszczególnych instalacji.

    Położenie tynków - tydzień. Posadzki - 2 dni + kilka dni przerwy, aż
    stwardnieje. Ocieplenie pianą - 2 dni. W sumie ze szwagrem mieliśmy
    najwięcej roboty. Pot nam się lał po jajkach, żeby nadążyć między ekipami.

    Gdyby robił tak jak Ty rozsyłając e-maile to czekałby jak pipa na
    odpowiedzi od każdego z wykonawców o ile w ogóle by się doczekał. Roku
    byłoby za mało, żeby w ten sposób znaleźć wszystkich wykonawców i
    pouzgadniać z nimi terminy.


  • 126. Data: 2020-06-23 16:26:31
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Kżyho <k...@c...pl>

    W dniu 20.06.2020 o 00:16, Uzytkownik pisze:
    > Ale cały czas potwierdzasz dokładnie to co napisałem wcześniej, że
    > fachowcy nie traktują poważnie e-maili i SMS-ów.
    >
    > Zauważ ile zmarnowałeś czasu swojego oraz wykonawców. Przygotowywałeś
    > opis, skany, rysunki, zredagowałeś e-maile, porozsyłałeś i czekasz,
    > czekasz, czekasz, może ktoś się odezwie. Nie wiesz czy nie ma terminu,
    > nie czyta e-maili, a może ma spierdolony filtr antyspamowy na poczcie i
    > Twój e-mail trafił do spamu, a może po prostu ma Cię w "głębokim
    > poważaniu". Wkurwiasz się, że wykonawcy nie chcą się podporządkować
    > Twoim, nietypowym w tym biznesie regułom gry i nie odpowiadają na
    > e-maile. Zmarnowałeś już 2 tygodnie i nikt się nie odezwał. Cieszysz
    > się, że w końcu ktoś raczył się odezwać, ale wielu Cię olało lub nie
    > olało, a po prostu nie mają czasu, aby przejrzeć pocztę. Czy jesteś
    > pewien, że akurat ten jeden jedyny, który odezwał się na e-maila jest
    > tym najlepszym fachowcem czy to pod względem jakości wykonania czy też
    > niskich kosztów? Może w końcu przygotuje dla Ciebie jakąś ofertę, ale
    > możesz ją otrzymać za kolejny tydzień czy dwa z informacją, że
    > najbliższy termin to połowa lutego 2021r.

    Nie wiem, może Ty piszesz maile godzinami itd. Ale mi sklecenie tego
    maila i załączenie skanu projektu piętra zajęło sumarycznie góra te 5-10
    minut, czyli prawdopodobnie krócej niż trwałaby rozmowa z jednym tylko
    wykonawcą zanim bym mu wszystko powyjaśniał, a on by zrozumiał. A potem
    musiałbym to powtórzyć jeszcze kilkakrotnie i każdemu tłumaczyć na nowo.
    Wszelką dokumentację trzymam w formie elektronicznej, więc to nie jest
    problem ją 3 kliknięciami dołączyć do maila. Napisałem 5 czy 6 zdań
    wyjaśniających co i jak, dzięki czemu każdy z adresatów może przeczytać,
    jak czegoś nie zrozumiał, to przeczytać jeszcze raz, a do tego ma przed
    oczami ładny schemat, z którego od razu widzi o co chodzi, a nie że
    próbujemy się dogadać "bo wie pan, tu jest jeden pokój, a tam ściana, a
    tam korytarzyk i ten drugie pokój".
    W ten sposób rozpoczynam komunikację również na etapie kiedy nie mam
    żadnego noża na gardle i ważniejsze jest dla mnie określenie najpierw
    kosztów, a termin jest drugorzędny. Zarozumiały to chyba jednak jesteś
    Ty jeżeli uważasz, że ja będę chodził i przebierał nóżkami przez 2
    tygodnie, bo może mi odpiszą, a może nie.
    Czekam max 2-3 dni, jeżeli mi bardziej na kimś konkretnym zależy, to mu
    ewentualnie po 2 dniach prześlę przypominajkę. Jak nadal nie ma
    odpowiedzi, to w większości przypadków taki ktoś wylatuje z mojej listy
    zainteresowania. Trudno, znajdę sobie kogoś fajnego, kto odpisze.
    Chyba, że to jakaś wybitnie polecona mi przez kogoś ekipa. Wtedy czasem
    robię odstępstwo.

    > Szwagier budował dom. Ja mu pomagałem ogarnąć wszystkie instalacje tj.
    > elektrykę, alarmy, wodę, centralne ogrzewanie. Dałem namiar na ludzi,
    > którzy zajmowali się wylewkami i tynkami, ale okazało się, że jeden z
    > nich zrezygnował z tych usług, a inni nie mieli terminów. Ale zaczęli
    > polecać innych znajomych. W końcu skompletował ekipy w kilka dni, które
    > między sobą się dogadały kto po kim wchodzi. W pewnym momencie to już
    > nie on wydzwaniał za fachowcami tylko fachowcy zaczęli wydzwaniać do
    > niego, bo jeden drugiemu przekazywał informacje. W efekcie tego w domu o
    > powierzchni prawie 200m2 w przeciągu jednego miesiąca zostały wykonane
    > wszystkie instalacje: elektryka, instalacja alarmowa, ogrzewanie
    > podłogowe, zostały położone tynki, posadzki, ocieplenie dachu pianą,
    > zamontowane rolety, zamontowane instalacje pod klimatyzatory. Wszystko
    > dogadywane było przez telefon, bez użycia e-maili. Wszystko uzgadniane
    > na gębę i ani jedna ekipa nie zawiodła. Roboty wykonane ekspresowo i w
    > zadowalających kosztach. Przyjeżdżały ekipy jedna po drugiej dając nam
    > po 2-3 dni czasu na ułożenie poszczególnych instalacji.
    >
    > Położenie tynków - tydzień. Posadzki - 2 dni + kilka dni przerwy, aż
    > stwardnieje. Ocieplenie pianą - 2 dni. W sumie ze szwagrem mieliśmy
    > najwięcej roboty. Pot nam się lał po jajkach, żeby nadążyć między ekipami.
    >
    > Gdyby robił tak jak Ty rozsyłając e-maile to czekałby jak pipa na
    > odpowiedzi od każdego z wykonawców o ile w ogóle by się doczekał. Roku
    > byłoby za mało, żeby w ten sposób znaleźć wszystkich wykonawców i
    > pouzgadniać z nimi terminy.

    Po pierwsze - mam w sumie gdzieś, jak się komunikują ewentualne ekipy
    między sobą. To już ich sprawa.
    Po drugie - pisałem wyraźnie, że maile przede wszystkim na różnych
    początkowych etapach, zazwyczaj pierwszej selekcji, ewentualnie później,
    jak łatwiej jest coś konkretnie napisanego czy narysowanego zobaczyć,
    niż sobie to bez sensu tłumaczyć przez telefon. To nie znaczy, że już w
    ogóle telefonu nie używam...
    Poza tym, jak się maile po prostu sprawdza (obecne technologie potrafią
    Cię poinformować o nim jak o SMSie, serio! Musisz koniecznie
    spróbować...!), to potrafią być tak samo sprawnym kanałem komunikacji.
    Czasem nawet lepszym niż rozmowa, bo jak dzwonisz, to ktoś akurat może
    mieć zajęte, a mail po prostu dotrze i ten ktoś go sobie sprawdzi jak
    skończy rozmawiać i będzie wszystko wiedział. A Ty w tym czasie możesz
    już dawno robić coś innego lub pić piwo.

    Pzdr

    --
    /__/_* /
    / ) /_(//)()
    /


  • 127. Data: 2020-06-23 23:13:18
    Temat: Re: Jak to ogarnąć?
    Od: Uzytkownik <a...@s...pl>

    W dniu 2020-06-23 o 16:26, Kżyho pisze:

    > Nie wiem, może Ty piszesz maile godzinami itd. Ale mi sklecenie tego
    > maila i załączenie skanu projektu piętra zajęło sumarycznie góra te
    > 5-10 minut, czyli prawdopodobnie krócej niż trwałaby rozmowa z jednym
    > tylko wykonawcą zanim bym mu wszystko powyjaśniał, a on by zrozumiał.
    > A potem musiałbym to powtórzyć jeszcze kilkakrotnie i każdemu
    > tłumaczyć na nowo.
    > Wszelką dokumentację trzymam w formie elektronicznej, więc to nie jest
    > problem ją 3 kliknięciami dołączyć do maila. Napisałem 5 czy 6 zdań
    > wyjaśniających co i jak, dzięki czemu każdy z adresatów może
    > przeczytać, jak czegoś nie zrozumiał, to przeczytać jeszcze raz, a do
    > tego ma przed oczami ładny schemat, z którego od razu widzi o co
    > chodzi, a nie że próbujemy się dogadać "bo wie pan, tu jest jeden
    > pokój, a tam ściana, a tam korytarzyk i ten drugie pokój".
    > W ten sposób rozpoczynam komunikację również na etapie kiedy nie mam
    > żadnego noża na gardle i ważniejsze jest dla mnie określenie najpierw
    > kosztów, a termin jest drugorzędny. Zarozumiały to chyba jednak jesteś
    > Ty jeżeli uważasz, że ja będę chodził i przebierał nóżkami przez 2
    > tygodnie, bo może mi odpiszą, a może nie.
    > Czekam max 2-3 dni, jeżeli mi bardziej na kimś konkretnym zależy, to
    > mu ewentualnie po 2 dniach prześlę przypominajkę. Jak nadal nie ma
    > odpowiedzi, to w większości przypadków taki ktoś wylatuje z mojej
    > listy zainteresowania. Trudno, znajdę sobie kogoś fajnego, kto odpisze.
    > Chyba, że to jakaś wybitnie polecona mi przez kogoś ekipa. Wtedy
    > czasem robię odstępstwo.

    > Po pierwsze - mam w sumie gdzieś, jak się komunikują ewentualne ekipy
    > między sobą. To już ich sprawa.
    > Po drugie - pisałem wyraźnie, że maile przede wszystkim na różnych
    > początkowych etapach, zazwyczaj pierwszej selekcji, ewentualnie
    > później, jak łatwiej jest coś konkretnie napisanego czy narysowanego
    > zobaczyć, niż sobie to bez sensu tłumaczyć przez telefon. To nie
    > znaczy, że już w ogóle telefonu nie używam...

    Ale cały czas patrzysz tylko ze swojego punktu widzenia i nie
    dostrzegasz, że to w ogóle nie działa. Co z tego, że zredagowanie
    e-maila zajęło Ci tylko 5-10 min. jak później czekasz na jakąkolwiek
    odpowiedź przez kilka dni i się tylko wkurwiasz, bo nikt Ci nie
    odpisuje. W ten sposób nie znajdziesz najlepszego fachowcy w danej
    dziedzinie tylko osobę, która korzysta z e-maila.

    W przypadku, który opisywałem, posadzkę kładło 2 ludzi: Starszy gość,
    który posługiwał się starym telefonem. Nie sądzę, żeby wiedział co to
    jest e-mail. Pomocnik to Ukrainiec, który także nie sprawiał wrażenia
    osoby technicznej ani osoby, która czyta e-maile, zwłaszcza po polsku.
    Ale zapieprzali tak, że "szczęka opadała". Kładli posadzkę z miksokreta
    raptem 2 dniówki. Idealnie równo i gładko.

    > Poza tym, jak się maile po prostu sprawdza (obecne technologie
    > potrafią Cię poinformować o nim jak o SMSie, serio! Musisz koniecznie
    > spróbować...!), to potrafią być tak samo sprawnym kanałem komunikacji.
    > Czasem nawet lepszym niż rozmowa, bo jak dzwonisz, to ktoś akurat może
    > mieć zajęte, a mail po prostu dotrze i ten ktoś go sobie sprawdzi jak
    > skończy rozmawiać i będzie wszystko wiedział. A Ty w tym czasie możesz
    > już dawno robić coś innego lub pić piwo.

    Nie muszę tego sprawdzać, bo e-maila używam tylko i wyłącznie wtedy,
    kiedy się z kimś umówię telefonicznie, że ma mi coś przesłać lub ja mam
    coś przesłać komuś.

    Prowadząc firmę kiedyś podawałem e-maila, ale pytacze e-mailowi nigdy
    nie byli moimi klientami. Oni byli tylko i wyłącznie pytaczami.

    Dam Ci jeden z przykładów:

    Wysyła mi klient e-mail z treścią: "Ile pan bierze od punktu"?

    No to odpisuję "Nigdy nie liczyłem i nie liczę od punktu. Muszę obejrzeć
    robotę i dopiero wtedy przygotuję ofertę. Proszę o kontakt telefoniczny
    w celu umówienia się na oględziny".

    Gość mi pisze: "Ale ja nie chcę się spotykać, bo to jest wiążące tylko
    chcę wiedzieć ile pan bierze od punktu".

    No to odpisuję: "Proszę o bliższe informacje (i tu wyszczególniam szereg
    pytań, które pozwolą mi oszacować robotę i na tej podstawie wyliczyć ile
    wyjdzie od punktu)".

    Ale ten dalej swoje: "Ale ja nie chcę, żeby mi pan robił ofertę, bo to
    jest wiążące, tylko pytam ile pan bierze od punktu"

    No to odpowiadam: "Od 20 do 500zł"

    Gość mnie nazwymyślał od idioty, że go nie szanuję i zabieram jego cenny
    czas i takie tam....

    No to gościowi odpisałem, że ja także szanuję swój czas i jeżeli jest on
    zainteresowany moimi usługami i traktuje mnie poważnie oraz szanuje mój
    czas to proszę o kontakt telefoniczny i spotkanie.

    Niestety gość w odpowiedzi już tylko mi wysłał parę brzydkich epitetów.
    Nie pozostało mi nic innego jak wrzucić jego kontakt do spamu.

    Są pewne usługi, których nie da się ustalić przez SMS-a czy e-maila.
    Trzeba się spotkać, obejrzeć co jest do zrobienia, przeanalizować,
    ustalić zakres i przedyskutować.

    Często trafiali się tacy pytacze, którzy bali się bezpośredniego
    kontaktu czy choćby nawet kontaktu telefonicznego.

    Szczytem bezczelności klientów było żądanie przygotowania wyliczeń oraz
    szczegółowej oferty z wykazem materiałów tylko na podstawie ich ogólnego
    opisu i bez możliwości oględzin. Po kilku takich przypadkach wiedziałem,
    że taki klient nigdy nie zostanie moim klientem, a moja praca ma mu
    tylko posłużyć do wyszukania najtańszej oferty. Problem polegał w tym,
    że ja uczciwie podawałem klientowi wszystkie koszty związane z usługą.
    Nierzadko znajomi się ze mnie wyśmiewali, że głupio robię , że nie wolno
    klientowi robić szczegółowych ofert i wykazywać wszystkich kosztów.
    Opowiadali, że należy podawać jak najniższe koszty ogólne, a na miejscu
    doliczać za dodatkowe prace, bo klienci lubią być oszukiwani.


    P.S. Pochwal się jak ten najlepszy fachowiec, który się odezwał na
    e-maila przygotuje Ci ofertę :)

strony : 1 ... 12 . [ 13 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1