eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.rec.dom › Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 39

  • 11. Data: 2015-11-04 17:54:25
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: wolim <n...@p...tu>

    W dniu 2015-11-04 o 15:15, Ikselka pisze:
    > Dnia Wed, 4 Nov 2015 14:02:49 +0100, wolim napisał(a):
    >
    >> Spodziewałem się takich odpowiedzi. Doprawdy nie masz pojęcia w temacie
    >> podziału obowiązków w moim domu. Nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć, ale
    >> zdecydowaną większość, tzw "kobiecych" obowiązków wykonuję
    >> własnoręcznie. Żona akurat prasuje. No taki pech, że ten akurat
    >> "kobiecy" obowiązek wykonuje moja żona.
    >
    > Może po prostu jej to najlepiej wychodzi i dlatego. Ja tam gender nie
    > jestem, ale mój mąż już tak ma od chłopięctwa (same chłopy w domu i ta
    > jedna matka, kobieta, na nich wszystkich), że po prostu bierze żelazko i
    > sobie prasuje koszule czy dżinsy, kiedy akurat ma potrzebę. Zalicza to do
    > codziennej samoobsługi jak golenie. Chętnie uprasowałby coś i dla mnie przy
    > okazji, ale zdecydowanie wolę, żeby jednak nie, bo mi zależy na ulubionych
    > ubraniach, he he - już mi kiedyś uprał ulubiony sweterek w pralce, razem z
    > kolorowymi rzeczami z bawełny, bo mu do "wsadu" brakowało, więc sweterek
    > zrobił się 4 rozmiary większy i zmienił kolor na szarozielony 3-)

    Moja żona też nie lubi jak się biorę za pranie, bo ja z natury oszczędny
    jestem i jak coś nie jest fizycznie brudne (zaplamione), to wciepuję to
    na najkrótszy program, co by wypłukać z codziennego smrodu i odświeżyć.
    Poza tym twierdzi, że za gęsto wieszam na suszarce i źle schnie. No i
    jak się biorę za prasowanie to niby niedokładnie. No to se sama pierze i
    prasuje :) Ja mam, generalnie, inne podejście do tych spraw. Jak mnie
    małżonka opuszcza rokrocznie na 2 tygodnie, bo do mamuni wyjeżdża w
    niemce, to 2 razy (słownie: dwa razy) wstawiam pralkę. Po wypraniu
    wyciągam wszystko i prasuję, co ma być wyprasowane, na cały tydzień.
    Jest tego raptem 5 koszul + jedna, w razie W, i dwie pary spodni.
    Przecież swetrów i podkoszulek nie będę prasował, że o skarpetkach nie
    wspomnę. W łikendy i po robocie (której nienawidzę, dlatego nie piszę
    "pracy") i tak wzuwam dresiki lub inne wygodne. Tym sposobem żelazka
    potrzebuję raz w tygodniu na 15 minut.

    > Ale to dygresja tylko.

    To też :)

    > Stacja parowa? - raczej dla kogoś, kto życie spędza prasując. Wg mnie
    > wystarczy dobre żelazko z parą i porządną stopą.
    > Czemu żona narzeka na obecne? - może przyjrzyjmy się bliżej jej zarzutom,
    > będzie można coś doradzić.

    Narzeka, bo jest stare - ma już jakieś 5 lat - i się przylepia do strony
    biernej. Inna sprawa, że moja żona nie ma ręki do sprzętów i zamiast
    zapobiegać woli zajechać. Odkurzacze zajeżdża z częstotliwością jeden na
    rok, bo zapomina worki wymieniać, o filtrach nie wspomnę. A i odkurza
    dzień w dzień. Łącznie z dużym tarasem. Nie chcę wnikać w temat, bo to u
    nas dość drażliwa sprawa, bo ja, jak pisałem jestem oszczędny, a ona z
    domu rozrzutna. Zresztą jest to powód najczęstszych kłótni w domu.

    Ale, wracając do tematu, skoro nadszedł czas wymiany sprzętu, to
    pomyślałem że może by jej, biedactwu, trochę ulżyć w tej codziennej męce
    i kupić coś, co by usprawniło prasowanie. Znajoma wspomniała że ma
    stację parową i sobie chwali, że niby się samo prasuje, nawet na
    wieszaku. Stąd mój wątek :)

    Pozdrawiam,
    MW




  • 12. Data: 2015-11-04 17:55:06
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: bbjk <b...@p...pl>

    W dniu 15-11-04 o 17:31, wolim pisze:

    > Sformułowanie było jak najbardziej żartobliwe.

    To dobrze, taką właśnie miałam nadzieję, kiedy o to zapytałam :)

    A prasować u nas nikt nie
    > lubi. Tyle tylko, że ja uważam, że codzienne prasowanie nie ma sensu, a
    > moja żona prasuje wszystko, co popadnie. Czasami nawet skarpetki.
    > Dlatego sama sobie zgotowała ten los :) Ja za to gotuję, jeżdżę na
    > zakupy, dbam o finanse i wykonuję całą masę innych rzeczy, które
    > tradycyjnie wykonywać powinien mężczyzna. Zresztą podział obowiązków to
    > indywidualna sprawa każdego domu.

    Dokładnie tak i nigdy nie wsadzam w to nosa. Jedyne, co mnie zafrapowało
    w Twoim tekście, to "uszczęśliwienie" żelazkiem. Niezależnie od płci.

    > A uszczęśliwić można kogoś każdym sprzętem, który wyręcza lub
    > przynajmniej pomaga w codziennych obowiązkach. Tu akurat jest to
    > żelazko. Ale wyobraź sobie sytuację, że ktoś codziennie zamiata na
    > kolanach 100m2 podłogi. Czy odkurzacz go uszczęśliwi?

    Wybacz, ale trudno mi sobie to wyobrazić, uważam, że podstawowe sprzęty
    domowe należą się domowi, jak psu micha. A uszczęśliwianie partnerów
    rozpatruję w całkiem innym aspekcie.
    --
    B.


  • 13. Data: 2015-11-04 18:00:04
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: wolim <n...@p...tu>

    W dniu 2015-11-04 o 17:55, bbjk pisze:

    > Wybacz, ale trudno mi sobie to wyobrazić, uważam, że podstawowe sprzęty
    > domowe należą się domowi, jak psu micha. A uszczęśliwianie partnerów
    > rozpatruję w całkiem innym aspekcie.

    No to jak Cię uszczęśliwić? :)


  • 14. Data: 2015-11-04 18:02:04
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: bbjk <b...@p...pl>

    W dniu 15-11-04 o 18:00, wolim pisze:

    > No to jak Cię uszczęśliwić? :)

    O życiu prywatnym nie opowiadam publicznie :)
    --
    B.


  • 15. Data: 2015-11-04 19:24:14
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: JK <j...@p...interia.pl>

    W dniu 04.11.2015 o 08:32, wolim pisze:
    > Cześć.
    >
    > Moja żona narzeka na swoje stare żelazko, więc chciałem ją uszczęśliwić
    > czymś, co chociaż trochę ją odciąży (nie mylić z aborcją! :) ) w tym
    > nieszczęsnym obowiązku.
    >
    > Trochę poczytałem tu i ówdzie i ludzie chwalą sobie stacje parowe. Ale
    > wiadomo jak to w internecie - artykuły i komentarze są często sponsorowane.
    >
    > No i pytania:
    > Co sądzicie na temat tego typu ustrojstw?
    > Jeśli rzeczywiście polecacie takie stacje parowe, to jakie konkretnie?
    > I czy do tego trzeba kupić jakąś dedykowaną deskę?
    >
    > Pozdrawiam
    > MW

    My mamy.
    Świetna rzecz, wygoda prasowania nieporównywalna ze zwykłym (nawet
    parowym) żelazkiem. Deska zwykła, cała stacja niewiele większa od dwóch
    normalnych żelazek.
    Model: Tefal Easycord.

    JK


  • 16. Data: 2015-11-04 20:37:47
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: FEniks <x...@p...fm>

    W dniu 2015-11-04 o 16:22, Jarosław Sokołowski pisze:
    > Pani Ewa napisała:
    >
    >> W żelazku ważna jest moc i w miarę możliwości lekkość,
    >> żeby ręki nie zmęczyć.
    > Znam również inną teorię -- że w żelazku ważny jest ciężar.
    > Żeby ręki nie zmęczyć. Jest już nieaktualna? To stara teoria.

    Aktualna, aktualna, tylko się realia zmieniły - ciężar jest ważny, ale
    powinien być możliwie najmniejszy, przynajmniej według mnie.
    Teraz dominują materiały lekkie, łatwe do prasowania, nie to co
    niegdysiejsze lny, twarde i sztywne płótna itd. Nie potrzeba tu już
    działania siłowego.

    Ewa




  • 17. Data: 2015-11-04 21:42:53
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pani Ewa napisała:

    >>> W żelazku ważna jest moc i w miarę możliwości lekkość,
    >>> żeby ręki nie zmęczyć.
    >> Znam również inną teorię -- że w żelazku ważny jest ciężar.
    >> Żeby ręki nie zmęczyć. Jest już nieaktualna? To stara teoria.
    >
    > Aktualna, aktualna, tylko się realia zmieniły - ciężar jest ważny,
    > ale powinien być możliwie najmniejszy, przynajmniej według mnie.
    > Teraz dominują materiały lekkie, łatwe do prasowania, nie to co
    > niegdysiejsze lny, twarde i sztywne płótna itd. Nie potrzeba tu
    > już działania siłowego.

    W telewizorze widziałem nawet takie, którym prasowano garderobę bez
    jej zdejmowania z wieszaka. Czy to jest ta sławetna stacja parowa?

    Natomiast teorię znam z lat bardzo dawnych. Od pewnego krawca
    mężczyźnianego. Żelazka używał do zaprasowywania elementów szytych
    właśnie garniturów. Niekoniecznie lnianych, wełnianych raczej.
    Pomstował na nowe lekkie żelazko, którego musiał używać, kiedy stare
    kilkukilogramowe poszło do naprawy. Czcigodny ów rzemieślnik kłęby
    pary wzniecał spryskując drobnokropelkowo prasowany materiał metodą
    paszczową.

    Jarek

    --
    Stoi na stacji lokomotywa,
    Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
    Tłusta oliwa.


  • 18. Data: 2015-11-04 21:47:55
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: ZbyszekZ <z...@g...com>

    W dniu środa, 4 listopada 2015 08:32:54 UTC+1 użytkownik wolim napisał:

    > No i pytania:
    > Co sądzicie na temat tego typu ustrojstw?
    > Jeśli rzeczywiście polecacie takie stacje parowe, to jakie konkretnie?
    > I czy do tego trzeba kupić jakąś dedykowaną deskę?

    Mam Philpsa (jeden z tańszych modeli) i uważam że żadne inne o ile ma się tylko
    miejsce, główne zalety:
    1. Nie ma termostatu, ani żadnych innych ustawień a prasuje równie dobrze jeansy i
    rajstopy
    2. Faktycznie prasuje koszule po obu stronach naraz
    3. Nie trzeba co chwilę dolewać wody
    4. Mimo że jest bardzo lekkie prasuje idealnie

    Wady, tylko jedna zajmuje więcej miejsca niż zwykłe, więc jeśli nie ma stałego
    miejsca z rozłożoną deską to marnie.

    W sumie nie wrócę do starego typu.

    --
    ZZ@private


  • 19. Data: 2015-11-04 22:05:20
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: Ikselka <i...@g...pl>

    Dnia Wed, 4 Nov 2015 17:54:25 +0100, wolim napisał(a):

    > W dniu 2015-11-04 o 15:15, Ikselka pisze:
    >> Dnia Wed, 4 Nov 2015 14:02:49 +0100, wolim napisał(a):
    >>
    >>> Spodziewałem się takich odpowiedzi. Doprawdy nie masz pojęcia w temacie
    >>> podziału obowiązków w moim domu. Nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć, ale
    >>> zdecydowaną większość, tzw "kobiecych" obowiązków wykonuję
    >>> własnoręcznie. Żona akurat prasuje. No taki pech, że ten akurat
    >>> "kobiecy" obowiązek wykonuje moja żona.
    >>
    >> Może po prostu jej to najlepiej wychodzi i dlatego. Ja tam gender nie
    >> jestem, ale mój mąż już tak ma od chłopięctwa (same chłopy w domu i ta
    >> jedna matka, kobieta, na nich wszystkich), że po prostu bierze żelazko i
    >> sobie prasuje koszule czy dżinsy, kiedy akurat ma potrzebę. Zalicza to do
    >> codziennej samoobsługi jak golenie. Chętnie uprasowałby coś i dla mnie przy
    >> okazji, ale zdecydowanie wolę, żeby jednak nie, bo mi zależy na ulubionych
    >> ubraniach, he he - już mi kiedyś uprał ulubiony sweterek w pralce, razem z
    >> kolorowymi rzeczami z bawełny, bo mu do "wsadu" brakowało, więc sweterek
    >> zrobił się 4 rozmiary większy i zmienił kolor na szarozielony 3-)
    >
    > Moja żona też nie lubi jak się biorę za pranie, bo ja z natury oszczędny
    > jestem i jak coś nie jest fizycznie brudne (zaplamione), to wciepuję to
    > na najkrótszy program, co by wypłukać z codziennego smrodu i odświeżyć.
    > Poza tym twierdzi, że za gęsto wieszam na suszarce i źle schnie. No i
    > jak się biorę za prasowanie to niby niedokładnie. No to se sama pierze i
    > prasuje :) Ja mam, generalnie, inne podejście do tych spraw. Jak mnie
    > małżonka opuszcza rokrocznie na 2 tygodnie, bo do mamuni wyjeżdża w
    > niemce, to 2 razy (słownie: dwa razy) wstawiam pralkę. Po wypraniu
    > wyciągam wszystko i prasuję, co ma być wyprasowane, na cały tydzień.
    > Jest tego raptem 5 koszul + jedna, w razie W, i dwie pary spodni.
    > Przecież swetrów i podkoszulek nie będę prasował, że o skarpetkach nie
    > wspomnę. W łikendy i po robocie (której nienawidzę, dlatego nie piszę
    > "pracy") i tak wzuwam dresiki lub inne wygodne. Tym sposobem żelazka
    > potrzebuję raz w tygodniu na 15 minut.
    >
    >> Ale to dygresja tylko.
    >
    > To też :)
    >
    >> Stacja parowa? - raczej dla kogoś, kto życie spędza prasując. Wg mnie
    >> wystarczy dobre żelazko z parą i porządną stopą.
    >> Czemu żona narzeka na obecne? - może przyjrzyjmy się bliżej jej zarzutom,
    >> będzie można coś doradzić.
    >
    > Narzeka, bo jest stare - ma już jakieś 5 lat - i się przylepia do strony
    > biernej. Inna sprawa, że moja żona nie ma ręki do sprzętów i zamiast
    > zapobiegać woli zajechać. Odkurzacze zajeżdża z częstotliwością jeden na
    > rok, bo zapomina worki wymieniać, o filtrach nie wspomnę. A i odkurza
    > dzień w dzień. Łącznie z dużym tarasem. Nie chcę wnikać w temat, bo to u
    > nas dość drażliwa sprawa, bo ja, jak pisałem jestem oszczędny, a ona z
    > domu rozrzutna. Zresztą jest to powód najczęstszych kłótni w domu.
    >
    > Ale, wracając do tematu, skoro nadszedł czas wymiany sprzętu, to
    > pomyślałem że może by jej, biedactwu, trochę ulżyć w tej codziennej męce
    > i kupić coś, co by usprawniło prasowanie. Znajoma wspomniała że ma
    > stację parową i sobie chwali, że niby się samo prasuje, nawet na
    > wieszaku. Stąd mój wątek :)
    >

    Wiesz co? Mam superowe żelazko, Kenwood coś tam, bezprzewodowe (tj z
    odłączanym przewodem). Ma ze 20 lat. Pewnego pięknego dnia skruszał plastik
    w tym "przyłączaczu" i kabelek był na wierchu gdzieś tam. Smutek mnie
    okrutny przejął, bo ja się okrrrrrrrrrrrrrrrropnie przyzwyczajam do
    ulubionych rzeczy - długopisów, żelazek, stołeczków, zmywarek itp. Nie
    chciałam słyszeć o kupnie nowego, ponieważ przez te 20 lat wszystko
    zbadziewiało do cna w produkcji.
    Pan (młody) w serwisie z pogardą odmówił naprawy. KUPIŁAM żelazko nowej
    generacji, super truper i karuzela. W domu od razu wzięłam się za wielkie
    prasowanie. No i cóż, trzeszczało mi toto w ręce na każdym łączeniu,
    zbiornik na wodę jakiś taki wychlapujący wodę przy gwaltowniejszych ruchach
    - a przynajmniej taka obawa mnie co rusz brała. I w ogóle.
    Mąż podpowiedział, żeby zawieźć tamto stare do innego serwisu, gdzie jeden
    starszy pan naprawia, co też zaraz zrobiliśmy. Bo to al wyrzucać starego
    przyjaciela, który służył dwa dziesięciolecia, tylko z powodu wykruszenia
    małego kawałka plastiku! Niechcże przyjaciel choć w odwodzoe będzie, jako
    zapasowe urządzenie.
    Starszy pan w serwisie przyjął zelazko i to bez krzty zdziwienia czy
    pogardy, następnego dnia było naprawione.
    I wiesz co? - prasuję nim do tej pory, jest nadal nie do zdarcia. A "nowa
    generacja z supermarsjańską stopą" leży sobie w szafie. Nawet córki nie
    chciały, bo mają inne, prostsze, tańsze, lepsze.
    Mój stary Kenwood hula jak młodzieniaszek, bo ŻADNE żelazko na świecie tak
    dobrze mi nie leży w dłoni, żadne nie ma takiego fajnego poślizgu, żadne
    nie ma takiego fajnego zbiornika na wodę, żadne nie jest tak odporne na
    zakamienianie - jak własnie on :-)



    --
    XL
    http://www.fronda.pl/a/humanizm-tez-ma-swoje-granice
    ,56445.html


  • 20. Data: 2015-11-04 22:06:43
    Temat: Re: Żelazko ze stacją parową - ktoś ma? używa? poleca?
    Od: Ikselka <i...@g...pl>

    Dnia Wed, 4 Nov 2015 20:37:47 +0100, FEniks napisał(a):

    > Teraz dominują materiały lekkie, łatwe do prasowania, nie to co
    > niegdysiejsze lny, twarde i sztywne płótna itd.

    Do pościeli to ja mam prasowalnicę.
    --
    XL
    http://www.fronda.pl/a/humanizm-tez-ma-swoje-granice
    ,56445.html

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1