eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanieBaterie słoneczne -wasze doświadczenie › Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
  • Data: 2012-10-31 23:09:17
    Temat: Re: Baterie słoneczne -wasze doświadczenie
    Od: "Maniek4" <r...@l...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Ergie" <e...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:k6rglc$rro$1@node2.news.atman.pl...

    > I Grecy wyjeżdżają do Austrii i ja to rozumiem, ale z drugiej strony:
    > (dane sprzed 2-3 lat nie mam nowszych) Bezrobocie w Gliwicach 3%, w Zabrzu
    > 6%, a gdzieś na wschodzie 20% i jakoś nie widać wielkiej migracji, a
    > wystarczy przemieścić się kilkaset KM by de facto mieć pewność
    > zatrudnienia. Zawsze gdzieś będzie praca więc taka stabilizacja jest od
    > zawsze ale wymaga _mobilności_.

    Moze tak, tylko mam wrazenie, ze nie o to chodzi. Nie mam pojecia jak bede
    mobilny za trzydziesci lat.

    >> A jak bedzie w Somalii?
    >> Problem w tym, ze u nas bedziesz pracowal do smierci, bo nie ma komu, bo
    >> wyjada wlasnie tam gdzie jest lepiej, a nie gdzie gorzej. To nie moje
    >> zyczenia, ze chce zyc z niczego, to sie po prostu dzieje. Jak nie masz
    >> warunkow do zycia to przenosisz sie gdzie indziej, toz to Twoje slowa,
    >> tylko ograniczac sie do granic kraju? Jak nie starcza na wychowanie
    >> jednego dziecka to nie bedziesz mial trzech.
    >
    > I bardzo dobrze! Tak to właśnie powinno działać. Ludzie przenoszą się tam
    > gdzie są lepsze warunki do życia. Dzięki temu ta, gdzie są lepszy rządzący
    > jest więcej mieszkańców i kraj się szybciej rozwija w rezultacie po kilku
    > pokoleniach więcej ludzi mieszka w dobrobycie. Ale to wymaga mobilności.
    > Gdyby np. wszyscy Somalijczycy przenieśli się do USA średni poziom życia
    > na globie by się podniósł, a ich poziom życia podniósł by się
    > wielokrotnie. Tu nie ma przegranych. Wszyscy zyskują, ale to wymaga
    > mobilności.

    Mnie martwi to, ze w innych krajach nie mysla o mobilnosci. Jakos nie musza.
    Czy to zle, ze mam wymagania wobec panstwa by zajelo sie tym czym powinno?
    Nie ogladam sie na nikogo. Nic od nikogo nie chce, tylko chce zeby wreszcie
    przestali mnie doic. Te pierdoly o podatkach, o obowiazkach podatkowych, wez
    paragon i inne pierdoly. Jest zupelnie na odwrot. Nikt nie zajmuje sie tym
    zeby sie nie oplacalo nie dawac paragonow. Zobacz co rok jak to dziala od
    strony przedsiebiorcy chociazby. Zalozmy, ze uczysz jezdzic. Kupiles
    samochod i prowadzisz nauki jazdy. Nawet VAT-u od paliwa nie mozesz
    odliczyc. Abonament od radia w samochodzie. Tak jakbys sluchal w domu i
    samochodzie jednoczesnie, a gownianych reklam tyle samo na kazdym programie.
    Te w TVP pewnie bardziej misyjne. Toz to istna paranoja. Premiuje sie sieci
    generujace zysk transferowany za granice, opowiada sie, ze daja prace ale za
    minimalna krajowa, wiec cen nie podniesiesz. To jak w takim razie ma to
    dzialac? To co nazywa sie oszustwem podatkowym staje sie koniecznoscia
    przezycia. Kolejny rok i okazuje sie, ze czegos nie mozesz amortyzowac,
    czegos nie zaliczyc w koszty. Relatywnie ciagle masz mniej. O takiej
    stabilizacji tez pisze.

    >> Nie patrz na to, ze ja chce latwo. Patrz w perspektywie makro. Panstwo ma
    >> robic tak zeby sie chcialo, a nie wprowadzalo kolejny podatek z pierwszym
    >> stycznia.Generalnie to dla mnie najlepiej jak panstwa bedzie jak
    >> najmniej.
    >
    > Zgoda. Rozwiązanie przenieś siętam gdzie są niższe podatki - gdy wszyscy
    > tak zrobią rządzący zdziercy nie będą mieli kim rządzić i na świecie będą
    > tylko niskie podatki.

    Tylko czy starczy zycia powiedz mi?

    >> Wiesz skad biora sie kryzysy takie jak w Grecji i Hiszpanii? Napewno
    >> wiesz. Czy Grekom bylo zle pracowac w administracji 70% spoleczenstwa?
    >> Tylko 30% tak naprawde cos tworzylo. Czy to Twoim zdaniem kraj
    >> rozwiniety? Mozna by spytac, to czemu w Austrii tylko 4% jest bez pracy?
    >> Co takiego zrobily te kraje, ze jest jak jest? Czemy przez tyle lat
    >> wydawaly wiecej jak zarabialy? W koncu w jakim sensie to sa kraje
    >> rozwiniete? Czemu jako przyklad wyciagasz kraje proszace sie o taka
    >> sytuacje od lat, mimo, ze ja nie podalem ich jako przyklad krajow
    >> rozwinietych?
    >
    > Bo oni byli rozwinięci. Rozwój mierzymy PKM per capita.

    Wiec jak sie okazuje nie byli.

    > Niezależnie od tego ile % społeczeństwa ten PKB wytwarza. Ich rozwój w
    > głównej nie opierał się na produkcji ale na turystyce. Gdy skończyła się
    > turystyka nagle spadło zainteresowanie nowymi hotelami i budownictwem w
    > ogóle. I nagle okazało się, że trzeba pracować a nie liczyć na turystów.
    > Ale to nie zmienia faktu, że byli rozwinięci.

    Grecja to skalisty kraj i atrakcyjny turystycznie. Nie mozna miec im za zle,
    ze teoretycznie zyli z turystyki. Problem w tym, ze nie zyli z turystyki.
    Piszac o PKB jako wyznaczniku rozwoju i bogactwa popelniasz blad. Generalnie
    mnie to nie dziwi, bo to dosc powszechne.
    W skrocie powiem tylko, ze PKB moze byc wysokie mimo kiepskiej kondycji
    gospodarki. By porownywac co kolwiek nalezy dodac poziom inflacji i
    bezrobocia. Trzy podstawowe wskazniki makroekonomiczne. Dlaczego PKB moze
    byc wysoki, a gospodarka kiepska? A no, moze byc finansowana z zewnatrz. Tak
    bylo w Grecji, wiec ja nie uwazam tej gospodarki za rozwinieta.
    Kiedys opisywalem fenomen gierkowskiej gospodarki. Wyplacano premie, firmy
    mialy ogromne zyski i tak dalej. Problem w tym, ze inflacja byla na poziomie
    kilkuset procent, a majatek amortyzowany wg. wartosci nabycia. Po prostu po
    roku majatek powinien byc szacowany o stope inflacji czego nie robiono.
    Amortyzowano majatek co rok kilkaset procent za nisko. Dla wnikliwych,
    amortyzacja to kwota sluzaca odtworzeniu majatku. Zatem kiedy ten majatek w
    formie maszyn np. zaczal sie zuzywac to okazalo sie, ze nie ma za co go
    odkupic, bo ciagle amortyzowano wg. cen zakupu i po kilku latach kilka razy
    nizszych niz obecnie panujacych. Roznice zwyczajnie przejedzono w postaci
    premii, wysokich zarobkow i czego tam jeszcze.
    Dalo sie zrobic zysk nie biorac pod uwage takiej drobnostki jak amortyzacja.
    W Grecji transferowano dotacje unijne pracownikom. Nie zrobiono nic poza
    przejedzeniem tego, wiec fundamenty ciagle sa kruche, albo wrecz ich nie ma.
    Hiszpania to nieco inny przypadek, ale watpie by kto kolwiek chcial to
    czytac. Generalnie poszli nie w te strone ktora powinni.
    Tak wiec mozna wykazywac dotacje, czy kredyty w postaci wysokiego PKB, tak w
    skrocie, jak zysk za Gierka. Nie dowiemy sie jak jest, jak nie porownamy
    tego z deficytem chociazby ktory trzeba czyms pokryc. A kiedy nie starcza na
    splate zobowiazan to mamy taka Grecje wlasnie, rozwinieta gospodarke do
    wyczerpania zapasow.

    > Podaję to jako przykład, ze kraj o wysokim PKB na osobę może w ciągu kilku
    > lat zmienić się w kraj przeciętny a bezrobocie może wzrosnąć z kilku do
    > 20-kilku procent. I nikt nikomu nie zagwarantuje, że analogiczny kryzys
    > nie wydarzy się w innym kraju więc jedynym rozwiązaniem jest mobilność.
    > Jadę za praca tam gdzie nie ma w danej chwili kryzysu. Tam gdzie mojej
    > rodzinie mogę zapewnić najlepszy byt.

    Zgoda, ale czy tedy droga? Za cos chyba tym rzadzacym placimy prawda?

    >> Wlasnie o tym pisze. Dla nich to kryzys, bo nie chodza do pubu i nie jada
    >> w Himalaje na miesiac, reszta bez zmian. U nas kupe ludzi traci prace,
    >> kupe ludzi szuka oszczednosci by przezyc miesiac. Wiec moze to kraje
    >> rozwiniete?
    >
    > OK, jeśli kryzysem nazywasz to że w jednym roku zarabiam 20% mniej niż w
    > poprzednim by po dwóch latach znowu zarabiać tyle co poprzednio to zgoda,
    > ale dla mnie to nie kryzys tylko coś normalnego i dlatego nie borę kredytu
    > na styk, nie planuję wydatków na styk itd. Chyba nikt nie planuje
    > kolejnego dziecka bo z obliczeń mu wyszło, ze go na to stać co do
    > złotówki. Zawsze trzeba założyć jakiś margines.

    Nie, nie uwaza, ze jak przez rok zarobie 20% mniej a w przszlym wiecej to
    jest kryzys. Nie problem w tym czy zarobie mniej czy wiecej, problem w tym
    czy bede zarabial wogole.

    > Owszem może nie jeździmy tyle co inni na wakacje, ale też mamy spore pole
    > do manewru. Czasem patrzę na statystyki sprzedaży alkoholu i papierosów i
    > tak sobie z ciekawości dzielę przez liczbę mieszkańców i za każdym razem
    > się dziwię skąd ci ludzie mają na to tyle kasy, a przecież statystyki
    > sprzedaży są znacznie zaniżone bo trzeba by doliczyć prywatny import przez
    > granicę, tzw. mrówki i potężny przemyt.
    >
    > Ot może po prostu wystarczy zamienić rezygnację z wczasów na rezygnację z
    > dymka i już masz sposób na małą stabilizację - "w razie czego rzucę
    > palenie".

    Trudno sie nie zgodzic. :-)

    Pozdro.. TK


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1